POV: KIM TAEHYUNG Korea Południowa
Siedziałem przed komputerem i sprawdzałem kolejne krajobrazy, które mogłby idealnie pasować na sesję zdjęciową. Niestety nic nie wyglądało zachwycająco. Oczywiście miejsca były ładne, ale nie czułem tego czegoś. Dlatego nienawidzę kiedy klienci dają nam wolną rękę co do miejsca. Zwalają cały wybór na nas. Nie jesteśmy przecież biurem podróży tylko fotografami. Przynajmniej doprecyzowali, że chcą to zrobić w górach.
— Min masz coś? — Mruknąłem zrezygnowany, ale przyjaciel nie odezwał się. — Yoongi mamy przecież tylko dwa tygodnie na decyzję gdzie ma być sesja albo z nas zrezygnują. — Odezwałem się ponownie, ale znowu cisza. W końcu podniosłem wzrok znad monitora, żeby zobaczyć jak mój przyjaciel w najlepsze słucha muzyki na suchawkach i pisze coś na kartce. Wkurzony zgniotłem pustą kartkę i rzuciłem kulką papieru w jego głowę.
— Czego chcesz? — Warknął ściągając słuchawki z głowy.
— Mam nadzieję, że zapisujesz tam jakieś pomysły na sesję. — Odpowiedziałem tym samym tonem. Tym razem cisza ze strony mojego przyjaciela była wymowna. Nie miał nic. — Mamy dwa tygodnie na wymyślenie miejsca do sesji, a ty tylko myślisz o nowej piosence, której pewnie nikt nie usłyszy. Weź się w garść i...
— Przestań dramatyzować. — Odwrócił się w moją stronę. — Jak sam mówisz. Mamy dwa tygodnie. Wiesz ile to jest? Czternaście jebanych dni. Przeliczyłbym to na godziny, minuty i sekundy, ale za dużo z tym zachodu. Możesz nawet wybrać miejsce dzień przed, a klienci nawet się o tym nie dowiedzą.
— Mamy im pokazać kilka opcji. — Zauważyłem na co wywrócił oczami. — Zastanawiam się nad Szwecją i Norwegią, ale żaden z pensjonatów nie wygląda tak jak mówiła klientka. Nie czuję tego co ona opisywała.
— Bo to dopiero poczujesz jak znajdziesz się tam. — Powiedział to tak jakby rozmawiał z idiotą. — Zdjęcia innych artystów mogą nie oddawać twojej wizji przez co nie czujesz tam swojej magii.
— Czyli co? Powinienem przez te dwa tygodnie wydawać swoje oszczędności na wszystkie miasta i państwa z górami? Przecież nie starczy mi czasu.
— Tego nie powiedziałem. — Zastanowił się chwilę. — Ostatnio miałeś sesje w Norwegii. Jak tam było?
— Yoongi, dobrze wiesz, że tam był inny koncept. Marka ciuchów narciarskich potrzebowała fotografa.
— Nie pytam jaki był tam koncept tylko czy miejsce nadawało się do romantycznej sesji zdjęciowej.
— Akurat byłem w Oslo i było tam romantycznie, ale nie aż tak. Czegoś mi tam brakuje.
— Ja byłem w ÅRE i chyba też by ci się tam nie spodobało z tą swoją wizją.
— I do czego to prowadzi? Nagle nic nam nie zostanie, bo ty stwierdzisz że mi się nie spodoba albo tobie będzie coś nie pasować. — Powiedziałem w końcu zrezygnowany. Chwilę trwaliśmy w milczeniu, aż nagle zobaczyłem błysk w oku Yoongiego.
— Mam pewien pomysł. — Powiedział wstając od swojego biurka i podszedł do mnie. Wystukał w google "generator koła fortuny", wpisał w puste pola wszystkie państwa z górami i spojrzał się na mnie ze swoim cwaniackim uśmiechem.
— To jaki niby jest ten twój pomysł. — Wtrąciłem się zirytowany zanim zdążył dokończyć swoją myśl.
— Ty zakręcisz kołem, a ja wybiorę ośrodki, do których pojedziemy żeby sprawdzić atrakcje oraz miejsca do zdjęć. Oczywiście poprosimy klientów żeby dali nam więcej czasu bo musimy spędzić w tych miejscach trochę czasu.
CZYTASZ
Miłosna zorza polarna
FanfictionJedna wycieczka. Trzy powody wyjazdu. Trzy grupy ludzi. Co może pójść nie tak?