Biurko hokage zawalone było stosem ważnych dokumentów. Sama kobieta siedziała na fotelu z długopisem w ręku. Wpatrywała się w dwójkę z pewnym rodzajem zadumy.
-Po pierwsze, chciałabym was przeprosić za zaistniałą sytuację, dzieci nie powinny być mieszane w sprawy dorosłych.- jej spojrzenie stało się smutniejsze.- Rozumiem, że Naruto przez pewien czas będzie tu mieszkał i będzie pod moim rozkazami.- oboje pokiwali twierdząco głowami, chociaż to nie było pytanie.- Dobrze, jesteście wolni. Sasuke, może oprowadzisz Naruto po naszej wiosce.- zasugerowała.
-Tak, to chyba dobry pomysł.Po wczorajszej rozmowie Uzumaki miał nadzieję, że jego słowa choć w małym stopniu dotarły do bruneta. Od początku wizyty, kiedy tylko wszedł do jadalni, widział bijącą niechęć z jego strony. Nie mógł się mu dziwić, sam wolałby mieszkać ze swoją mamą i ze swoim tatą, aby było po staremu.
-Lubisz ramen?
-Słucham?- zapytał zakłopotany.
-Pytałem czy lubisz ramen. W pobliżu znajduje się budka z ramenem, jeśli masz ochotę możemy tam zjeść.- powtórzył i doprecyzował.
-Ramen? Uwielbiam! Szybko, prowadź.- ożywił się i pospieszył zdziwionego bruneta.Ichitaku ramen był budką rozpoznawaną wśród mieszkańców wioski, a w szerokości wśród ninja, którzy po misjach często zajadali się potrawami staruszka.
-Kogo nam przyprowadziłeś, Sasuke?- mężczyzna spojrzał zza lady.
-Jestem Naruto Uzumaki.- młodzieniec wyciągnął rękę.
-Przyszliśmy zjeść Pana specjalność.- wytłumaczył Uchiha.
-Już podaję!- zawołał kucharz.
-Często tu przychodzisz?- blondyn oparł głowę o rękę.
-Tylko po misjach.- dwie miski zostały przed nimi położone.Naruto zachwycił się jej wyglądem. Przybliżył twarz twarz do zupy, delektując się zapachem. Od razu zabrał się za jedzenie pomimo wysokiej temperatury.
-Pyszne.- oznajmił właścicielowi, który posłał mu szeroki uśmiech.
-Sasuke! Sasuke tu jest.- usłyszeli krzyk.
Oboje odwrócili się w stronę blondynki. Już po chwili do budki weszły różowo włosa i dziewczyna z klanu Hyūga.
-Sasuke-kun, co tu robisz?- dziewczyna o zielonych oczach podbiegła do bruneta.
-Przyszliśmy zjeść.- wywrócił oczami.- Sami.- dodał dobitniej, a ramię wyrwał z objęć drobnych dłoni.
-My? To znaczy ty i...- dociekała blondynka.
-Ja i Naruto.- wskazał na blondyna obok.- Naruto jest moim...- zawahał się. Nie chciał nazywać go swoim mężem.
-Jestem przyjacielem.- dokończył za niego Uzumaki z uśmiechem.- A panie to?
-Oh tak, nazywam się Sakura Haruno, byłam w drużynie razem z Sasuke.- pochwaliła się.
-Ja to Ino Yamanaka, a to Hinata Hyūga, jest dość nieśmiała.- wyszeptała i puściła do niego oczko, a zza jej pleców wychyliła się białooka brunetka.
-Miło mi was poznać. Byłyście na jakiejś misji? Słyszałem, że często się tu po nich przychodzi.- zapytał zaciekawiony, a dziewczyny zajęły miejsca.
-Tak, drobnostka. Miałyśmy eskortować bogatego biznesmena i jego córkę.- blondynka wywróciła oczami, aby za chwilę się roześmiać.Rozmawiali przez dłuższą chwilę, to znaczy Naruto z Ino, nawet co jakiś czas wtrącała się Hinata, obie bardzo zainteresowane były jego pochodzeniem. Haruno natomiast dosiadła się obok Sasuke, dość opornie próbując zacząć rozmowę.
-Sasuke, może... może chciałbyś gdzieś wyjść? Mamy teraz wolne, a za niedługo będzie festyn, może pójdziemy razem?- jej policzki oblały się czerwienią, a oczy twardo wbite były w blat przed nią.
-Ni...- już miał odmówić, ale wtedy spojrzał na blondyna.- Właściwie to chętnie.- to jedyny dosadny sposób, w którym może pokazać ojcu swoje niezadowolenie.Dziewczyna rozszerzyła oczy, a głowa powędrowała w jego stronę. Usta rozchyliła zdziwiona, chciała coś powiedzieć, ale słów jej zabrakło. Nigdy w życiu nie liczyła na taką odpowiedź. Sądziła, że chłopak znów ją odrzuci, nie siląc się nawet na głupia wymówkę. Brunet poklepał Uzumakiego po ramieniu, a kiedy ten na niego spojrzał, kiwną głową w stronę wyjścia. Młody mężczyzna poderwał się ze stołka, skiną głową krótko się żegnając i ruszył za Uchihą.
-Miłe masz koleżanki.- zauważył blondyn, kiedy przekroczyli wejście dzielnicy klanu.
-Tak, przeurocze.- wywrócił oczami.
-Ta dziewczyna, w różowych włosach.- doprecyzował.- Lubisz ją?- przekręcił głową.
-Może być.- mruknął, kopnął mały kamyk leżący przed nim.Przyspieszył kroku zostawiając Uzumakiego za sobą. Dłonie trzymał w kieszeniach spodni. Wcale Sakury bardzo nie lubił. Uważał ją za irytującą i nachalną, biegała za nim od początku szkoły, obierając sobie za cel życiowy zagadnie do niego.
I może wczorajsze słowa blondyna jakoś na niego wpłynęły, to nie miał zamiaru, ani ochoty tak po prostu odpuścić. Godziło to w jego dumę, więc zachował się niczym największy buntownik z książek dla nastolatek. Jak gówniarz, który nie może pojąć sytuacji, w której się znalazł.
***
Obserwował Uzumakiego, który od pewnego czasu wsmarowywał jakąś odżywkę, czy coś podobnego, w futro na swoich ogonach, które widzi poraz pierwszy od tamtego pamiętnego dnia, w którym związano ich papierkiem, obrączkami i "niewidzialną więzią", wiążącą ich do śmierci.
Prawie złamałby się i dotkną któregoś, w końcu leżały tak blisko, gdyby Naruto nie wstał. Rude kity ułożyły się niczym pawi ogon, chwilę falując, a następnie chowają. Dla Sasuke było to dość nienaturalne, nie mógł pojąć gdzie się chowają, w końcu blondyn nie posiadał żadnego garba, plecy miał proste i smukłe.
-To ogony chakry, potrafimy ja wchłaniać i kształtować do woli.- usłyszał głos, a oczy oderwały się od tłowia chłopaka.
-A tak... Jasne.- pokiwał głową dość zakłopotany, włożył rękę pod głowę i odwrócił ją w drugą stronę. Czy za długo się w nie wpatrywał, że Naruto wiedział o czym myśli?
-Wiele osób o to pyta i tyle.- wytłumaczył blondyn, wchodząc pod kołdrę.
***
-Idziecie na festiwal?- zapytała jego mama, kiedy wszyscy siedzieli przy dużym stole.
-Ja idę.- oznajmił szybko Itachi.- Z Izumi i Shisuim.- uściślił.
-A wy, chłopcy?- tym razem pytanie było skierowane bezpośrednio do nich.
-Ja idę z Sakurą.- to wyznanie zdziwiło każdego, w pomieszczeniu.
-Z Sakurą? Myślałam, że pójdziecie razem, spędzicie trochę czasu, oprowadzisz Naruto po wiosce.- zdziwiła się jego matka.
-Już się umówiłem, innym razem.- odparł chłodno, nie chciał się złamać.
-Przecież możecie pójść w trójkę, tak jak Itachi.- tym razem do rozmowy wtrącił się jego ojciec.
-Mówiłem już: innym razem.- odpowiedział może trochę zbyt agresywnie. Nie potrzebował słuchać porad i rozwiązań na temat tego "problemu".
-Nie podnoś głosu.- ostrzegł go.
-A ty nie mów co mam robić!- uderzył w stół, a mała miseczka z ryżem przewróciła się.
-Chyba zapominasz do kogo mówisz.- atmosfera automatycznie stała się bardziej napięta.
-A ty chyba zapominasz, że jestem twoim synem, a nie kartą polityczną, która może rozwiązać problem! Ciągle mi rozkazujesz, mówisz co mi wolno, a co nie, a nawet kazałeś mi go poślubić! On nawet do końca nie jest człowiekiem! To w połowie zwierzę!- wykrzyczał wściekły, patrząc w oczy mężczyzny, ale tak była prawda.
Ojciec oczekiwał od niego cudów odkąd nauczył się stawiać pierwsze kroki i rozróżniać psa od kota. Zawsze był porównywany do brata, cudowne dziecko. Przez lata żył z jakimś chorym kompleksem niższości, że jest gorszy. Od co zamiennik, jeśli nie Itachi, to on może coś zrobić, był drugim wyborem.
-To nic nie szkodzi, ja mogę zostać tutaj.- wreszcie odezwał się Naruto, próbując złagodzić sytuację.
To nic nie dało, bo brunet wyszedł z pomieszczenia.
-Sasuke! Sasuke, wracaj jeszcze nie skończyliśmy rozmowy!- krzyczał za nim jego ojciec, ale on już zamykał drzwi wejściowe.
-Naruto, jeśli chcesz, możesz iść z nami. Oboje cię chętnie poznają.- zaproponował Itachi. Uzumaki przyją to z cierpkim uśmiechem. Pokiwał twierdząco głową dziękując.
CZYTASZ
Kitsune|Sasunaru
FanfictionAranżowane małżeństwo między dwoma członkami, dwóch różnych klanów.