rozdział 5

104 11 7
                                    

Dla LadyNikora
Jakoś dostałam motywacji, by dokończyć rozdział, więc Jet wcześniej hah

(niesprawdzane, więc mogą pojawić się błędy)

Kolejny tydzień pracy zaczęłam nietypowo, bo wysłano mnie do liceum jujutsu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejny tydzień pracy zaczęłam nietypowo, bo wysłano mnie do liceum jujutsu. Ponoć miałam zająć się uczniami podczas nieobecności Pana Gojo, ale nie powiedziano mi nic więcej, stąd też nie miałam bladego pojęcia, czym faktycznie będę się zajmować na miejscu. Biorąc pod uwagę charakter Satoru, nie wykluczałam w zasadzie żadnej z możliwych opcji. W końcu mógł nawet kazać mi iść z nimi na basen, więc prowizorycznie wrzuciłam do torby strój kąpielowy, tak z przezorności.

Inną kwestią było to, że to nie była zgraja ruchliwych kilkulatków, którym dla świętego spokoju trzeba jedynie zaproponować jakąś zabawę, a najprawdziwszych nastolatków, którzy mogli mnie wyśmiać i zwyzywać bez większej przyczyny. Przynajmniej tak malowało się to w mojej głowie, i choć nastolatką nie byłam dopiero od kilku lat, to przechodząc obok grup młodzieży w mundurkach przyspieszały nie tylko moje nogi, ale także bicia serca. Chyba podświadomie ubrałam się tego dnia bardziej młodzieżowo, co w moim przypadku oznaczało założenie krótkiej marynarki na jasny golf, która ładnie wyglądała z prostymi spodniami o wysokim stanie. Biorąc pod uwagę, że tego dnia nie miałam przebywać w biurze, ten strój był do przyjęcia. Rozpuściłam włosy i pomalowałam usta ciemniejszą szminką, która w mojej głowie była przeznaczona na ważniejsze wyjścia.

Czekano na mnie przed budyniem, jak mniemam, z racji słonecznej pogodny. Spokojnie szłam chodnikiem, ukradkiem przyglądając się rosnącym nieopodal krzewom. Pana Gojo zobaczyłam w pierwszej kolejności, z racji wzrostu. Później mój wzrok padł kolejno na różowowłosego, uśmiechniętego młodzieńca, rudowłosą dziewczynę i bruneta o posępnej minie.

– [_]! Jak się cieszę, że cię widzę! – Przywitał mnie Satoru. – Poznaj moich podopiecznych!

Pierwsza minuta minęła na uprzejmościach związanych z koniecznością wzajemnego przedstawienia się sobie. Trójka uczniów różniła się od siebie diametralnie. Odniosłam wrażenie, że każde było z innego świata, ale zdawało się, że wcale im to nie przeszkadza i naprawdę dobrze się dogadują.

– Więc sytuacja wygląda tak, że ja i Megumi wybieramy się na specjalną misję. – Uśmiechnął się Satoru. Nie wiedziałam jednak, na kogo patrzy, bo jego przysłaniała opaska. – Po Yujiego za jakąś godzinę przyjdzie Nanamin, do tego czasu poczekajcie w kawiarni za rogiem. Yuji zna adres. – Poklepał chłopaka po ramieniu.

– A co ze mną? – odezwała się Kugisaki. – Dlaczego ja nigdzie nie jadę?! – oburzyła się. – Wiem, że faworyzujesz chłopaków, co ty sobie myślisz, mizoginie! – Oskarżycielsko wycelowała w niego palcem. – Zgłoszę to do dyrekcji!

– Nobara, byłaś na misji kilka dni temu... – odparł cicho Yuji.

– Cicho bądź, Itadori! – żachnęła się. – Ja też chcę jechać na misję! Nie zostawicie mnie w tyle!

𝘽𝙍𝙊𝙆𝙀𝙉 𝙋𝙍𝙊𝙈𝙄𝙎𝙀 [nanami kento x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz