Gdy pożegnania są radosne.

8 1 0
                                    

Miałam ogromny żal do babci. Całe życie spędziłam w Polsce, a tu nagle mam przeprowadzić sie do kraju tysiące kilometrów dalej, do ludzi których nie znam. I tam mam tworzyć wspaniałą rodzinkę. Ja, mój "tatuś", jego żona i syn.
Gdyby ktoś mi powiedział mieciąc temu że przeprowadzę się do USA, że znajdę ojca, wyśmiałabym mu się w twarz.
Tymczasem stałam na lotnisku i czekałam na odprawę.
Z wizą nie było problemu, biorąc pod uwagę iż nie mam matki a ojciec siedzi w LA.
Babcia płakała, cały czas mnie trzymała przy sobie. Moi znajomi nie mogli przyjść na lotnisko o 3 w nocy więc musiałam pożegnać się wcześniej.
O 5 siedziałam już w samolocie.
Dopiero wtedy zrozumiałam co się ze mną dzieje.
Prawdopodobnie już nigdy nie zobacze mojej babci i wszystkich których tu zostawiam. Zdobiło mi sie przykro.
Po paru godzinach lotu miałam już wszystkiego dosyć. Denerwował mnie każdy do okoła. Chciałam wracać.
Starałam się o wszystkim myślec pozytywnie jednak emocje brały górę.
W LA jest lepsze życie. Lepszy start. W gimnazjum marzyłam o wycieczce do stanów, nawet przeprowadzce. Jednak gdy przyszło co do czego. Wiedziałam że to nie będzie takie kolorowe jak to sobie wyobrażałam.
Samolot wreszcie wylądował.
Moje walizki były już odebrane. Ktoś już na mnie czekał. Myśl że zaraz poznam tatę i zacznę życie od nowa przyprawiła mi wiele strachu. W środku cała sie trzęsłam.
Wyszłam na główną sale odlotów. Zegar wskazywał 3:34pm. Osobą trzymającą kartkę z napisem " Teala Dunk" był wysoki mężczyzna w koszuli i jeansach. Z twarzy wydawał się bardzo przyjemnym człowiekiem.
Nadeszła chwila prawdy musiałam do niego podejść.
- Hej
- Witaj, a więc to ty. *głupio stwierdził*
- Jak widać tak, to ja.
- Przepraszam, ale nie dziw mi się że tak się zachowuje.
- Uwierz że rozumiem, chyba jesteśmy w takiej samej sytuacji.
- Chodź za mną. Zawiozę cię do nowego domu. Poznasz moją żonę i swojego brata.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu ruszyłam i za nim poszłam.
Gdy minęłam drzwi moje serce biło jeszcze bardziej. Buch ciepłego powietrza i morskiej bryzy był jednym z najprzyjemniejszych doznań tego dnia.
Słońce piekło z góry, kolory były o wiele bardziej żywe niż w Polsce. Zabiegani ludzie, każdy innej karnacji. Nikt nie zwracał na siebie uwagi. Byłam zachwycona, pierwsze wrażenie miasta było niesamowite.
Przed lotniskiem stał czarny wypolerowany samochód. Z daleka było widać że na brak kasy nie narzeka.
- Nie przeraź się, Los Angeles jest ogromnym miastem. Ale uwierz mi że za miesiąc będziesz znała je jak własną kieszeń. * To było bardzo miłe z jego strony, połowa mojego strachu zniknęła*
- To miłe co mówisz ....
- Mów mi po imnieniu i krępuj się.
- Twoja rodzina zna polski?
Musiałam to wiedzieć, na poziome szkolnym angielski miałam w małym paluszku, ale teraz gdy tak na codzień mam komunikować sie nim z ludźmi byłam przerażona.
- Nasza rodzina kochanie, a po polsku coś tam rozumieją. No twój brat Nick zna więcej słów niż moja żona.
Ulżyło mi. Jechaliśmy juz 15 minut, mijając cudowne budynki, ludzi, i sklepy o których nigdy w życiu nie słyszałam.
- Uwarzaj bo sobie coś z głowa zrobisz, jutro w Nick'iem pokażemy ci miasto, a dzisiaj zakończymy na twoim zadomowieniu.
Po 15 minutach jazdy i stania w korkach, wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Samochód stanął pod ograomym domem. Zresztą nie było powodu do zdziwienia, dom stał w dobrej dzielnicy Los Angeles.
Na powitanie wyszedł wysoki chłopak.
Przywitał się i zaczął wyciągać moje walizki z samochodu.
Dom w środku robił jeszcze większe wrażenie niż z zewnątrz. Był ogromny i przejrzysty. Wszystko takie czyste i poukładane.
Mój pokój znajdował się na pietrze, na wprost pokoju Nick'a.
Nigdy wczesniej nie miałam tak wielkiego i ślicznego pokoju. Miał ogromne okno z widokiem na ogród, a z drugiej strony balkon z widokiem na basen. Na środku stało wielkie łóżko. Byłam w szoku, bałam się że to wszystko okaze się snem i zaraz się obudze. Na moje szczeście nie zdążyłam się nawet rozebrać a już zasnęłam.
Wieczorem obudził mnie ojciec. Musiałam poznać jego żone.
Była ładną, wysoką blondynką. Odrazu mnie przytuliła mówiąc o tym jak miło mnie poznać.
Podczas kolacji przyjrzałam się Nick'owi, był naprawde przystojny.
Po posiłku razem poszliśmy na góre.
-Jutro mam wolny dzień więc do południa moge pomóc ci się ogarnąć ze wszystkim a potem pojdziemy na miasto ok? *mówił to całkiem przyjemnie*
- Nie musisz psuć swoich planów dla mnie, ojciec ma mi pokazać miasto a z rzeczami dam sobie rade.
- A co jeśli chcę z tobą spedzić troche czasu? Matka będzie caly czas w pracy, a tatcie też niedlugo kończy sie urlop. Zaraz wakacje, chyba przydałoby się troche poznać? Pomijając czas kiedy spotykam się z przyjaciółmi w domu siedze sam, a oni też nie zawsze mają czas.
- Zaskoczyłeś mnie i to bardzo miłe z twojej strony. W sume masz racje musimy się poznać, w końcu teoretycznie jesteśmy rodzeństwem.
- Więc od jutra to teoretycznie zniknie, ok?
- ok.
Był naprawde zajebisty, rozmawialiśmy jeszcze jakieś 30 minut, a tak dobrze nie gadało mi się z nikim do tej pory. Dzięki temu zapomniałam o wszystkim złym i stresującym, poczułam sie jak w domu. Początkowo natłok myśli jaki miałam nie pozwalał mi zasnąć, jednak z czasem wszystko sobie wyjaśniłam. Tak się bałam tego miejsca a czuje się tu wspaniale, jest miła atmosfera, wspaniali ludzie i napewno się tu jakoś wpasuje. Po tym wszystkie obawy zniknęły, a ja zasnęłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hold meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz