Antonella
W mojej głowie była kompletna pustka. Stałam w męskiej szatni, nie wiedząc co myśleć. Dopiero po dłuższej chwili do mojej głowy dotarło co właśnie się wydarzyło.
- Wyglądasz idealnie - jego słowa, sposób w który na mnie patrzył, odtwarzały się w mojej głowie, jak w pętli. Nagle drzwi do męskiej szatni otworzyły się z rozmachem, co odcięło mnie od moich myśli. Mężczyzna wchodzący do pomieszczenia przestraszył się.Cóż, kobieta stojąca na środku w męskiej szatni, zawodników formuły 1 to niecodzienny widok.
Carlos.
Wystraszył się mnie Carlos.
Ewidentnie muszę być przerażająco straszna, skoro tyle facetów się mnie boi.
- Co ty tu robisz? - zapytał ze spokojem, prędzej ciekawy, niż zszokowany.
Gdy już otwierałam usta, by mu opowiedzieć jakąś sarkastyczną i nie stworzoną historię, jak dostałam się do męskiej szatni to szczęka Hiszpana gwałtownie opadła. Jego usta się się rozchyliły. - Skąd ty masz koszulkę Charlesa? - powiedział w szoku jakbym tańczyła przed nim nago makarene albo hiszpańskie wygibasy.
- Długa historia - oznajmiłam przeciągając ostatnie słowo, a na moją twarz wskoczył mały szczery uśmiech na wspomnienie tego.
- Mamy dużo czasu - odpowiedział radośnie, a na usta Hiszpana wskoczył uśmiech ciotki swatki. Zaklaskał w dłonie i w podskokach doskoczył do swojej szafki, co było prze urocze. - Wezmę szybki prysznic, ale wrócę szybciej niż myślisz i opowiesz mi ładnie wszyściutko po kolei - dodał w pośpiechu. Zaśmiałam się tylko pod nosem i usiadłam na ławce.
Nie minęło więcej niż pięć minut, a brunet wyszedł już gotowy i przebrany z łazienki. Miał na sobie luźne szare dresy i białą koszulkę.
- Zanim zaczniesz, opuśćmy proszę cię to miejsce, bo nie jest ono zbyt przytulne na ploteczki - dodał i kiwnął głową w stronę wyjścia. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie pójść do hotelu i porozmawiać bez obaw, że jakiś dziennikarz czy inna menda nas podsłucha.
Hotel znajdował się przy torze. Z balkonu, bądź z okna można było obserwować tor wyścigowy, co jest niezapomnianym widokiem. Na takie luksusy stać było nielicznych. A ja znalazłam się tam tylko dzięki Carlosowi.
Zamknęłam drzwi prowadzące do mojego pokoju i opadłam na kanapę, Hiszpan usiadł zaraz po mnie. Patrzył się ja mnie wyczekującym spojrzeniem, a ja nie widziałam od czego zacząć.
- Co robiłaś w męskiej szatni? I skąd ty wytrzasnęłaś koszulkę Charlesa? - zapytał bardziej ekscytując się drugim pytaniem.
- Za górami, za lasami z dwie godziny temu mały chodzący wygłodniały potwór szukał pożywienia. Wszedł do pewnego budynku, w którym szedł ścieżkami wyznaczonymi przez los. Aż tu nagle potwór napotkał pewnego delikwenta wraz z kawą. Jego kawusia bardziej mnie polubiła niż on, ponieważ tak się ekscytowała, gdy mnie zobaczyła, że aż wyskoczyła z kubka i mnie przytuliła tak, że wylądowała na mojej koszuli. Właściciel owej obsesyjnej kawy na moim punkcie przedstawił się jako Lando Norris. Zaproponował pomoc i dał swoją koszulkę, bym nie chodziła w brudniej i mokrej koszuli. W międzyczasie zjawił się zły czarnoksiężnik Leclerc, który rozwścieczył potworka. Lando wziął moją koszulę, by ją uprać i odszedł magiczną drogą. Ale czerwony pasożyt pozostał w szatniolandi dał mi swoją koszulkę, przekonując mnie, żebym założyła porządną koszulkę z logiem Ferrari, a nie McLarena, co nastąpiło. Następnie czarnoksiężnik odleciał na miotle, a zjawiła się wróżka, która tu ze mną przyleciała. Koniec bajki - powiedziałam dumna z siebie i spojrzałam na Carlosa, który dopiero łączył kropki, co było dość zabawne. Najpewniej tyle obrazów było w jego głowie, że aż nie chce go o nic pytać.
- A zapomniałam dodać, że Leclerc bez przerwy był bez koszulki - dodałam na sam koniec.
- I co ładny ma brzuszek? - zapytał Carlos i sugestywnie poruszył brwiami. Nie odpowiadając na to schowałam twarz w dłoniach i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Porozmawiałam z Carlosem, jeszcze na temat dzisiejszego meczu, na który miał się już zbierać
- Waga i lew, przecież to wspaniałe połączenie - powiedział uradowany wychodząc. - Do zobaczenia na wyścigu - dodał i zniknął za drzwiami.
Do rozpoczęcia się grand prix miałam dobre trzy godziny. Stwierdziłam, że odeśpię połowę tego czasu po podróży, a później zacznę się szykować. Nawet nie fatygując się do sypialni na łóżko, rozłożyłam się wygodnie na kanapie i nastawiłam co najmniej dziesięć budzików. Nigdy nie słyszałam połowy, a resztę wyłączałam zanim zdążyły zadzwonić, stąd nastawiam ich tak dużo. Ustawiłam dźwięk w telefonie na maksymalny i ułożyłam się wygodnie. Zmęczona zasnęłam praktycznie od razu.
________________________
Hejka, co tam u was?
Miłego wieczoru wszystkim <3
CZYTASZ
LOVE RACE || CHARLES LECLERC
RomanceOn ma jeden cel - wygrać. Wygrać dla niej. Tylko dla niej. Ale ona nie ma o tym pojęcia. Może kiedy zrozumie, jak bardzo mu na niej zależy dostrzeże co on naprawę do niej czuje. A wtedy sarkazm, wrogość i ironia przerodzą się w coś naprawdę pięknego...