Midas dotykiem zamieniał w złoto
Ja też tylko odwrotnie dzieje się to
Mam coś piękne i wymarzone
A zostawiam zniszczone
Praca w niwecz obrócona
Od negatywów ciąży mi głowa
Relacje umierają
Negatywy charakteru żniwo zbierają
Coś co radość dawało
Z obojętnością pozostało
Emocje we mnie zamknięte się wydostają
Moje nerwy szargają
Nie radze sobie sam ze sobą
Tak raniącą mnie ciągle osobą
Chce pracować nad sobą i się ulepszać
A nie ciągle besztać
Idzie mi jak widać
Jestem tym już tak zmęczony kurwa mać
Czego nie dotknę niszczę
Obserwuje z żalem zgliszcze
Ja jestem temu winny
Sam sobie gotuje los perfidny
Własne ułomności dobijają
Radość życia odbierają
Zielone oczy patrzą na mnie z lustra zirytowane
Taka jest reakcja na oblicze znielubianeŻal i znużenie narastają
Przeciwieństwo Midasa przedstawiają
Cały kurwa ja
Niszczący wszystko co się da