Coller

0 0 0
                                    

-Kurde znowu się spóźnię - była to pierwsza rzecz jaką usłyszałam odrazu po przebudzeniu, w moim życiu to normalne, siostra kłóci się z mamą o łazienkę w tym samym czasie sobie smacznie spałam lecz nie na długo. W tym samym czasie Avery wparowała mi do pokoju nie zwracając uwagi na wszystko co było przed nią, gdzie leżała moja ruda kotka Hermiona, byłam największa fanką Harrego Pottera! Więc musiałam ją tak nazwać. W między czasie Avery stanęła Hermionie na łapkę. Cicho przeklnęła pod nosem i przeprosiła na co prychnęłam.
-Wstawaj Vess, znowu się spóźnisz.
Nie miałam zamiaru wstawać nie miałam po co skoro już był koniec roku i nic nie robiliśmy , zwłaszcza że nie mam żadnych znajomych więc nie mam z kim rozmawiać.
Bynajmniej tak mi się wydawało że nie miałam po co wstawać.
-Nie mam zamiaru dzisiaj się ruszać, sory jedyne gdzie wstanę to po mojego biednego kota który został zmasakrowany. Po czym wstałam i poszłam po Ruda kotkę i ją przytuliłam lecz uciekła na co Avery wybuchła śmiechem.
- Co się śmiejesz? Zawsze się tak spieszysz a zaraz się spóźnisz. Wiedziałam że trafiłam, bo zapomniała że się spieszyła więc od razu wybiegła krzycząc
-BOŻE ZAPOMNIAŁAM! Vess masz na blacie pankejki z wczoraj odgrzej sobie je !!!.
Mimo że była ode mnie starsza o rok to zachowywała się jak moja mama, jednocześnie będąc moją siostrą i najlepszą przyjaciółką, bo tylko ją miałam , jakoś nie lubiłam rozmawiać z ludźmi.
                           ***
Byłam ogromną fanką książek ( kochałam smuty i kryminały) więc wyjęłam swojego ukochanego „Venom'a" żeby przeczytać go drugi albo trzeci raz szczerze? Nie liczyłam tego. Mój zapał do czytania długo nie potrwał dopóki nie poczułam ogromnego burczenia w brzuchu. Szybko się ubrałam i poszłam ogarnąć, tak naprawdę nie było to szybkie bo zajęło mi to jakieś pół godziny, ale w końcu zwlekłam się na dół. Tak jak mówiła Avery wzięłam Pankejki kocham je!-pomyslalam, poczym położyłam je na patelnię już po kilku minutach byly gotowe, umierałam z głodu. Posmarowałam je dżemem malinowym zabrałam je oraz pilota, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję.Boze jak ja kochałam być sama. Pospiesznie zjadłam pankejki i moim oczą ukazała się reklama, ale to nie taka zwykła tylko mojej ukochanej kawy! Długo nie rozmyślałam, odłożyłam talez do zmywarki, ubrałam buty i ruszyłam do mojego auta.
Kochałam te auto wszystko było w nim idealne, w sumie byliśmy bogaci więc na swoje 18-ste urodziny dostałam czarne camaro, moje ukochane. Puściłam swoją playlistę z The neighbourhood na pełną głośność, podejrzewam że wszyscy sąsiedzi mnie nie nawidzą, ale
Co mnie to obchodziło?
Po kilku minutach znalazłam się pod starbucksem i idealnie trafiłam miejsce parkingowe pod kawiarnią, wysiadłam i zamknęłam je, wiele ludzi zawsze robiło zdjęcia i oglądali moje auto, irytowało mnie to ale cóż poradzę. Gdy miałam już moja kochaną kawę stwierdziłam że pójdę się przejść i ruszyłam w drogę do parku.
-Część mała kiciu- odezwałam się do jakiegoś małego białego kotka, kucnęłam do niego, i go pogłaskałam, wyglądał na porzuconego i głodnego, długo się nie zastawiając dopiłam swoją kawę i wyrzuciłam  kubek do śmietnika. Podniosłam go i ruszyłam w stronę sklepu zoologicznego na miejscu kupiłam wszystko co potrzebne dla nowego towarzysza, koce, maty, miski itp. I najwalniejsze jedzenie, mały na 100% był głodny. Gdy zapłaciłam ruszyłam z torba i kotkiem do auta, był grzeczny,spokojny za co mu bardzo dziękowałam, Stanęłam obok jakieś ławki i wyjęłam jedzenie i miseczkę, nakarmiłam kotka, nagle jakiś chłopak, brunet miał dużo tatuaży, na oko kilka lat starszy, do mnie podszedł.
-Ładnie to tak dokarmiać koty? - odezwał się z delikatną wyższością
- Nie chce Cię zmartwić ale jest on mój - odpadłam, wyglądał nieziemsko był mega przystojny. Patrzał na mnie bardzo nie spokojnie, przeszywał mnie zwrokiem, nie było to przyjemne ale wiedziałam że miał powód.
- Tak właściwie to co się sprowadza? - nie pewnie zapytałam, zaczęłam łączyć kropki, Avery kiedyś mi opowiadala o jakimś przestępcy, który ma niby wyglądać jak ten osobnik, Chyba miał ksywkę Coller? Nie jestem do końca pewna trochę się bałam, miał lodowate spojrzenie,
- Tak właściwie to nic takiego, -zaczął,
- tylko chcę zaproponować układ. - powoli wchodził w temat.
Pół roku temu straciłam ojca, zawieszono śledztwo na ten temat, chciałam znaleźć jego zabójcę, ale skąd on o tym wiedział?
- A co chcesz w zamian? - zapytałam bardzo nie pewnie bojąc się odpowiedzi
- Twojej pomocy, o tym dowiesz się później - powiedział to z takim aroganckim uśmiechem,
Wzbudzał może trochę moją sympatię ale nie byłam do końca pewna co o tym myśleć
- Potrzebna mi twoja pomoc, teraz. - powiedział.
Zastanawiałam się skąd on o mnie wiedział więc też zapytałam o to,
- Skąd mnie znasz?
- jak się jest mną zna się każdego. - powiedział to z pewnością.
-  Japierdole to ty! Jesteś tym Collerem ! - wykrzyczałam może odrobinę za głośno.
Brunet sekundę po tym zbliżył się do mnie chcąc coś wyszeptać, przy okazji muskając mój policzek, było to cholernie przyjemne uczucie. Vanessa skup się.
-Jeszcze raz tak wybuchnij a pogadamy inaczej- powiedział to niby lodowato ale niby z jakimś uczuciem, ale jakim? Właśnie jakim?
-Jedziemy. - powiedział chcąc złapać mnie za nadgarstek.
- Hola hola ledwo cię znam a już mam się pakować to twojej fury? A co z moim słodzikiem ? Najpierw on,  daj numer dam ci znać jutro jak się nim zajmę. Widziałam że przewrócił oczami, ale po chwili się zgodził, wymieniliśmy się numerami. Wpakowałam się do auta, ogarnęłam siedzenie  i pojechałam ze śnieżką do domu, tak ją nazwałam.





Kolejny rozdział za jakiś czas! Dajcie znać w komentarzach do myslicie, czy jest sens pisać dalej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 03 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Coller Where stories live. Discover now