❀1❀ | Spotkanie w deszczu

73 19 122
                                    

𝑪𝒉𝒂𝒓𝒍𝒐𝒕𝒕𝒆

- Lennox, tylko spróbuj spieprzyć ten trening, jak to zrobisz to przysięgam że cię zabije! - usłyszałam krzyk Moniki, jej głos odbił się echem po korytarzu, niczym grzmot w samym środku burzy.

Zanim zdążyłam się obrócić, Monika wpadła na mnie z impetem, przez co potknęłam się o własne nogi.
Zrobiłam krok do tyłu, próbując odzyskać równowagę, ale jej wzrok wbił mnie w ziemię.

- Masz zamiar zrujnować nam mecz? - syknęła, przeszywając mnie ostrym spojrzeniem.

Wokół zrobiło się cicho.

Czułam na sobie wzrok wszystkich uczniów, choć starałam się zachować spokój i trzymać głowę wysoko.

Monika zawsze miała coś przeciwko mnie - czasami była to złośliwa uwaga, czasami przelotne spojrzenie pełne dezaprobaty, ale dzisiaj, jej gniew wystrzelił poza skalę.

- Monika, to tylko trening... - zaczęłam, starając się nadać swojemu głosowi ton pełen spokoju i powstrzymać chęć przewrócenia oczami.

- A prawdziwy mecz jest pojutrze! - przerwała mi ostro, jakby moje słowa tylko dolały oliwy do ognia. - Więc lepiej się przyłóż, Lennox, bo inaczej dopilnuję, żebyś w kilka sekund wyleciała z drużyny - warknęła, z parszywym uśmiechem na twarzy.

Patrzyłam, jak odchodzi, tupiąc obcasami w stronę szatni, a napięcie stopniowo ulatywało ze mnie.

Ale, co jeżeli Monika miała rację? Jeśli przeze mnie drużyna zawali mecz?

***

Potrzebowałam chwili wytchnienia.

Gdy tylko wyszłam na korytarz, po skończonym treningu zobaczyłam moją przyjaciółkę - Olivię - która oparta o szafkę czekała na mnie.

Była ona jedną z tych osób, które nie musiały się starać, żeby wyglądać dobrze - po prostu miała w sobie ten naturalny urok.
Jej ciemne włosy zawsze opadały lekko na ramiona, a błyszczące oczy zdradzały ciepło i spokój, które przyciągały ludzi.
Miała fioła na punkcie ubrań, przez co przynajmniej dwa razy w tygodniu byłam skazana na wyjście do galerii handlowej oraz codzienne plotki dotyczące nowości w świecie mody.

Uśmiechnęła się lekko, a jej oczy już mówiły: Co tym razem?

- Serio? Znowu Monika? - zapytała, unosząc brew.

- Nawet nie pytaj - jęknęłam, pocierając czoło. - Cała szkoła to słyszała... trening się nawet nie zaczął, a już tylko chciałam, żeby  się wreszcie skończył...

Olivia westchnęła, obejmując mnie ramieniem.

Była jak mój osobisty azyl - cicha, spokojna i daleka od wszelkich dramatów. Nie próbowała nigdy być centrum uwagi, ale kiedy już coś mówiła, każdy słuchał.

Była wszystkim, czym Monika nigdy nie mogłaby być.

- Nie przejmuj się nią, Char - powiedziała uspokajającym tonem - Monika ma obsesję na punkcie kontroli. Myśli, że jest królową boiska, i każdego traktuje jak konkurencję.

- Wiem, ale... - zawahałam się, czując, jak coś ściska mnie w gardle. - Czasem wydaje mi się, że może ma rację?

Olivia spojrzała na mnie, jakby to, co powiedziałam, było kompletnym absurdem.

- Charlotte, proszę cię. To ty jesteś jedną z najlepszych na boisku! Tylko daj sobie spokój z przejmowaniem się jej komentarzami i całą nią. Graj dla siebie, okej?

Przytaknęłam, chociaż jej słowa nie rozwiały moich wątpliwości.

Ostatnio na każdym treningu czułam się jakby każdy patrzył mi się na ręce, tylko czekając aż popełnię jakiś błąd.

W tej chwili drzwi od hali otworzyły się z hukiem, a Monika wyszła, rzucając mi lodowate spojrzenie.

W jej oczach widziałam, że sprawa wcale nie jest zakończona, a jej gniew wcale nie osłabł.
Olivia spojrzała na nią z wyrazem twarzy, jakby mogła siłą usunąć ją z korytarza, a dziewczyna nie zatrzymuje się obrzuciła nas pogardliwym spojrzeniem i ruszyła w stronę wyjścia ze szkoły.

Pożegnałam się z brunetką i również ruszyłam na zewnątrz.

Nie zauważyłam, że zaczęło padać, dopóki pierwsze krople nie spadły mi na policzki.

Świetnie, deszcze to było dokładnie to, czego mi brakowało... - westchnełam, naciągając kaptur na głowę.

Wciąż myśląc o tej absurdalnej sytuacji z Moniką, szłam coraz szybciej, jakby kropla wody mógły zmyć całe napięcie z dzisiejszego dnia.

Może gdybym miała w drużynie więcej osób takich jak Olivia, wszystko wyglądałoby inaczej...

Nagle poczułam, że w coś - a raczej w kogoś - uderzyłam.

Otrząsnełam się z zamyślenia i lekko uniosłam głowę, żeby odkryć, że chłopak, którego omal nie wepchnęłam do pobliskiego kosza na śmieci, próbuje utrzymać równowagę i nie poślizgnąć się na mokrej kostce.

- Przepraszam - wymamrotałam, próbując uspokoić rozszalałe serce. Deszcz stukał o kaptur, spływał mi po twarzy, a chłopak patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem, który jakimś cudem ocieplał ten szary, desczowy dzień.

- Nic się nie stało - odpowiedział spokojnie. Mówił, jakbyśmy byli na pogaduchach w kawiarni, a nie w samym środku ulewy.

Deszcz spływał po jego ciemnych włosach, które przyklejały się do czoła, a intensywne niebieskie oczy błyszczały zza okularów, na których obecnie osiadły krople wody.

Kiedy zauważyłam, jak jego mokra bluza przylega do ciała, uświadomiłam sobie, że ma naprawdę dobrze zbudowaną sylwetkę. Jego ramiona były silne, a materiał przyciskał się do nich, ukazując delikatne zarysy mięśni, które zdradzały, że trenował jakiś sport.

Jednak to jego twarz przyciągała uwagę najbardziej - wyraziste lecz jednocześnie na swój sposób delikatne rysy, lekko rozbawiony uśmiech i te intensywne niebieskie oczy z radosnym błyskiem, które zdawały się przenikać mnie na wskroś.

Coś w nich sprawiło, że poczułam się... dziwnie.

Jakby ten cały chaos wokół na moment zniknął.
Gdy uświadomiłam sobie że się na niego gapię, poczułam wypływające na policzki ciepło i rzuciłam pierwsze co przyszło mi do głowy.
- Charlotte... - Przedstawiłam się, zanim zdążyłam się powstrzymać, po czym dodałam: - Ale znajomi mówią na mnie Char.

I po co ja mu to mówię?

Ku mojemu zdziwieniu chłopak roześmiał się cicho, a jego śmiech rozjaśnił ten ponury, deszczowy dzień.
- Daniel - przedstawił się z uśmiechem. - Ale... chyba już się domyśliłaś.

Uniosłam brwi, początkowo nie rozumiejąc o co chodzi, lecz po chwili moje spojrzenie padło na bluzę bruneta, na której nadrukowane miał swoje imię.

Normalnie ślepota poziom dwieście.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

Coś w jego spojrzeniu, w tej jego naturalności, wydało mi się ciepłe, znajome, mimo że widziałam go pierwszy raz w życiu.

Chłopak spojrzał w kierunku zajeżdżającego na przystanek autobusu, po czym spowrotem przeniósł wzrok na mnie.

- Muszę lecieć - powiedział, poprawiając sportową torbę powieszoną na ramieniu. - Miło cię było poznać, Charlotte - dodał, uśmiechając się ciepło -Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy.

Zanim zdążyłam cokoliwek odpowiedzieć ruszył przed siebie, a ja chwilę patrzyłam za nim, po czym sama postanowiłam oddalić się w przeciwnym kierunku.

Gdy szłam, czułam, jak serce bije mi szybciej. Deszcz nie był w stanie zmyć tego ciepłego uczucia w moim wnętrzu.
Wciąż czułam na sobie serdeczność jego spojrzenia, a przed oczami widziałam promienny uśmiech, który mi posłał zanim odszedł.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝑺𝒆𝒄𝒐𝒏𝒅 𝒍𝒐𝒗𝒆 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz