Prolog

4 0 0
                                    

Dzień jak codzień, wstałam zaspana z łóżka w sobotni poranek i od razu wsunęłam rękę pod poduszkę w poszukiwaniu telefonu. Gdy już go znalazłam, przejrzałam wszystkie powiadomienia, niestety nie miałam już więcej czasu na odpisanie chociażby na niektóre z nich, ponieważ do mojego pokoju wbiegła rozweselona mama z moim półtorarocznym bratem na ręku.-Dzień dobry Alia! Wiesz jaki mamy dzisiaj dzień? -zapytała jakby bardzo chciała to powiedzieć więc dałam jej tą szanse pokazując gestem ręki że może mówić dalej. -Pierwszy rok wolności od szkoły! Jestem z ciebie dumna. -stwierdziła, aczkolwiek jej mina bardzo wyraźnie mówiła o tym odkąd tylko przekroczyła próg pokoju.-Dziękuję mamo ale to jest zupelnie nie potrzebne. Wiesz że stalo się tak bo musiałam pracować aby komuś potem w ciąży pupe po milkshake'i wozić na stacje. -rzuciłam żartobliwie w stronę mojej mamy.-Świetnie zdaję sobie sprawę z tego i pamiętam ile paliwa marnowałyśmy byleby nie iść na stacje pieszo. -roześmiała się dosyć głośno by mój brat zaczął się interesować naszą konwersacją i niestety pociągnął mame za włosy. Chwilę później byłam już po prysznicu i w dodatku gotowa do kolejnego ciężkiego dnia w pracy. Po godzinie 11 i zjedzonym śniadaniu, zebrałam swoje rzeczy i wyszłam do pracy. Ze względu mojego wieku a lat miałam 18, wykluczona byłam ze spełniania swojego zawodu. Stety, niestety dalej się nim interesowałam. Dotarłam do pracy całkiem szybko a pracowałam na lotnisku więc znaleźć parking w takim miejscu to najprawdziwsza tragedia. Wychodząc z samochodu oczywiście zapomniałam zabrać gumki do włosów, lepiej żeby nikt nie miał ich w pizzy. Wchodząc do pracy, pierwsze kogo widzę to oczywiście menadżera który już z zegarkiem w ręku wylicza mi sekundy spóźnienia. -Daila Golden, znów spóźniona do pracy aż o minutę i dwadzieścia dwie sekundy. Rób tak dalej a napewno stracisz te prace. -zapewnił mnie Denny. Użył całego imienia a nie skróconej wersji co robił za prawie każdym razem gdy tylko przyszłam spóźnionia a nie często sę to zdarzało.-Tylko wtedy nie będziesz miał nikogo na posyłki, rozważ tą opcję. -mrugnęłam do niego okiem i poszłam się przebrać na zaplecze albo inaczej magazynek sklepu bezcłowego. Miałam nadzieję że ten dzień nie przyniesie żadnych wrogów ani też przyjaciół. Mam już swoją grupkę znajomych z którymi po pracy zamierzam jechać na zlot samochodowy i mam dużą nadzieję zobaczyć jakieś nowe lub nietypowe samochody do kolekcji zdjęć którą tworzę na swoim blogu.

Scena jak z FilmuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz