Rozdział 22

440 18 9
                                    

ARES

-Ile lat masz synu? - Powiedział spokojnie mężczyzna.

Cisza.

- Ile!!!

Cisza.

- Co ty kurwa myślisz?

Słyszałem, jak się porusza powolny krokiem. Chciało mi się już spać. Byłem już taki zmęczony. A on tylko coraz więcej wymagał. Nie miałem już sił. Dzięki temu, że jestem przywiązany do krzesła, utrzymuję jakoś równowagę.

Nie interesowało mnie, co on do mnie mówił. Wolałem milczeć, bo i tak to nic nie zmieni. Ja jestem tylko w jego rękach narzędziem do spełniania zachcianek. A ja się na to godziłem. Co innego miałbym robić? Miałem tylko jedno zdanie. Chronić moją siostrę i matkę. A reszta mnie nie interesowała. Ich szczęście było ważniejsze niż mojej bezsensowne życie. Bo i tak jestem tylko potworem.... bestią.... do zbijania ludzi.

- Dlaczego nie zabiłeś tego dzieciaka?!!!

Nie potrafiłem zabić małej istoty, co miało zaledwie kilka miesięcy. Próbowałem się zmusić, ale na marne. Wolałem dostać karę niż zabić bezbronne dziecko.

- Nie wiesz, że jak dorośnie takie małe gówno, może cię zabić!!! - Krzyczał jak opętany.

No i co z tego. Tak jestem nikim....

- Miałeś tylko pociągnąć za spust!! To takie trudne?!!

Tak. Dorosłych już nauczyłem się zabijać. Bez żalu, strachu i sumienia, ale w maluchach widziałem moją malutką siostrzyczkę.

Mam zaledwie dziesięć lat. A zabiłem już tylu ludzi...

- Nauczę cię posłuszeństwa...

Usłyszałem skrzypienie drzwi. I płacz dziecka...

Podniosłem głowę do góry i zatrzymało mi się serce.

Mężczyzna trzymał na rękach moją Sofie. A obok niego stoi żołnierz z drugim maleństwem co zaledwie kilka godzin temu miałem zabić...

- Nie proszę, zostaw Sofię!!! - Krzyczałem i próbowałem się uwolnić. - Obiecałeś!!!

Zaczął się śmiać.

- O mój drogi. Chyba zapomniałeś, kto wydaje rozkazy. - Podszedł do mnie powolnym krokiem, tuląc do klatki płaczącą Sofię. - Ale możesz to zmienić, a twoja siostra będzie bezpieczna.

Patrzyłem się w jego, przeklęte obliczę.

- Zrobisz to, czy ja mam to zrobić?

- Nie potrafię...- Wyszeptałem.

- Naprawdę? - Dotknął mojego policzka.- Pomogę ci.

Patrzyłem, jak jego dłoń sięga za plecy i wyciąga nuż.

NIE.NIE.NIE....

Światło odbijało się od ostrza. Przysunął je do szyi mojej siostry.

-Liczę do trzech.

NIE....

- JEDEN...

PROSZĘ...

- DWA...

BŁAGAM...

- TR...

- ZROBIĘ!!! - Krzyknąłem, jak najgłośniej mogłem.

Uśmiechnięty odsunął ostrze od Sofii.

Niechciana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz