- Ty pierdolona, niewdzięczna..- schylam się przed przelatującą nad moją głową butelką, która głośno rozpada się na mniejsze kawałki na ścianie za mną. Mój ojczym stoi pięć metrów przede mną ubrany w koszulkę na ramiączkach i bokserki. Śmierdzi od niego samym alkoholem plus brudnym spoconym cielskiem. Jak można doprowadzić się do takiego stanu?
- Zostaw ją Jökull, ta ściera i tak nie zrozumie.- wybełkotała moja matka. Ona wiecznie tak jak swój wybranek jest na haju. Tyle że ona na narkotykowym, a on promilowym.- Posprzątaj ten syf i zrób coś do jedzenia.
Podeszłam do schowka w kuchni i wyjęłam z niej szufelkę z miotłą. Wróciłam do salonu i posprzątałam kawałki szkła wyrzucając je później do kosza. W kuchni umyłam wszelkie naczynia, szklanki, kubki. Zajrzałam do lodówki i jedyne co tam zobaczyłam to kilka piw ojczyma, zapleśniałe masło i puszkę pomidorowej. Na ten widok żołądek dał znać, że z chęcią zjadł by tę całą puszkę, ale nie może. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zjadłam normalny posiłek nie licząc kromki chleba na śniadanie i kolację z plastrem pomidora. Mieszkając w patologicznej rodzinie bez grosza przy duszy nie można za dużo kupić. Wyjęłam puszkę z lodówki i zamknęłam ją biodrem. Odstawiłam puszkę na blat kuchni i z górnej półki wyjęłam kubek. Nalałam do niego wody i wypiłam duszkiem. To mi powinno wystarczyć do wieczora.
Z szuflady wyjęłam garnek i postawiłam go na palniku. Puszkę otworzyłam i wlałam do środka zawartość niby-zupy z kupą konserwantów, cukrów i samych E-swinst. Podgrzaną podałam na stole uprzednio wycierając go mokrą ścierką.
Weszłam po schodach do swojego pokoju i przebrałam się w świeże ciuchy. Założyłam czarną bluzę, a na tyłek wsunęłam luźne legginsy w takim samym kolorze. Długie włosy o mysim odcieniu rozczesałam palcami i zostawiłam je luźno opadające na plecy i ramiona. Obejrzałam się za siebie czy nikogo nie ma i wyciągnęłam spod łóżka karton średniej wielkości, w której trzymam swoje małe skarby. Tym skarbem jest paczka papierosów i zwitek pieniędzy, w którym powinno być około pięćdziesięciu euro. Wzdrygam się na trzaśnięcie drzwiami i chowam szybko paczkę papierosów, a karton zamykam i popycham najgłębiej jak można. Wstaję, otrzepuje kolana z kurzu i odwracam się w stronę drzwi.
- O. Gdzieś wychodzisz?.- w progu drzwi stoi moja starsza przybrana siostra Sara.
Przyglądam się jej i po tych kilku sekundach mogę stwierdzić, że znów ćpała. Jestem ciekawa skąd ona bierze na to pieniądze i czemu rodzice nie rozliczają jej z każdego grosza, tak jak mnie.- Codziennie od pięciu lat chodzę do pani Ketli. Ale nie dziwię się, że nie pamiętasz.- mówię z lekką ironią w głosie i próbuje ją ominąć, lecz ta zastępuje mi drogę.
- Ala.. nie bądź taka uszczypliwa.- uśmiecha się zadziornie.- przekręcam oczami i zakładam ręce na klatce piersiowej.- Już mnie nie lubisz?
- Lubiłabym cię bardziej gdybyś przebywała w tym domu tyle co ja i gdybyś musiała robić tyle samo, a nawet i więcej. Teraz wyjdź z tego pokoju, spieszy mi się.- patrzę jej prosto w oczy i czekam na jej reakcje.
- Potrzebuje pieniędzy.- parskam na te słowa i macham głową na znak, że mnie to śmieszy.
- Nie dałabym ci złamanego grosza, gdybym go miała. Twój chłopak już cię nie sponsoruje? Może już mu się znudziła twoja przeruchana dziura?.- dotykam jej ramienia i pcham ją do tyłu. Zamykam za sobą drzwi na klucz i schodzę na dół nie zważając na jej obelgi w stosunku do mnie. Zakładam buty, które błagają o pójście na emeryturę i chciałam już wyjść, ale głos z kanapy mnie zatrzymał.
- Ala.- mam na imię Alaiah, upominam go w myśli.- Wróć szybciej od tej kobiety, bo będziesz potrzebna tutaj. I podaj mi piwo z lodówki.- wykonuje tę czynność i wychodzę szybko z domu.
CZYTASZ
Po prostu mi pomóż.
RomanceAlaiah Williams idąc do starszej osoby, którą się opiekuje jest świadkiem dziwnej sytuacji. Po tym jej życie zmienia sięi jest jeszcze gorzej niż było. Leo Vincent van Einarsson. Bogaty, wpływowy mężczyzna, przed którym każdy waży słowa i kroki. Jes...