1

152 2 0
                                    

Fang

Przekroczyłem próg szkoły wraz z dzwonkiem. Wstawanie w poniedziałek rano nie należało do najprzyjemniejszych, szczególnie z wiedzą, że będę musiał ten dzień przeżyć sam. Mój przyjaciel Buster nie raczył ruszyć dupy z wyra i zostawił mnie dzisiaj samego na pastwę losu. Pierwszą poniedziałkową lekcją była biologia, co potrajało moje niezadowolenie. Bez większego wyboru westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę odpowiedniej sali. Nauczyciel jeszcze nie dotarł na miejsce, więc stanąłem pod klasą trochę dalej od reszty uczniów. 

- Fang! Gdzie zgubiłeś Bustera? - krzyknęła do mnie Lola, moja dobra znajoma. 

- Spróbuj zgadnąć. Domyślam się, że trafisz za pierwszym razem. - wywróciłem oczami i uśmiechnąłem się lekko, na co ona również posłała mi uśmiech.

- No tak, kto by się spodziewał. - zaśmiała się i wróciła do rozmowy z koleżankami, którą przed chwilą przerwała. Fakt, że Buster lubi się bawić nie był tajemnicą. Takie ,,zabawy" jednak w jego wykonaniu musiały być oczywiście przeplatane alkoholem i chuj wie czym jeszcze. Po paru minutach nauczyciel w końcu uznał, że to czas aby się pojawić. Weszliśmy wszyscy do klasy i zajęliśmy swoje miejsca. Dopiero po tym, jak usiadłem na krześle i rozejrzałem się dookoła dostrzegłem kogoś, kogo jeszcze nigdy nie widziałem. Pod tablicą stał chłopak. Jego wygląd mnie zaciekawił. Miał czarne włosy, a jego grzywka była zaczesana tak, że zasłaniała mu jedno oko. Szyję miał owiniętą szalem mimo, że na dworze było dość ciepło. Jego paznokcie były pomalowane na czarno, a w ubraniu nie dopatrzyłem się ani nutki jakiegoś jasnego, ciepłego koloru. Rozglądał się nerwowo po całej klasie, nie łapiąc kontaktu wzrokowego z nikim konkretnym. Nasz nauczyciel odchrząknął, czym uciszył rozgadanych uczniów. 

- Jak już pewnie zauważyliście - zaczął leniwie. - do waszej klasy dołączy dziś nowy uczeń. Mam nadzieję, że przywitacie go należycie. - rozejrzał się, szukając jakiegoś wolnego miejsca dla nowego. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. - Edgar, usiądź proszę w trzeciej ławce pod oknem razem z Fangiem. - zażądał. Chłopak posłusznie ruszył w moją stronę i tak jak mu przykazano, usiadł na krześle obok mnie. Na początku chciałem do niego zagadać, jednak gdy tylko go szturchnąłem posłał mi wzrok pełen gniewu i niechęci. Lekko zmieszany na razie sobie odpuściłem i skupiłem się na monologu profesora. 

Edgar

To była dla mnie strasznie niekomfortowa sytuacja. Nie chciałem tu być - to praca ojca zmusiła nas do przeprowadzki, a mnie na dodatek do zmiany szkoły. W poprzedniej placówce nie miałem co prawda dużej ilości znajomych, jednak tam podobało mi się o wiele bardziej. Od wprowadzenia się do nowego mieszkania tydzień temu nie odezwałem się jeszcze ani słowem do nikogo. No dobrze, może co wieczór rozmawiałem i grałem z Colette, ale to się nie liczy. Dziewczyna jako moja siostra i zarazem najlepsza przyjaciółka, miała specjalne przywileje. Nie potrzebowałem nikogo więcej. To właśnie było moim argumentem do niegrzecznego zbycia chłopaka, z którym najwyraźniej od dziś miałem dzielić ławkę na każdej lekcji biologii. Jego zamiary mnie jakoś nie interesowały - wolałem się trzymać z daleka od nowych ludzi. Rozejrzałem się po klasie. Ku mojemu zadowoleniu nikt na mnie nie patrzył ani w żaden inny sposób nie zwracał na mnie uwagi. Idealnie. Teraz tylko wytrzymać tak kolejny rok...








520 słów

Never Alone AgainWhere stories live. Discover now