8

57 5 0
                                    

Edgar

Przejażdżka busem minęła spokojnie i bez komplikacji. Okazało się, że Fang na przystanku nie był sam. Stał tam z nim jego przyjaciel, Buster, którego nie było mi dane poznać poprzedniego dnia. Na pierwszy rzut oka był trochę przerażający, jednak szybko okazał się wcale nie taki zły. Gdy dotarliśmy do szkoły, rudzielec zniknął gdzieś w tłumie, a ja zostałem sam na sam z Fangiem. 

- Wszystko w porządku? Wyglądasz blado.  - byłem wdzięczny za jego troskę.

- Jest dobrze. Nie jestem blady, po prostu użyłem jasnego podkładu aby zakryć tego wielkiego siniaka. Nie pokazałbym się z tym w miejscu publicznym. Dzięki, że pytasz.

- Myślę, że on akurat jest fajny. Mógłbyś komuś powiedzieć, że bierzesz udział w ulicznych walkach albo coś. - parsknąłem śmiechem.

- Spójrz na mnie. Uwierzyłbyś, gdybym coś takiego powiedział? - niski emo chłopiec raczej nie pasował opisem do człowieka tego typu. Dodatkowo nie byłem w stanie wyobrazić sobie siebie bijącego się z kimkolwiek.

- No dobrze, punkt dla ciebie. Co teraz mamy? 

- Matmę. - oboje się wzdrygnęliśmy, gdy zostaliśmy objęci od tyłu przez jakąś osobę. Atmosfera rozluźniła się wtedy, kiedy tajemniczą postacią okazała się Lola.

- Nie skradaj się tak małpo. Zawału bym dostał. - skarcił ją kolega. 

- Ciebie też miło widzieć. - odparła opryskliwie i spojrzała na mnie. - Wyglądasz na mniej zmaltretowanego. Ktokolwiek ci to zakrył, zrobił dobrą robotę. - odpowiedziałem tylko na tą pierwszą część wypowiedzi skierowanej do mnie wywracając oczami. - Lepiej chodźmy, wiedźmy od matematyki lepiej nie wkurzać. - jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Ta lekcja o dziwo skończyła się szybko i przebiegła bezboleśnie. Gorzej było z całą resztą. Po trzech kolejnych godzinach w końcu nadszedł czas na długą przerwę. Fang, Lola i Buster rozmawiali o jakiejś imprezie, którą planowali, a ja tylko stałem z boku i słuchałem.

- Edgar, może chcesz iść z nami? - zdziwiłem się, bo to rudowłosy zadał mi to pytanie. 

- Niestety muszę odmówić. 

- No weź. Będzie fajnie! - oczywiście Lola nie dawała za wygraną, jednak ja z góry uznałem ten pomysł za słaby i nie miałem zamiaru zmieniać nastawienia.

- Nie lubię imprez. - wyjaśniłem po krótce, nie zagłębiając się bardziej w ten temat.

- Nie naciskaj na niego. - Fang mimo, że trochę nie potrzebnie, stanął w mojej obronie. Co prawda uważałem, że dałbym sobie radę sam, ale to miło z jego strony, że chciał pomóc.

- Nie zamierzałam. - dziewczyna uśmiechnęła się, jednak gdy jej wzrok spoczął na czymś, co było za mną mina jej zrzedła. - No kurwa mać. - odwróciłem się, żeby zobaczyć o co chodzi. W naszą stronę biegła fioletowowłosa dziewczyna. Nie wyglądała na nasz rocznik - była od nas trochę starsza, albo po prostu na taką się kreowała. Gdy tylko znalazła się obok Fanga rzuciła mu się na szyję i pocałowała go. 

- Cześć kochanie. - zaświergotała, kiedy w końcu się od niego oderwała. Buster wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem, Lola natomiast nieźle wkurzona prychnęła głośno i po prostu odeszła. Chłopacy wydawali się lekko zaniepokojeni, jednak nie poszli za nią. - Buster, słyszałam, że robisz jakąś imprezę! Mogłabym wpaść? - wszystko w niej wydawało się sztuczne. Nagle zupełnie znikąd posłała mi spojrzenie, przez które miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Nikt nigdy nie patrzył na mnie z takim obrzydzeniem i niechęcią. Speszony szybko oddaliłem się w tym samym kierunku, w którym chwilę temu udała się moja kumpela. Nie odeszła daleko, ponieważ kilka metrów dalej dostrzegłem ją stojącą samą przy szafkach.

- Wszystko w porządku? - zapytałem wiedząc doskonale jaką dostanę odpowiedź.

- Nie. - głos miała przepełniony jadem, jednak po wzięciu głębokiego wdechu szybko się opanowała. - Przepraszam. Jestem po prostu zła.

- Kto to w ogóle jest? - moja koleżanka wydawała się bardzo miłą osobą więc jej nienawiść do tej typiary była intrygująca. 

- Shelly. Przyjaźniłyśmy się kiedyś. Całe szczęście to już przeszłość. Nie rozumiem Fanga i powodu, dla którego ciągle z nią jest.

- Co zrobiła? - to pytanie wymsknęło mi się z ust zanim pomyślałem, że może nie do końca jest odpowiednie. - O ile mogę wiedzieć. - dodałem.

- Nie mam nic do ukrycia. Zdradziła go. W bardzo paskudny sposób, bo zaliczając mojego faceta. Już byłego oczywiście. Ja nie mogłam tego wybaczyć ani jej, ani jemu, natomiast Fang ma zbyt miękkie serce, poddał się jej bardzo szybko. - tego się nie spodziewałem. - Jego błagała o wybaczenie na kolanach, a mi nigdy nie okazała skruchy. Wydawała się być z tego nawet dumna. Jestem na niego wściekła bo wiedział, jak to przeżywałam a i tak do niej wrócił. Każdy mu to odradzał i wszyscy wiemy jak to się skończy, ale on nie słuchał.

- O kurwa. Przykro mi. Nie dziwie się, że jesteś taka wkurwiona.

- Chociaż ty to rozumiesz. - nastała niezręczna chwila ciszy, którą na całe szczęście dziewczyna szybko przerwała. - Wyjdziesz się ze mną przewietrzyć? Chyba się zaraz uduszę.

- Jasne. - postąpiliśmy tak, jak prosiła. Stanęliśmy przed budynkiem i ponownie nawiedziła nas cisza. Tym razem to ja odezwałem się pierwszy.

- Jak na mnie spojrzała myślałem, że chce mnie zabić.

- No cóż, cała Shelly. A ty mój drogi najwyraźniej zostałeś przez nią przekreślony do końca życia. Zobaczymy jeszcze, czy to dobrze czy źle. - zamknęliśmy temat fioletowej suki i przeszliśmy na inny, równie niekomfortowy. - Wiem, że miałam nie nalegać. - nie trudno było się domyślić czego chciała.

- Lola, wątpię żebym byłbym dobrym towarzystwem przy czymś takim. Naprawdę. Nie cierpię ani imprez, ani ludzi...

- Będzie alkohol. - przerwała mi, oznajmiając tą nowinę z dumą, jednak gdyby dała mi dokończyć wiedziałaby, że to też mnie nie przekona. 

- ...ani alkoholu. - nieugięty dokończyłem moją wypowiedź. - Serio, lepiej będzie jeśli nie przyjdę. - Colette raz w życiu zabrała mnie na taką zabawę - oprócz tego, że zostałem praktycznie siłą zmuszony do picia, to chyba milion razy rzygałem, na dodatek w krzakach. Kiedy natomiast wróciłem do domu najebany w trzy dupy dostałem opierdol oraz lekki wpierdol od ojca. Nie było to moje najlepsze wspomnienie.

- Po pierwsze nie możesz myśleć, że byłoby lepiej, bo pewnie to nie prawda. Po drugie, jeśli bardzo nie chcesz to nie, ale pamiętaj, jak zmienisz zdanie spytaj tylko o adres i wpadaj.

- Dzięki. - uśmiechnąłem się lekko.

- Nie masz za co. A teraz chodź, zaraz zacznie się kolejna lekcja. - niechętnie ruszyłem za nią z powrotem do szkoły, szurając butami przy każdym kroku. Lola wzięła mnie pod ramie i pociągnęła za sobą - Na luzie, ogarniemy to. - jej zapewnienia nie do końca mnie przekonały ale o dziwo miała rację. Cały dzień zleciał mi tak szybko, że nim się zorientowałem już było po dzwonku kończącym ostatnią tego dnia lekcję. Jak się okazało, cała trójka we wtorki chodziła na dodatkowe zajęcia z chemii, więc pożegnałem się z nimi i samotnie poszedłem na przystanek. Dziś również miałem kilka godzin do powrotu kogokolwiek do domu, a moje plany były takie same jak zawsze - granie. Z tą myślą zadowolony wsiadłem do autobusu i ruszyłem w podróż powrotną.



Słowa: 1141

Never Alone AgainWhere stories live. Discover now