1

174 3 22
                                    

Słońce przebijało swoimi promieniami cieńkie rolety, wypuszczając do środka pokoju jasne strugi światła. Brutnetka z dość dużą niechęcią wstała z lozka, odsłaniając okna. Za nimi jak zwykle widać było wielu przechodniów, w tym dużo dzieci, które właśnie szly to szkoły. Miasto w którym mieszkala bylo dość male, ale niezwykle żywe. Przecierając ręką swoją zmeczoną twarz podeszla do szafy. Jak zwykle ubrala się w czarną bluzę, tego samego koloru zwykłe jeansy, a falowane i niesforne włosy związała w klasycznego kucyka. W parę chwil była ostatecznie gotowa, by zacząć dzień, który planowała już od dawna. Od paru miesięcy chciala coś w sobie zmienić, przez co zdecydowała się iść na siłownię. Pierwszy raz, ale i tak jakiś krok w przód, nie?

Na miejscu docelowym była godzinę później. Wszystkie te sprzęty wydawały się jej nieco obce, mimo tego, że wiele z nich znała z poradników dla początkujących. Tak, nadmierny strach o tym, by sie nie ośmieszyć spowodowal, że zaczynala wszystkiego dowiadywac się sama, zamiast prosić o pomoc stałych klientów czy trenerow personalnych. Wzięła głęboki oddech, odbierając swoją kartę od ekspedientki, która sama wydawała się lekko napakowana. Taka seksowna blondynka... Z resztą, to nie moment na takie myśli.

- Miłego użytkowania, w razie pytań czy czegokolwiek proszę przyjść, pomogę pani - powiedziała kobieta, puszczając oczko do Jane.

- Nie będzie takiej potrzeby, ale dziękuję za propozycję - mrukneła pod nosem, przechodząc dalej. Kusiła ją ta wzija, ale przecież nie odda się pierwszej lepszej osobie. Chyba.

Kątem oka widziała dość zawiedziona, a także zdziwioną mine dziewczyny, która dosłownie dostala kosza przy swojej pierwszej wypowiedzi do niej. Może z następna osoba jej sie uda?

Około dwie godziny później zaczął dzwonić jej telefon. Numer prywatny... Wszystko wskazywało na to, że praca wzywa w najmniej spodziewanym momencie dnia. Zostawiła swój aktualny sprzęt oraz zaczętą serie ćwiczeń, po czym wyszla do toalety, gdzie odebrała telefon.

- Witam, zapoznała się pani z cennikiem? - Zapytała na samym starcie, ponieważ wiele osób po prostu znajdowało jej numer na stronie, nie zwracając wcześniej uwagi na koszty połączenia.

- tak - uslyszala z drugiej strony telefonu. Była to dla niej zupełnie obca osoba. Nie korzystała pierwszy raz z takich usług, więc nie była w temacie zupełnie zielona. Ann, jak zwykle siedziala na swoim łóżku, czekając aż Jane zacznie typową pogadankę. Równie dobrze mogłaby zacząć zapisywać ich slowa, by nie wydawać co chwile na to pieniędzy, ale... co innego jest słyszeć czyjś glos, a co innego czytać slowa na kartce papieru. To pierwsze bardziej podnieca i zapewnia lepsze wrażenia.

Jane, słysząc, ze ma doczynienia z zapoznaną z jej stroną osobą, postanowiła zacząć typowo. Tak, by jej rozmowa nie różniła się za bardzo niczym od innych, a jednocześnie coś w sobie miala, by zadowolić klientkę.

- Całując cie powoli zaczynam zjeżdżać pocalunkami w dół twojego ciała. Moje ręce ściskają twoje piersi. Czujesz mój oddech na sobie - Zaczęła jak zwykle, zupełnie jakby była to jej codzienna rutyna, coś jak umycie zębów czy zjedzenie obiadu.

- Dlonią delikatnie masuje twoją lechateczkę, płynnymi i równymi ruchami - kontynuowała. Już na tym etapie słyszała, jak Ann jęknęła. Czyli niewymagająca za dużo delikwentka. - Po chwili przestaje, a moje palce wchodzą w ciebie. Wykonuje dość ostre i szybkie ruchy, przyprawiając cie o jęki. Drugą ręką wciąż bawie sie twoimi piersiami - wychrypiała. Jak na zawołanie po drugiej stronie telefonu usłyszała kolejne odgłosy.

- jesteś masochistką? - Zapytala, przerywając na chwile swój wywód.

- nie, powiedzialabym bardziej, ze sadystką - odparła po chwili namysłu. Ciężko oddychała. Takie trochę dwa przeciwieństwa można by rzec.

- yhm... - przytaknęła. Obie kontynuowały rozmowę do momentu w którym Ann nie doszła, tym samym szepcąc imie dziewczyny, które wręcz idealnie pasowało do jej dyszącego glosu. W tym samym momencie w jej okna spojrzała jej przyjaciołka - Aggie. Taka mała dziwka, która akurat szła z jednym ze swoich klientów, zapewne do jego domu. Ann kojarzyła go dość dobrze, ponieważ Agg często o nim opowiadała. Marcus, jej staly klient, troche emos bez większego powodzenia u dziewczyn, przez co musi chodzić na dziwki.

Jane, gdy zobaczyła przelew na telefon, uśmiechnęła się pod nosem, po czym pożegnała i zakończyła połączenie, wychodząc z łazienki. Czuła na sobie wzrok jakiejś niskiej brunetki z prostymi włosami, która aż przestała robić swoją serię na nogi, by spojrzeć na nią z uniesionymi brwiami. Jane tylko zaśmiała się pod nosem, domyślając się, że zapewne wszystko słyszała. Nie przejmowała się tym, ponieważ mimo tego, że ta praca była dość dziwna i zapewne przez wielu określana jako niesmaczna, to przynosiła naprawdę dobre pieniądze. W końcu sposób ich zarabiania nie jest bardzo ważny, w tym okrutnym dla ludzi świecie sie liczy, by w ogóle je mieć.

Godzinę później brunetka przebrala się spowrotem w swoją bluze oraz jeansy, po czym wyszla z siłowni. Blondynka zza kasy, mimo że obsługiwała właśnie kolejnego klienta, wciaz na nią patrzyła, wręcz pożerając ją wzrokiem. Jane jednak nie była nią kompletnie zaintersowana, tak więc bez większego zaklopotania po prostu wróciła do swojego mieszkania. Oczywiście nie obyło się bez walki o miejsce siedzące w zatłoczonym autobusie. Wkurzające jest to, ile ludzi nie ma własnego pojazdu...

K O N I E C

Voice Call Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz