Ale tak iść na śmierć bez pożegnania?

7 0 2
                                    

„... Stukot kopyt, krzyki, i jeszcze te strzały. Wszystko słyszałam jakby zza mgły. Minęłam ledwo parę metrów nie zwalniając galopu a wszystko ucichło, no może poza nieustającym dźwiękiem kopyt. Każdy z owego gangu naprawdę dobrze wspomina ten napad. Teoretycznie sporo z niego było dobrego. Dodatkowo nikt na nim nawet nie ucierpiał, co tylko utwierdza nas w przekonaniu ze była to naprawdę wspaniała robota..."

Czarnowłosa dziewczyna o nietypowej urodzie nie spała jako jedyna w swoim obozie położonym nieopodal miasteczka Valentine. Siedziała bo więc na kamieniu przy towarzystwie pełni księżyca i gasnącej już lampy naftowej. Przeglądała notatki swojej dobrej kompanki Juliett raz po razie rysując niesforne, jednak tematyczne, odwołujące się do tekstu rysunki.

Zadowolona ze swojej pracy wstała z zimnego siedziska. Mozolnym krokiem kierowała się do miejsca gdzie właśnie spała właścicielka czytanej własności, notatnik nie był ukradziony Alys pod pretekstem nudy i problemami ze snem poprosiła o praktycznie oczko w głowie Juliett. O ironio Juliet bez zastanowienia wystawiła ku Alys dłoń ze skórzanym dziennikiem oddając go na całą noc. Czarnowłosa nie spodziewała się że to tak szybko pójdzie, aczkolwiek nie narzekała na taki przebieg wydarzeń, w podskokach ruszyła do kamienia i tak rysowała, aż do teraz. Pochłonięta czynnością kompletnie straciła przeczucie czasu do momentu w którym zmęczenie nie zaczęło grać głównej roli. Ale czy o to jej nie chodziło? Oddała posłusznie zeszyt właścicielce ruszając w stronę swojego namiotu.

Kolejny piękny, gorący oraz słoneczny dzień. Ptaki od dawna toczyły walkę na swe wybitne głosy nikomu przy tym nie przeszkadzając. banda była przyzwyczajona do dźwięków lasu, było to normalną sprawą skoro od lat każdy poranek w środku lata rozpoczynał się praktycznie tak samo urodziwie jak poprzedni.

No, prawie każdy.

Ten tak zwany „młodszy sort" osób przynależących do gangu ledwo zdążył wstać na nogi oraz przywitać się z kolejnym dniem pełnym nowych ciekawych doświadczeń aż nagle, no tak..

- Błagam Siwy przecież dobrze wiesz że ja nic tam nie zrobiłem a na pewno nie to o czym myślisz. Nie rób mi krzywdy! - Młody chłopak, z charakterystyczna dla niego heterochromią krzyczał w niebogłosy chcąc uwolnić spętane liną kończyny.

- W takim razie opowiedz nam co robiłeś przy obozie naszych odwiecznych wspaniałych kumpli? - Wymamrotał jedynie siwowłosy z obojętnym wyrazem twarzy, nie kwapiąc się zbytnio, zrzucił chłopaka z zadu swojego konia pozwalając na dość bolesne spotkanie się z twardą, wydeptaną ziemią. Sam po tym zeskoczył z wierzchowca uprzednio poluźniając sprzączki przy sprzęcie. - Chyba że chcesz porozmawiać sobie na ten temat z Alys co? Na pewno się ucieszy z tego co by usłyszała. - Wyszczerzył swoje białe kły zerkając w jego stronę.

Heterochromik na te słowa starał się zignorować prawie każdą bolącą go część ciała. Rozszerzył w strachu swoje oczy wodził pośpiesznie wzrokiem dookoła szukając wspomnianej czarnowłosej i w duszy modląc się o brak jej osoby w obozie. Chociaż i z tą myślą był w błędzie. Erwin byłby zdolny wysłać nawet cały gang byle jak najszybciej znaleźć Alys tylko by zrobić mu na złość. Dość sporo nauczył się o tym rodzeństwie skoro w jednym z nich był tak zadurzony. Szlak by go, że ten siwy palant musiał o tym wiedzieć.

Chociaż, skoro Alys wiedziała, to nic dziwnego że temu tyranowi też mogło obić się to o uszy.

Mniejsza o to, to że takie uczucie miało jakiekolwiek miejsce. To już powinno być wykluczone w pierwszym podpunkcie na liście noszącej nazwę „coś czego NIGDY nie robić". Ale o tym co on uważa o tej dziewczynie może i innym razem, bo nie starczyło by na to jednego dnia, zapewne tydzień nawet był by za krótki by to wszystko opisać.

.rdsrsssbebbe.005Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz