Rozdział 1- Żywy trup

32 5 21
                                    

- Co ty robisz na tak nędznej planecie? Na dodatek żywy?! Z raportów wynika że dawno gryziesz piach!- bulwersował się Starscream

- Oh, doprawdy? Nie zapominaj że spod twojej ręki wiele ofiar uciekło!

Wyższy mech zaśmiał się nerwowo

- To nie tak! Miałem się po ciebie cofnąć ale cały budynek się zawalił. Znaleźli twoje martwe ciało! Uważasz że byłbym zdolny do-

- Nie, nie sądze- przerwał mu- ja to wiem- stanął na środku korytarza rozglądając się- Stary dobry dom. Aż mi łezka w optyce się zakręciła- wytarł teatralnie łzę i spoważniał- koniec tych pogaduszek. Prowadź do Lorda, nie mam wieczności

Starscream marudził pod 'nosem' prowadząc mniejszego pod drzwi na mostek gdzie zazwyczaj przebywał Megatron, kiedy nie pastwił się nad pionkami. Mech wszedł niepewnie do środka

- Lordzie-

- Co tym razem Starscream? Znowu straciłeś załogę?- zapytał oschle piorunując go wzrokiem na co komandor skulił się z nerwowym uśmiechem

-Nie tym razem panie... przyprowadziłem gościa

Megatron uniósł brew pytająco przyglądając się podnóżkowi który po chwili odsłonił nowego towarzysza. Czerwony, wielkości zbliżonej do Knockouta mech o jasnej twarzy, szpiczastych jak u wilka uszach, ogonie z futrem i ostrymi ostrzami na dolnej połowie. Jaskrawe żółto-zielone optyki jarzyły się eksponując po lewej stronie bliznę. Palce u dłoni zakończone ostrymi szponami zwisały swobodnie po bokach by po chwili jedna z nich spoczywała na iskrze oddając pokłon megatronowi

- Witaj, Lordzie~-uśmiechnął się unosząc delikatnie głowę pokazując kły

-Blackout, jak to możliwe, że żyjesz?- wzrokiem wręcz mordował Starscreama za niedopilniwanie prawidłowości w meldunkach i papierach

- Jak widać, ledwo- podniósł się powoli i wyprostował- nim odnalazłem wasze sygnały z tej planetki, szukałem resztek energonu na Cybertronie by przeżyć. W końcu znalazłem rozwalony statek w którym było kilka zapasów i na szczęście udało mi się na tyle naprawić szrota by uciec. Przynajmniej w tamtej chwili tak myślałem. Statek został uszkodzony meteorytami, byłem zmuszony użyć kapsuły iiiiii wtedy urwał mi się film-zacisnął usta w kreskę- tak w skrócie

-Ciekawe, Starscream, zaprowadź Blackout do medyka, niech go obejrzy i przesłuchaj go. Przyprowadzisz go do mnie jeśli Medyk nie da żadnych zastrzeżeń- odwrócił się plecami stając na mostku przy panelach

- Ale Panie-

- Masz coś jeszcze do powiedzenia?- złożył ręce za plecami patrząc groźnie na Starscreama przez ramię

- Nie, Panie...

- Ktoś tu podpadł~-drwił mniejszy

Zirytowany mech złapał czerwonego za twarz odpychając go i wychodząc z mostku prosto do medyka

- Rany, stary- pobiegł za nim doganiając go- to tylko żarty. Od kiedy to masz kija w wydechu?

- Z tego co wiem martwi nie mówią

- Nie wiem. Nie znam się ale jeśli ciebie tak bardzo to ciekawi to zaraz możemy się przekonać na twojej karoserii- warknął- albo medyka. Rany jak ja ich nie cierpię

- Zawsze tyle pierdoliłeś czy po prostu uwagi nie zwracałem?

- A tak się składa że obie rzeczy- uśmiechnął się głupio wchodząc do skrzydła medycznego- Gdzie moja ofiara?

- KNOCKOUT

- Nieee- nerwowy śmiech- nie mów mi że on-

-Blackout?...- czerwony mech wychylił się zza wielkiego stołu patrząc zdziwiony na gości- Nie wierzę!- podszedł odrazu do nich

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tęskniłeś Braciszku?- TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz