Rozdział 4

17 4 10
                                    

Wróciliśmy dość późno i dowiedziałam się, że chłopaki znów zostają u Colina na noc. Zostają do niedzieli. Aktualnie siedzę z Nathanem na balkonie i cisza. Między nami panowała kompletna cisza, a Nathan wypalał już trzecią fajkę.

- Dlaczego palisz? - Odezwałam się w końcu. - Dlaczego tyle palisz? - Spojrzałam w jego brązowe oczy.

- Chciałbym to wiedzieć. W ostatnim czasie... dużo się działo - spuścił wzrok. - Może ze stresu? Choć sam nie wiem. - Skinęłam głową, choć ciekawość mnie zżerała. Co się działo?

- Nie próbowałeś przestać palić, albo chociaż ograniczyć palenia?

- Próbowałem, starałem się, ale to nie było łatwe.

- Zrób to dla mnie. Chcę, abyś był zdrowy, chcę byś nie męczył się na starość chorobami. Chcę, żebyś skończył dla mnie palić. Jesteś w stanie to zrobić? - zapytałam.

- Posłuchaj Nancy, ja... - zaciął się. - Tak... tak, jestem w stanie zrobić to dla ciebie. Choć będzie z tym ciężko, to ja to zrobię, bylebym odzyskał ciebie. - Spojrzał na mnie. W jego tęczówkach dostrzegłam głód, ale w innej postaci, w postaci pragnienia i potrzeby posiadania mnie. - Byłaś moim ostatnim promykiem słońca, ostatnią i najcudowniejszą gwiazdą na niebie, ostatnią nadzieją, częścią mego serca, duszy, byłaś moim wszystkim, a przede wszystkim lekiem na całe zło. I zrozum, że po stracie ciebie, wszystko mi się zawaliło. Wtedy życie przestało mieć dla mnie jakikolwiek sens. Byłem innym człowiekiem i moje życie przewróciło się do góry nogami. Zmieniłem się po stracie ciebie, stałem się potworem. Zacząłem, pić, palić, brać udział w nielegalnych wyścigach, a co najgorsze zacząłem brać narkotyki i różne dopalacze. Zacząłem traktować kobiety jak zabawki, chodziłem na imprezy schliwałem się dzień po dniu, do takiego stopnia, że zacząłem ciągle zaliczać je i nie wchodziłem w żadne związki. A gdy tylko była chwila przerwy od imprez, byłem inny, byłem po części sobą. Jeździłem nad różne klify, krzyczałem wtedy, robiłem wszystko, żeby odgonić ciągły napływ myśli. Miewałem myśli samobójcze. I zdarzało się, że byłem w szpitalu, przez próby samobójcze. Nela, ja cię cholernie kocham. Nie widzę świata poza tobą. Jestem uzależniony od ciebie. - Najgorszym uczuciem było zrozumienie. Zorzumialam go jak nikt inny. Uroniłam kilka łez. Podeszłam bliżej i przytuliłam go. Tak po prostu, po kilku latach go przytuliłam. - Cholerna obsesja.

- Przepraszam, nie wiedziałam, że czułeś się aż tak tragicznie, że byłeś w stanie zrobić sobie coś przeze mnie. Nie skrzywdzę Cię nigdy więcej.

- Nela, obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że nigdy więcej nie zrobisz sobie krzywdy przeze mnie, ani przez żadnego z chłopaków. Obiecaj, że już nigdy się nie okaleczysz. Obiecaj mi to.

- Skąd ty to... ja... - jąkałam się. - Obiecuję.

- C'est ça, ma petite Nela. - Wymruczał coś w swoim języku, a że nie znam jego języka, to nie do końca wiedziałam co oznaczają te słowa.

- Hm?

- C'est ça, ma petite Nela - powtórzył cierpliwe.

- Kiedyś Ci nauczę - zaczął. - mojego ojczystego języku. Ale jak na razie nie musisz go znać.

- A kiedyś będę musiała?

- Nie będziesz miała większego wyboru - wstał lekko wysuwając się z mych objęć. Spoglądałam na niego z zaciekawieniem i dezorientacją.

Co on miał na myśli?

- A teraz chodźmy już.

Ruszyłam, wiec w stronę drzwi balkonowych i weszliśmy do środka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We Met Through A Brother || CHWILOWO ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz