7

88 9 0
                                    

Diana

Siedziałam z Carmel w domu, zamiast być dziś w pracy i uczyć kursantkę, to siedzę z dzieckiem, bo mój były mąż nie potrafi się nią zająć. Zerknęłam przez ramię na dziewczynkę, która jadła śniadanie, a ja sprzątałam po nim, wkładałam akurat brudne naczynia do zmywarki, spojrzałam przez okno i ujrzałam pierwsze promienie słońca, przez co na mojej twarzy pojawił się od razu uśmiech.

- Mamusiu? – zapytała blondyneczka, a ja odwróciłam głowę w jej stronę – Kiedy spotkamy się z Panią Clarą? – Spytała się, na co ja wzruszyłam ramionami.

- Nie mam pojęcia myszko – uśmiechnęłam się delikatnie do niej. Skłamałam ją. Nie chciałam Clarze zaprzątać tym głowy, że jest z nami jeszcze moja córeczka, bałam się, że może jej to przeszkadzać. Mimo że nie pokazywała tego, to ja jednak miałam obawy, że jej to nie pasuje, nie wiem czemu, tak mi zależy na jej zdaniu, ale zaczęło mi dziwnie zależeć na niej i na tym, co powie. Po prostu zaimponowała mi i spodobała mi się. Będąc jeszcze w związku z Cole'em, zaczynałam czuć, pociągać do kobiet, na początku wypierałam tego i wmawiałam sobie, że jest inaczej. No cóż, jednak nie. Podobają mi się dziewczyny, a szczególnie Clara, ona ma w sobie coś takiego pociągającego i przyciągającego do siebie, że nie mogę się oprzeć i nie potrafię przestać myśleć o niej, choć ona nigdy nie będzie moja.

- Mamusiu – ocknęłam się nagle, gdy usłyszałam głos córeczki.

- Tak słoneczko? – zapytałam i zamknęłam zmywarkę.

- Mogłybyśmy się dziś spotkać z Panią Clarą? – spytała, a ja delikatnie się spięłam.

- Może Clara jest i nie będzie mogła – spojrzałam na nią, a ta zrobiła te swoje oczka, które zawsze na mnie działały – Dobrze, zapytam się jej. – Mała się uśmiechnęła. Sięgnęłam po telefon i napisałam do dziewczyny, nie liczyłam nawet, że odpowie mi, ale zdziwiłam się pozytywnie.

Od: Clara
Jasne, mogę się spotkać z wami.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na córeczkę.

Do: Clara
To widzimy się o 14:00 koło tej kawiarni, w której byłyśmy ostatnio.

Od: Clara
Dobrze, to widzimy się o 14:00 Panno Lamarr.

Uśmiechnęłam się szerzej, nie wiem czemu, ale przeszły mnie przyjemne dreszcze, gdy napisała do mnie "Panno Lamarr". Chciałabym, żeby mówiła tak do mnie częściej, ale mogę sobie jedynie pomarzyć o tym.

- O czternastej widzimy się z Clara – Carmel się ucieszyła i podbiegła do mnie, by się przytulić. Wzięłam ją na ręce i ruszyłam z nią do jej pokoiku. Był on różowy w różne wróżki, jednorożce i księżniczki, mała wybierała wszystko sobie sama, nie chciałam w to ingerować, bo wybór koloru pokoju, mebli i innych pierdółek należał do niej, jedynie może jej czasami coś doradziłam, a tak to sama wszystko wybrała. Z ubraniami jest tak samo, Carmel wybiera sama sobie, to co chce ubierać albo kupić, nie narzucam jej stylu. To ona ma zdecydować jakie ubrania chce nosić, a jakie nie. Weszłyśmy do jej pokoju i podeszłyśmy do szafy, powiedziałam jej by wybrała sobie trzy ubranka, a ja jej pomogę z wyborem. Usiadłam na łóżku i czekałam. Blondynka wybrała trzy sukienki, pierwsza była sukienka w kolorze różowym z falbanami na rękawach i spódnicy. Na górze sukienki haftowany motyw kwiatowy, a delikatna tasiemka podkreśla talię. Druga sukienka była pastelowych odcieniach niebieskiego i białego, ozdobiona haftowanymi motywami motyli. Rozkloszowana spódnica sprawia, że ta sukienka jest zarówno wygodna, jak i urocza. A ostatnia Sukienka w stylu boho z kwiatowym wzorem na białym tle. Sukienka ma dekolt z ozdobnymi frędzlami i elastycznym pasem, który dodaje jej lekkości. Przyglądałam się tym trzym kreacją, ostatecznie wybrałam drugą opcję, najbardziej mi się podobała z tych trzech. Mała uśmiechnęła się i zaczęła się ubierać.

A True Love Never Lies [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz