4 ROZDZIAŁ

279 9 0
                                    

Pov Aurora

Nie wiedziałam gdzie jestem wstałam z dużego u miękkiego łóżka byłam również przykryta kocem byłam ubrana tylko w koszulkę i dresy odwożyłam drzwi wyszłam z pokojuchciałam iść na duł ale uderzyłam tylko w kogoś klatkę nie kogoś a Vincenta podniosłam na niego wzrok paczył się na mnie swoim lodowatym wzrokiem .

—Przepraszam nie chciałam...-
—Polotałam się nie chciałam mu przeszkadzać.

—Nic się nie stało właśnie szedłem cię obudzić bo zaraz będzie kolacha —nie miałam w ogóle ochoty jeść w domu u taty bardzo rzadko jadłam .Bałam się chodzić do salonu do jadalni znowu coś mi powie albo bracia tym gorzej. .Dlatego jakby oduczyłam się jedzenia tak dużo a kolacji zawsze praktycznie nie jadłam czasami tylko śniadanie .A obiady musiałam jutro rodzicami .

—Nie mam ochoty ...—Nie dokończyłam bo mi przerwał.

—Nie interesuje mnie to masz zjeść kolację w samolocie nie zjadłaś obiadu odpuściłem ale teraz zjesz przy mnie kolację—znowu pokiwałam głowa że nie .—Aurora zjesz I koniec —Chwycił  mnie za rękę pociągną na duł moj jeden krok tu niego dwa .

—Dobrze zjem —powiedziałam puścił mnie odsunął mi krzesło ściany były białe krzesła czarno—drewniane stół był taki sam .

Zjedliśmy kolację.

—Auroro choć na chwilę że mną —powiedział Vincent poszliśmy do salonu .Salon był śliczny sofa miała kolor zgniłej zieleni ,dwa fotele takiej samego  kolor jak sofa ściany były czarne ,jedna biała gdzie wisiał duży telewizor pod nim było mnóstwo whisky i wódki rosyjskiej szklanki do whisky.

Usiadłam na Sofie  była bardzo wygodna Vincent natomiast siadł na fotelu sofy miały podpórek na głowę i rozkładane nogi zauważyłam to właśnie.

—Po piersze zawsze mi mówisz. Gdzie wychodzisz sama czy z moimi ludźmi po drugie ,nigdy nie wchodź do drugiego skrzydła mojej rezydencji po trzecie Słuchaj mnie i z tym nie  będziesz miała z tego kary więc grzeczną dziewczynką to bedziesz miała nagrodę. Po czwarte zabieram cię na każde moje spotkania  i ostatnia rzecz nigdy nie wychodzisz z naszej sypialni gdy ja jeszcze śpię wychodzimy razem z naszego pokoju- dla mnie to była zbyt że zasad nie lubiłam ich słuchać i na pewno nie będę razem z nim spać i na pewno nie będę na niego czekać.

—Vincencie Ale ja mam 18 lat umiem  o siebie zadbać, a ty mnie będziesz  trakować jak małe dziecko?

—Aurora a ty jeszcze bardzo młodą dziewczynom i pozwól  że ja o Ciebie zadbam—Czy to było słodkie nie .To było raczej kurwa chujowe mam 18 lat a każdy mnie to będę trochę tak małe dziecko to będzie teraz dom wariatów.

—Vincent ja mam 18 lat! Nie będę potulna na  każde twoje wezwanie nie będę ci posłuszna nie zamierzam i na pewno nie będę tobą spać!— krzykłam wstałam i chciałam iść do swojej sypialni ale chycił mnie za rękę znowu.

—Nie podnoś na nigdy  głosu chcesz dostać pierszą  karę ?—zapytał .

—Wiesz że nie chcę ,ale ja nie chce mieć tu tak tak samo jak u ojca —na samą myśl łzy mi zaczęły spływać.

—Popacz mi w oczy —nie umiałam —Aurora -chycił mnie za brodę—Może będziesz miała kary za swoje zachowanie ale nie  będę cię traktować tak jak Ojciec .—powiedział ale ja nie mogłam mu zaufać nie mogłam mu wierzyć. Puścił mnie a ja odeszłam po schodach na górę weszłam niby do naszej sypialni położyłam się na łóżku i zasnęłam od razu .

Pov Vincent

Siedziałem w salonie paczyłem się w ogień w kominku chciałem zabić Nacho że zrobił krzywdę mojej krolewnie .Wypiłem do końca trunek poszłem do naszej sypialni leżała słodko spała odech miała płytki i lekki .Paczyłem się na nią .

Poszłem do łazienki umyłem się ubrałem zwykłe szare dresy wróciłem do Aurory. Dalej spała położyłem się koło niej podniosła lekko głowę odwożyła oczy.

—Vincent ...? Co tu robisz ?—zapytała słodko obróciła się w moja stronę.

—Śpij krolewno jutro porozmawiamy —przykryłem ją kołdrą I zasnęła ja nie mogłem spać  leżała koło mnie kobieta która muszę poślubić...

Przepraszam że taki krótki.

VincentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz