W wielu przypadkach mówi się, że przed rozpętaniem burzy, występuje cisza. Cisza, która na swojej drodze pochłaniała wszystko, wprowadzając w stan apatii. Czy tak było w naszym przypadku? Co prawda, Chuck nie męczył nas w ostatnich dniach, a jestem pewna, że niektórzy z nas już zapomnieli, że nasze życie jest w niebezpieczeństwie. Staraliśmy się odrzucić wszystkie nurtujące nas myśli, które nieustannie nawiedzały nasze głowy. Kto wie, może i próbowaliśmy udawać, że to był tylko zły sen? Mieliśmy dość ciągłego zamartwiania się i czekania na najgorsze, a nadchodząca impreza na plaży, wydawała się idealną opcją do rozluźnienia naszych organizmów. Przynajmniej tak sądziliśmy i nie chcieliśmy dopuszczać innego rozwiązania. Każdy z naszej piątki potrzebował chwili wytchnienia, bez nieustannego martwienia się o jutro. Jednak cisza daje o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie.
Potem nadchodzi czas burzy. Nie wiedziałam jeszcze co to oznacza i jakie konsekwencje może za sobą nieść. Wiedziałam jednak, że mimo wszystko muszę być czujna. Nie powinniśmy lekceważyć Chucka, nawet wtedy gdy milczał. Gdy siedział w swojej kryjówce, czekając na odpowiedni moment, w którym znów będzie mógł zasiać w nas niepewność i strach. Mówią, że to burza jest gorsza od ciszy, jednak ja wiedziałam, że tonieprawda. Burzę da się przynajmniej przewidzieć.
Przeglądałam się właśnie w lustrze i w sumie im dłużej tak stałam, tym bardziej chciałam zostać w domu. Cały strój może prezentował się dobrze, ale na pewno nie na mnie. Nie czułam się w nim zbyt komfortowo i wszystko było takie skąpe! Gdyby nie te długie kozaki i marynarka, moja głowa myślałaby, że wychodzi nago. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu i gdy wyczułam miękki materac, rzuciłam się tyłem na łóżko. Westchnęłam ciężko, przez co na swoim ciele od razu poczułam zirytowane spojrzenia moich przyjaciół, którzy razem ze mną szykowali się na imprezę. Nie chciałam wchodzić z nimi w jakąkolwiek rozmowę, bo to i tak byłoby bez jakiegokolwiek sensu. Byłam na przegranej pozycji.
- Przysięgam, że jeszcze raz usłyszę jak wzdychasz, a Cię zamorduje – pogroziła mi Lucy, która właśnie kończyła swój makijaż.
Jako Kim Kolwiek prezentowała się zjawiskowo, czyli tak jak zakładałam od samego początku. Ruda peruka, sięgająca do samego tyłka, dodawała jej tylko pazura. Czarna, obcisła koszulka z długim rękawem, odsłaniająca cały brzuch, do tego spodnie w kolorze khaki i czarne kozaczki na obcasie. Wyglądała naprawdę bosko, a ja chciałam się popłakać, bo ja przy niej prezentowałam się jakbym uciekła przed chwilą z wariatkowa. Choć wiedziałam, że Joker był naprawdę stuknięty, to nie myślałam, że aż tak się w niego wpasuję. Ironia losu...
- Groźby są karalne! – krzyknęłam, patrząc na nią ze strachem w oczach, na co ta prychnęła i znów spojrzała w lustro, całkowicie ignorując moje słowa.
- Wyglądasz ślicznie Bella – powiedział Olivier, poprawiając swój kaszkiet, w którym prezentował się jeszcze bardziej przystojnie niż wcześniej, choć sama nie wiem czy to w ogóle możliwe.
- Gdybyśmy nie znali się tyle lat, to z chęcią rozważyłabym opcję bycia razem – posłałam mu jeden z moich zniewalających uśmiechów, na co chłopak tylko prychnął i zaśmiał się pod nosem, kręcąc przy tym zabawnie głową.
- Pamiętaj naszą obietnicę, że jak do trzydziestki nikogo nie znajdziemy, to i tak bierzemy ślub – wskazał na mnie palcem, na co zasalutowałam.
Po jakiś dwudziestu minutach cała nasza trójka była już w pełni gotowa. Prezentowaliśmy się całkiem ciekawie, zważając na to, że każde z nas było z całkowicie innego uniwersum. Schodziliśmy na sam dół i gdy moim oczom ukazała się blond czupryna mojego brata, przystanęłam w miejscu i prawie dostałam zawału, skanując go od góry do dołu. Jaka część jego twarzy pokryta była czarną farbą, tworząc z niej coś na podobiznę szkieletu. Czarna koszula opinała jego widoczne gołym okiem mięśnie, do tego miał tego samego koloru joggery i granatowe vansy. Myślałam, że znów zobaczę go w stroju super bohatera, ale muszę przyznać, że miło mnie zaskoczył. Tym bardziej, że cholera, wyglądał naprawdę dobrze.
CZYTASZ
Let me breathe. (KOREKTA)
Teen FictionNaucz mnie jak oddychać, bo sama już nie umiem. Bella próbowała ratować swój związek, ale po trzech latach manipulacji i kłamstw nie widziała już sensu. Zdjęła swoje różowe okulary, które przysłaniały jej całą prawdę. Świat przybrał ciemniejsze ba...