Sześć lat temu
Obiecałem sobie, że kiedyś odpuszczę. Przysiągłem nade wszystko. To musiało się skończyć. Już teraz czułem, jak bardzo zaczynałem się przywiązywać do tej drobnej istoty. A może i popadać w obsesję na jej punkcie?
Nie znaliśmy się zbyt dobrze. Ona mieszkała w domu na przeciwko, a ja obserwowałem ją z okna wyłącznie wieczorami. Wtedy zwykle siedziała na parapecie, ze słuchawkami w uszach i pisała coś w różowym notesie. Wyglądała na zamyśloną, ale też zafascynowaną. Dopiero po czasie zrozumiałem, że pisała w nim opowiadania. Miała wiele talentów.
Widzieliśmy się też na zajęciach dodatkowych z sztuk pięknych, na które nie ukrywam, że zapisałem się tylko ze względu na nią. Jeżeli to był sposób, bym spędzał z nią więcej czasu... Chryste, była warta wszystkiego.
Adelaide Cain była arcydziełem.
Uwielbiałem spoglądać na nią ukradkiem, gdy akurat odwracała wzrok. Podobał mi się każdy jej cal, a zwłaszcza te ogromne, zielone oczy. Ukazywały tak wiele emocji, że żadne słowa nie byłyby w stanie wyrazić tego, co mówiły. Jej szczupłą twarz zwykle zdobił uśmiech, jednak nie był całkowicie szczery. Cierpiała. Cierpiała, ale nie chciała by ktoś o tym wiedział. A ja zapragnąłem jej pomóc.Byliśmy z dwóch różnych światów. Ja robiłem rzeczy, które z pewnością by ją przeraziły. Nie spojrzałaby na mnie nawet kątem oka, a ja mógłbym pożegnać się z wyobrażeniem sobie nas razem. Bo my nie istnieliśmy.
Do czasu, aż nie postanowiłem zasiać chaosu w jej poukładanym życiu.
Wkroczyłem w nie niezauważalnie.
Najpierw były to niewinne rozmowy, kiedy akurat przesiadywała w ogródku za płotem. Później zaczęliśmy się ze sobą witać w szkole, a na koniec nawet zaproponowała mi pomoc w napisaniu wypracowania na angielski. Zostawiłem wszystko, by móc chociaż z nią porozmawiać. A kiedy to się nareszcie stało, poczułem się tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Adelaide przy naszej następnej rozmowie wydawała się speszona, jednak mi to nie przeszkadzało. Nie wiedziałem, dlaczego tak cholernie mnie to nakręcało. Była taka urocza, gdy jej policzki oblewał nieśmiały rumieniec. Co gorsza, w jej oczach dostrzegłem również strach. A może i obrzydzenie?Byliśmy tylko naiwnymi dzieciakami, w pierwszej klasie liceum. To ja byłem głupi. Chciałem dać jej wszystko, co miałem i byłem w stanie jej dać. Ona nawet w połowie, nigdy nie spojrzała na mnie tak, jak ja spoglądałem na nią. Patrzyła na mnie z pogardą. A ja przez tak błahą rzecz, nie byłem w stanie wziąć się w garść. Myślałem już tylko o niej. O jej uroczych ustach muskających moje... Było to tylko złudne wyobrażenie posiadania jej. Chciałem nazywać ją moją dziewczyną.
Wtedy zrozumiałem, że miłość prowadzi człowieka do zguby. Nigdy więcej się nie zakochałem. Gardziłem tym uczuciem. Wyrzuciłem Adelaide z głowy, a potem wyjechałem. Na dobre. Zmieniłem się nie do poznania, a moja matka płakała za każdym razem, gdy mówiłem, że „to już ostatni raz".
Byłem głupcem, zakochanym po uszy.
Koniec końców, wybrałem rozum, nie serce, bo ono tylko mnie zawodziło.X
Hej, hej! Tak prezentuje się prolog, mojej nowej historii. Niech was nie zwiodą słodkie słówka. To stuprocentowy Dark Romance. Jeśli się spodobało, proszę o zostawienie komentarza i gwiazdki!
do następnego, blondi:*
CZYTASZ
Destroyed Hearts
RomanceDylogia destroyed. „Stara miłość nie rdzewieje" Adelaide Cain & Rhys Theodor