Prolog

94 6 0
                                    

Pierwszy dzień pracy.. Nowe obowiązki. Musiałem wygłosić przemówienie otwierające nowy rok szkolny. Byłem lekko zdenerwowany, ponieważ bałem się reakcji uczniów na mój wiek. W każdym razie nie miałem innego wyjścia, musiałem przełamać lęk. Wziąłem grzebień i przeczesałem włosy. Garnitur idealnie przylegał do mojego ciała. Stanąłem przed lustrem i uśmiechnąłem się do swojego odbicia. - Wyglądasz dobrze, Lou- powiedziałem spokojnym tonem. Po kilku minutach wziąłem teczkę i wyszedłem z domu. Wsiadłem do swojego samochodu, zapiąłem pasy i odpaliłem silnik. Po 30 minutach drogi byłem już na miejscu. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę wejścia, a następnie podążyłem do wielkiej auli, która znajdowała się w samym środku szkoły. Zerknąłem odruchowo na zegarek, a więc do rozpoczęcia zostało jeszcze pół godziny. Stanąłem spokojnie przy ścianie, wyjąłem telefon komórkowy z kieszeni i zacząłem pisać SMS'a.

Nadawca: Tata.

Godzina: 09:33

Cześc Tato! Zaraz moje pierwsze przemówienie. Nie masz pojęcia jak bardzo się stresuję. Trzymajcie za mnie kciuki x

Wysłałem wiadomość i wyciszyłem telefon. Westchnąłem głęboko, a następnie zacząłem przyglądać się uczniom powoli zapełniającym salę. Muszę przyznać, że byli dośc dojrzali. Stojąc tak miałem wrażenie, że jestem uczniem i stoję wśród kolegów. Jeszcze nie docierał do mnie fakt iż jestem dyrektorem i mam nad nimi ( jakkolwiek to zabrzmi ) władzę. Czułem ich przenikliwe spojrzenia na sobie.

- Pewnie myśleli sobie, że jestem jednym z nowych uczniów- powiedziałem z myślach, uśmiechając się przy tym promiennie.

Gdy na zegarze wybiła dziesiąta, podszedłem do sceny, gdzie znajdowało się całe grono pedagogiczne. Posłałem im przyjazny uśmiech, a już po chwili zająłem miejsce przy mikrofonie.

- Chciałem powitać Was wszystkich na rozpoczęciu kolejnego roku Waszej nauki. Wypadałoby się najpierw przedstawić. Nazywam się Louis.. Louis Tomlinson. Jestem nowym dyrektorem w tej szkole- powiedziałem pewnym tonem.

W tej chwili oczy wszystkich uczniów zostały skierowane w moja stronę. Na ich twarzy było wyraźnie widać zdziwienie. Nie miałem zamiaru zwracać na to uwagi. Kontynuowałem przemówienie. Dzięki Bogu nie było aż tak źle. Wyrobiłem się w jakieś piętnaście minut, nie miałem zamiaru przedłużać. Zająłem miejsce przy dość uroczej blondynce, która uśmiechała się słodko w moją stronę. Nie chcąc podpaść jej na dzień dobry odwzajemniłem uśmiech. Zacząłem przyglądać się uczniom i mój wzrok natychmiast przykuł chłopak w pomiętej koszuli i niedbale ułożonymi, tłustymi lokami na głowię. - Niezwykłe wyczucie stylu- zaśmiałem się w myślach. Po skończonym przemówieniu, nie myśląc zbyt wiele podszedłem do chłopaka z lekkim uśmiechem na ustach.

- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że na tego typu imprezy wypadałoby się przyzwoicie ubrać- powiedziałem patrząc na chłopaka.

- yhhhhm ja nie mogłem znaleźć yyhh lepszej koszuli- wydukał cicho.

- Nie chcę być niemiły, ale wolałbym żebyś następnym razem choć trochę postarał się wyglądać jak na ucznia przystało- starałem się zachować spokojny ton. -

Tak, tak dobrze.. panie dyrektorze- powiedział.

Po chwili ujrzałem niezwykły ból w jego szmaragdowych oczach. Czyżbym zranił go w jakiś sposób? W tym samym momencie usłyszałem śmieszną melodyjkę, dochodzącą z kieszeni zaniedbanego chłopca. Odebrał telefon i momentalnie wybiegł z auli szkolnej. Postanowiłem wybiec za nim i zobaczyć do kogo się tak bardzo śpieszy. Niestety, gdy już dobiegłem, ujrzałem tylko odjeżdżający motor. Postanowiłem wrócić jeszcze na chwilę do auli, aby nie wzbudzać podejrzeń. Atrakcyjna blondynka nie dawała za wygraną. Postanowiłem podejść i zagadać. Wydawała mi się całkiem sympatyczna.

- Witam piękną panią. Mogłaby pani zdradzić mi swoje imię?- powiedziałem na dzień dobry, chwytając przy tym jej dłoń i składając na niej delikatny pocałunek.

- Dzień dobry panie dyrektorze. Nazywam się Angela Turner. Uczę tutaj matematyki- odpowiedziała nieśmiało, a z jej twarzy nie znikał uśmiech. - Pańskie dzisiejsze przemówienie naprawdę mi się podobało- dodała po chwili.

- Doprawdy? Jeśli mam być szczery, to było moje pierwsze publiczne przemówienie i trochę się stresowałem.

- Nie ma czym się stresować- powiedziała pocieszającym tonem.

- Mam do pani pewne pytanie- powiedziałem, drapiąc się lekko po głowie.

- Słucham? - powiedziała, przygryzając delikatnie swoją dolną wargę.

- Nurtuję mnie pewien uczeń, a dokładniej.. Taki dość zaniedbany z burzą loków na głowie.

- To Harry Styles. Ma bardzo dobre wyniki w nauce, ale dość specyficzny charakter.

***

Gdy już wróciłem do domu, myślałem trochę o tajemniczym chłopaku. Byłem niezwykle ciekawy jak wygląda jego sytuacja. Jedno jest pewne; na pewno nie ma zbyt dobrej sytuacji w domu. Jacy normalni rodzice pozwoliliby na to, aby ich dziecko chodziło tak zaniedbane? Postawiłem sobie jasny cel, a mianowicie: muszę więcej dowiedzieć się o Harrym.

Contagious ChemistryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz