Dzień pierwszy - pogrzeb

17 3 0
                                    

Nie planowałam wracać.

Przejeżdżając mostem łączącym Minnesotę i Wisconsin przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nerwowo uderzałam palcami o kierownicę wypożyczonej niebieskiej Toyoty Yaris. Miałam wrażenie, że im bliżej Stillwater się znajdowałam, tym gorzej się czułam. Pusty żołądek dawał się we znaki. Nie byłam w stanie zjeść niczego sensownego od kilku dni, a od czasu opuszczenia Nowego Yorku wyparłam pomysł oglądania się za jedzeniem.

Chciałam się skupić, załatwić to, co miałam w planie i wyjechać.

Zaparkowałam auto i na chwiejnych nogach z niego wyszłam. Poprawiłam spoconymi dłońmi materiał czarnej, prostej sukienki za kolano. Rozważałam ucieczkę, ale resztkami sił i determinacji zmusiłam się do podążania za powoli gromadzącym się tłumem elegancko ubranych kobiet i mężczyzn.

Tego dnia było wyjątkowo ciepło, jednak czułam, że cała drżę. Stałam na końcu, tuż przy wyjściu. Widziałam tyły głów dawnych przyjaciół, na których tak bardzo nie chciałam wpaść. Siedzieli osobno, jednak każdy był świadomy obecności innych członków naszej paczki. Ceremonia, której tak bardzo chciałam uniknąć, właśnie się rozpoczęła.

Obiecałam sobie, że się nie popłaczę, jednak w momencie, gdy zobaczyłam trumnę, coś we mnie pękło. O wiele mocniej, niż gdy usłyszałam o tragedii i o wiele bardziej boleśnie, niż w momencie, gdy zdałam sobie sprawę, że nigdy więcej go nie zobaczę. Wszystko dotarło do mnie ze zdwojoną siłą. Niekontrolowany szloch zagłuszyłam, zakrywając usta dłonią.

Czułam, że moja reakcja jest nie na miejscu. Między innymi przez to, że nie miałam z nim kontaktu przez ostatnie 5 lat. W tym czasie jako jedyny się do mnie nie dobijał. Zadzwonił raz, nie odebrałam.

Znaliśmy się od dziecka, chodziliśmy do jednej szkoły i klasy. Początkowo się nie lubiliśmy, uważałam, że jest nieznośnym chamem. W trakcie dalszego rozwoju naszej relacji zdania dużo nie zmieniłam, jednak zdążyłam poznać jego znośną stronę. Nie wiem, kim dla siebie byliśmy przed moim wyjazdem, nigdy się już tego nie dowiem. To wszystko było bardzo poplątane i skomplikowane. Życzyłam mu dobrze, wiedziałam, że nie miał w życiu lekko. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie byłam najbliższą mu osobą, więc w moim chorym mniemaniu nie powinnam rozpaczać bardziej niż jego rodzice, przyjaciele czy dziewczyna.

Zgromadziło się mnóstwo ludzi, był znany w całym mieście, niestety z tej gorszej strony. Osoby, które oceniały go przez pryzmat nieprzychylnej łatki teraz stały i z kamienną twarzą wpatrywały się w zdjęcie uśmiechniętego młodego mężczyzny. Niektórym po policzkach spływały pojedyncze łzy. Nawet nauczycielce, która jawnie krytykowała go na forum klasy podczas zajęć. Nie powinnam się wymądrzać, też nie traktowałam go, tak jak powinnam przed wyjazdem.

- Zawsze boli, gdy do Pana trafiają przedwcześnie tak młodzi ludzie. - głos kapłana rozbrzmiał w mojej głowie jak dzwon.

Nie byłam przekonana czy życzyłby sobie religijnego pochówku, gdy do samej wspólnoty było mu dosyć daleko, jednak wolałam nie roztrząsać tej myśli. Było to ważne dla jego matki.

To wszystko trwało bardzo długo, jednak wyglądało na to, że nikt nie zamierzał opuszczać terenu cmentarza wcześniej niż przed osobistym pożegnaniem się ze zmarłym lub złożeniem rodzinie kondolencji. Na samą myśl, że w całym tym tłumie miałabym się z nim żegnać, zrobiło mi się niedobrze. Szybkim krokiem opuściłam cmentarz i skierowałam się do auta, chciałam być sama, musiałam się uspokoić i wrócić później z kwiatami.

Niestety nie mogło pójść po mojej myśli, bo gdy tylko złapałam za klamkę drzwi samochodu, gdzieś za sobą usłyszałam wysoki głos.

- Claire, poczekaj! - niska, szczupła dziewczyna podbiegła do mnie i nie czekając na moją reakcję, przyciągnęła mnie do uścisku. Rozpłakałam się na dobre.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Bucket ListOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz