- Optimusie! Nasze radary wykryły sygnał Autobota w pobliskim lesie. To sygnał ratunkowy
- Ratchet, wpisz współrzędne. Arcee, Bumblebee, idziecie ze mną
- Uważajcie na siebie, to może być znowu pułapka decepticonów
- Rozumiem cię przyjacielu, ale nie możemy zignorować wezwania o pomoc, nawet jeśli miałaby to być pułapka. Jeśli naprawdę jest to jeden z naszych będzie potrzebował twojej pomocy, a każda jednostka w czasie wojny się liczy. Nie można pozwolić by decepticony przejęły któregokolwiek z nas-mech zamilkł na chwilę wracając do wspomnień- nie pozwolę na stratę kolejnego z załogi. Autoboty, jazda!
Medyk autobotów westchnął i otworzył most odprowadzając wzrokiem drużynę znikającą w turkusowym, mieniącym się moście ziemnym, który tak szybko jak się pojawił, tak samo szybko zamknął. Nie był zadowolony z nieco pochopnej decyzji lidera pamiętając jak często decepticony podpuszczały ich w ostatnim czasie by odwrócić ich uwagę lub spróbować uszczuplić załogę Primera jeszcze bardziej co na całe szczęście dotychczas się im nie udało.
Cała załoga dotarła bezpiecznie na miejsce a pierwsze co ukazało się im optyką to tylko rozmyty obraz obalonych drzew i głębokiego korytarza w ziemi wskazujące na awaryjne lądowanie. W powietrzu było dużo gęstego dymu, który utrudniał widoczność i możliwość rozeznania terenu na odległość. Chcąc nie chcąc autoboty były zmuszone zbliżyć się do zniszczeń by mogli cokolwiek dostrzec.
-Optimusie, uważałabym. Żadne lądowanie nie pozostawiłoby takich uszkodzeń
-[Nie znamy szczegółów Arcee, zróbmy to dla pewności i ucieknijmy nim goście się zjawią]
- Masz rację, Bumblebee. Zbadajmy przyczyny i zabierzmy ewentualnego rannego i wracajmy. Skoro my dostaliśmy sygnał, nie minie dużo czasu nim decepticony się zlecą- transformował dłoń w ostrze przecinając leżące na drodze obalone drzewa na co femme westchnęła
- Chodźmy, im szybciej to zrobimy, tym szybciej wrócimy do bazy
Żółty mech tylko przytaknął kiwnięciem głowy i ruszył zaraz za botką uważnie badając teren. Nie minęło dużo czasu nim ich optyką ukazała się kapsuła ratunkowa. Była cała poturbowana: ścianki powgniatane przez uderzenia, przód był wgnieciony od silnego i bliskiego spotkania z ziemią. Co dziwniejsze nie było widać żadnych drzwi do wyjścia, a w ich miejscu była porządna dziura wyglądająca jakby przebił je masywny nabój. W okolicy dziury były ślady szponów, a na ziemi w głąb lasu prowadziły ślady wyciekającego energonu. Jak widać, jeśli osoba z kapsuły żyje to jest ranna. Na puszce która teraz nadawała się tylko na złom nie było widać żadnej insygnii która powiedziałaby czy gość jest po dobrej czy złej stronie, a nie można zostawić kogoś w potrzebie- tylko w regułach Prime'a~
Kiedy Autoboty zbliżyły się do celu, na ich drodze stanął Starscream ze swoją załogą stojąc dumnie na wzniesieniu i cmokając
- Prime. Jak miło mi cię widzieć!- wyszczerzył się
- Starscream
- To pułapka-warknęła Cee
Jednak coś tu nie grało... czemu decepticony nie atakują, wręcz wydają się pewni wygranej i nie próbują?
- Pułapka?- prychnął oburzony
- Zejdź nam z drogi, a nikomu nic się nie stanie, Starscream
- Oh czemu? Szukacie czegoś? A może... kogoś?~
Mówiąc to w femme strzelił ktoś lepką siecią przygważdżając ją do drzewa. Jak można się domyśleć...
- AIRACHNID!- ryknęła Arcee pełna frustracji i chęci sprostowania starych spraw z pajęczycą. TU i TERAZ
CZYTASZ
Tęskniłeś Braciszku?- Transformers
FanfictionUWAGA HISTORIA NIE BĘDZIE ZGODNA 100% Z SERIALAMI CZY FILMAMI I ZGODNA 100% Z DANYM ODCINKIEM TO TYLKO FANFIC UMIESZCZONY W ŚWIECIE TRANSFORMERS Z MOIMI OCKAMI. Więc nie pruć się że "tego nie było przecież w filmie!" Autoboty i Decepticony walczą ze...