I

106 2 4
                                    

W tych czasach nie istnieje już prawdziwe znaczenie słowa kocham cię. Wiele nastolatków niszczy to, używając je w nieodpowiednim momencie. Wyśmiewają się z grubych i chudych, z niskich z dużych a także z bogatych i biednych czyli takich jak ja. Należę do ubogiej rodziny. Moi rodzice zostali zabici przez mafię, więc opiekował się mną mój wujek. Był on typem osoby, która nałogowo piła i paliła. Wychodził on z domu rano a wracał w nocy upity. Raz przyłapałam go na flirtowaniu z jakąś nastolatką. Niszczy sobie tym życie. Gdy był jeszcze trzeźwy, próbowałam mu to powiedzieć, ale ten zamiast mnie wysłuchać uderzył mnie. Przemoc w mojej rodzinie od pokoleń nie była uznawana. Po śmierci ojca i matki wszystko się zmieniło. Gdy nie podoba mu się coś, dostaję pasem. Wiele osób zapyta się mnie, dlaczego nie zgłoszę tego na policję? Odpowiedź jest prosta, mój wuj groził mi, że mnie zabije a ja wiem, że jest on to w stanie zrobić.
**
Wstałam z mojego ciepłego łóżka zastanawiając się, czy aby na pewno iść do szkoły. Moja mama była najlepszym prawnikiem w San Diego a mój ojciec już byłym najlepszym Szeryfem, więc wieść o ich śmierci rozbiegła się po mieście szybciej niż wieść o śmierci najsłynniejszego piosenkarza.
Przecierając twarz ze zmęczenia, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Załączyłam więc telefon i na wyświetlaczu widniała wiadomość mojej przyjaciółki Sabriny.

od: Sabrina
Czekam przed domem, pośpiesz się bo ci odjadę. Chyba, że znowu zaspałaś.

Po przeczytaniu wiadomości spojrzałam na zegar. Faktycznie, zaspałam.
Szybkim krokiem podeszłam do zniszczonej już białej komody i wyciągnęłam z niej czarny top oraz tego samego koloru skinny jeans. Na to założyłam biały sweter z szerokimi rękawami i beżowy płaszcz. Zeszłam na dół do salonu uprzednio biorąc plecak z łóżka. Ubrałam czarne trampki i wybiegłam z domu. Wuja znowu nie było więc to ja musiałam zamknąć drzwi na klucz. Przed budynkiem stała biała toyota corolla. Sabrina dostała go na szesnaste urodziny od rodziców. Zazdrościłam jej tylu pieniędzy. Nas ledwo było stać na jedzenie a co dopiero na takie rzeczy. Wsiadłam do niego i od razu usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki.
-śpiąca królewna w końcu się obudziła?
-przestań, błagam. Głowa mi zaraz wybuchnie- powiedziałam przykładając rękę do głowy. Dziewczyna posłała mi zmartwione spojrzenie i znów się odezwała tym razem ciszej.
-chcesz jakieś leki? Mam w bagażniku.
-nie, dzięki. Wytrzymam.
Na tym skończyła się nasza rozmowa. Najwidoczniej dziewczyna wyraźnie Była zatroskana moim stanem. Gdy zaparkowałysmy na naszym miejscu przyjaciółka znowu się odezwała.
-na pewno chcesz tam iść? Możemy pojechać do mnie, moja mama ci to usprawiedliwi- mówiąc to Sabrina położyła delikatnie rękę na moim ramieniu.
-Sabri, nie mogę się tak wiecznie ukrywać. Wiem, że się o mnie martwisz ale dam sobie radę. Jest to ciężkie ale takie jest życie- delikatnie uśmiechnęłam się na rozluźnienie sytuacji. Dziewczyna oddała mi uśmiech i razem powędrowałysmy w stronę budynku. Na korytarzu jak zawsze było pełno ludzi. Wszyscy byli zajęci sobą do czasu, gdy na korytarz weszłam ja. Główna atrakcja tej szkoły. Według niektórych lepsza niż klauni w cyrkach. Czułam na sobie palące spojrzenia rówieśników. Szlam przez długi korytarz zapełniony uczniami wlepiajajacymi we mnie wzrok. Panie Boże, dziękuję ci za te dzisiejsze cztery lekcje. Lepiej było by gdybyśmy mieli wolne ale i tak dziękuję.
Gdy doszłyśmy pod odpowiednią salę, zadzwonił dzwonek. Po chwili przyszła nauczycielka i pozwoliła nam wejść do środka. Zajęłam więc miejsce przy oknie a obok mnie usiadła jak zwykle Sabrina. Wyciągnęłam z plecaka podręczniki do matematyki oraz piórnik. Dziewczyna kupiła mi go na urodziny, ponieważ wie, że mój ojciec nigdy nie dał by mi na niego pieniędzy. Ja dorabiam sobie jako kelnerka w restauracji, więc zarobki są bardzo niskie.

Podczas matematyki nie umiałam się na niczym skupić. Ciągle myślałam o tym. Co będzie gdy wrócę do domu. Na następnej lekcji również nie umiałam się skupić. Również myślałam o powrocie.

Na przerwie stałam z Sabriną przed klasą z chemii, gdy nagle przyszedł nasz wychowawca. Poprosił mnie na chwilę do siebie na rozmowę. Gdy weszliśmy do pustej klasy usiadłam na krześle naprzeciw biurka nauczyciela i uważnie słuchałam co pan z biologii chce mi przekazać.
-Melody, rozumiem twoją sytuację w rodzinie, ale to cię nie wyklucza od nauki. Masz pięć zagrożeń a za dwa miesiące koniec roku- powiedział posyłając mi zmartwione spojrzenie.
-wiem prosze pana. Postaram się to poprawić.
-no ja mam nadzieję. Najgorzej idzie ci chemia i matematyka. Naucz się tego, proszę. Możesz nie zdać do następnej klasy a tego chyba nie chcesz.
-obiecuje, że się nauczę i poprawię to, a teraz czy mogła bym iść na lekcje?- zapytałam z nadzieją w głosie.
-oczywiście, możesz już iść.
Wstałam więc z niewygodnego siedzenia i wyszłam z klasy. Skierowałam się do wyjścia ze szkoły, ponieważ nie miałam już siły na bycie tam. Wezwałam więc taksówkę za ostatnie pieniądze, które mi zostały i pojechałam do domu. Gdy dotarłam na miejsce, od razu pobiegłam do łazienki, korzystając z pustego domu. Usiadłam na zimnych kafelkach i z etui w telefonie wyciągnęłam ostrze.
Zaczęło się.
Zaczęłam płakać. W drżących rękach trzymałam żyletkę jeżdżąc nią po cienkiej i bladej skórze. Jeździłam nią od lewej do prawej, wbijałam głębiej a następnie wyciągałam ją i jeździłam po samej górze.
Jedna kreska, druga, trzecia. Później już nie liczyłam. Krew spływała mi po ręce i kapała na ziemię.
Gdy już zmęczyłam się cięciem się, owinęłam sobie rękę bandażem i wytarłam kafelki. Wyszłam z łazienki i pobiegłam na górę do pokoju. Od razu upadłam słaba na łóżko i poszłam spać. Nie miałam już siły na nic. Cały telefon wyłączyłam  Miałam dość tego życia. Mój stryj znając życie znów wróci pijany do domu i co? Będzie tylko gorzej.

For you Everything, Honey.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz