22.

48 17 6
                                    

Nadal nie dowierzał. Wpatrywał się w polskie i łacińskie słowa zapisane na wydruku i nie chciał przyjąć ich do wiadomości.

Nie tak miało być! Nie teraz! Nie.. nigdy... - myślał.

Od wczorajszego wieczora, gdy otworzył e-mail, przeszedł chyba wszystkie klasyczne stadia: szok, niewiarę, bunt, zaprzeczenie. Wszystko na raz. A może jedno po drugim? Kłębiły się w jego myślach, spowodowały bezsenność. Chciał stworzyć plan przeciwdziałania, ale w tym momencie nie dał rady. Sam nie wiedział, kiedy, czarne myśli zagarnęły go całkowicie i nie wypuściły przez długie godziny.

"Przecież to niemożliwe - myślał. - Nie ja. Bo niby z jakiego powodu?"

A gdy nadal nie mógł zasnąć, bo "może jednak" wciskało się nieśmiało pomiędzy buntownicze myśli, zaczął sam siebie przekonywać, że to nieprawda. Nie on. 

W którejś z kolei godzinie bezowocnego mierzenia się z bezsennością, znużony,  pomyślał, że bardzo chciałby takie zaprzeczenie usłyszeć z jej ust. Jej by uwierzył; nie burzyłby się i przyjął wszystko, co ona mu powie. Nawet, gdyby to było potwierdzenie najgorszych obaw.

Możliwe, że tę myśl wygenerował udręczony mózg tylko po to, by doznać ukojenia. Faktem jest, że uspokoiła go ona, pozwoliła przymknąć powieki i uciec w bezpieczną krainę snu.

***

Ślub Darii był magiczny, bajkowy, taki jak sobie kiedyś wymarzyła. Tomek stanął na wysokości zadania, organizując wszystko, a one we dwie z Martą były przez cały czas przy pannie młodej, ciesząc się i przeżywając wraz z nią. 

(Tutaj zachęcam do zerknięcia na profil xNoorshally, gdzie od kilku dni w zbiorze "Noorshallanckie opowieści", w rozdziale 6. "I ślubuję Ci miłość..." wisi one shot "Najlepsza dekada". Linku nie udało mi się wkleić).

Jedynym zgrzytem, za to dużym, był smutek ogarniający ją za każdym razem, gdy patrzyła na szczęście Darii czy Marty. Daria, nieustająco zakochana w Tomku, mająca wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła, przebywała dziś w bajkowej krainie. A Marta z Radkiem, pomimo ostatnich spięć i jeszcze niepełnego pogodzenia się, gdy zapominali, że są na siebie źli, mimowolnie dawali wyraz swoim uczuciom: każdym spojrzeniem, dotykiem, uśmiechem.

"Oni znaleźli siebie nawzajem. A ja?" - myślała z rozżaleniem. Nie było obok niej nikogo, kto patrzyłby na nią z takim żarem lub czułością jak Tomek czy Radek na swoje partnerki. Nikogo, na kogo ona mogłaby tak patrzeć, trzymać za rękę, wymieniać po cichu uwagi, szepcząc mu do ucha i chichotać, słuchając odpowiedzi.

Przypomniała sobie, jak bardzo kiedyś była zazdrosna o uwagę, którą Ariel obdarzał jej obie przyjaciółki. Jak jej to przeszkadzało. Jak bardzo chciała mieć go dla siebie, na wyłączność i czuć się jego księżniczką. Jego maleńką. Jego...

Nie pytała Darii o powody niezaproszenia Ariela. To się rozumiało samo przez się. Gdyby nie ona, przyjaciółka z pewnością wystosowałaby odpowiednie zaproszenie. Bo ten mężczyzna był dla Darii ważny w przeszłości. Uratował jej zdrowie, być może życie, a z pewnością dobrostan psychiczny i całość jej małżeństwa.

Powinien tu być i oglądać wyniki swojej wieloletniej pracy z dorosłą już Darią. Pracy, za którą jego "komercyjni" klienci płacili bajońskie sumy a przedtem czekali w kolejce. A ona miała to wszystko gratis, poza kolejnością i z pewnością z większą jego uwagą niż wszyscy inni. Nawet razem wzięci.

"Na pierwszym nie był, bo wtedy jeszcze nie mógł ujawnić łączącego naszą czwórkę paktu. Tym bardziej należało mu się zaproszenie na drugą uroczystość" - myślała.

Miłość po przejściach  / 18+ / zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz