" "-myśli
--------------------------------------------------------------
-jesteś pewien że dobrze idziemy?-biały wąż popatrzył na Kuroho
-chyba tak-odpowiedzał Kuroho idąc dalej po bazarze i trochę sie rozglądając
-ostatni raz byłem tu około 300 lat temu, może trochę więcej albo mniej-wyjaśniając sytuacje Shan-he, Kuroho szedł dalej spoglądając na torbę ze zwojami żeby upewnić się czy nie wypadły z torby. Na dłuższą chwilę zapadła cisza, Kuroho szedł szybko unikając jakiego kolwiek kontaktu wzrokowego z nieznajomymi ludźmi.-jeżeli te zwoje dotyczą zielonego ninjy, to inny mistrzowie zywiołu już odkryli swoje moce?-Shan-he zadała pytanie które powaliło Kuroho w szok i nareszcie przerwało ciszę
-wychodzi na to żetak.........Czekaj, czekaj, czekaj. Ja się nie zgadzałem na spotkanie z ninja albo jeszcze coś...- Kuroho zamilkł, dla niego to było tylko 300 lat, a dla świata to były całe 300 lat.
-i tak mnie pewnie nie posłuchasz ale- Shan-he wyrwała chłopaka z myśli
- nie ma sensu unikać spotkania. Tak czy siak musimy oddać zwoje.... noi to że nam mało zaplacono nie liczy się za dobrą wymówkę!-przez to że Shan-he krzyknęła na Kuroho, parę ludzi popatrzyłana nich.
-kurwa, Shan-he zamknij się.- Kuroho szybko poszedł dalej, nie zadawlony wąż schował sie w szaliku po czym zapadła cisza.Błądząc dalej i szukając choć jednego znajemogo mejsca, bokiem oka Kuroho zauważył list gonczy na jednej ze ścian domu.
-kurwa mac nawet juz tu są te listy-szybkim ruchem Kuroho zerwał list po czym go porwał i zgniotał kartę w kulkę
-"nie z byt bym chciał żeby mnie złapano przedtym jak oddam zwoje"- idąc dalej Kuroho wyrzucił kulkę paperu za placy na ziemię.Tak i nie znajdąc drogi która jest potrzebna żeby dojść, Shan-he próbowała namówić Kuroho na spytanie kogoś o drogę.
-no choć! Co nam szkodzi?-Shan-he już dłuższą chwilę namawiała Kuroho
-nie! Szkodzi nam to że mogę zostać złapany!-rogi Kuroho trochę się podniosły do góry przez złość chopaka
-......-Shan-he zamilkla, denerwowało ją to jak mocno Kuroho nie chciał poprosić o pomoc. Rozglądając się wąż zobaczył parę gości w kolorowych ubraniach
-ej! Patrsz to chyba ninja, oni na pewno wędzą gdzie jest Klasztor- Shan-he z małą radością popatrzyłana Kuroho
-nie-Kuroho
-tak-Shan-he
-nie-Kuroho
-tak-Shan-he
-nie nie nie- Kuroho zaczął iść w przeciwną strone ot ninji
-tak tak tak. Choć!- Shan-he pociągnęła się w stronę ninji, przez to zacisnęła szyję chłopaka
-kurwa zaraz mnie udusisz!-Kuroho zatrzymał się
-no to idziemy do nich i spytamy- Shan-he
Kuroho się poddał rozumiejąc że nie wygra z wężem, prędzej zostanie uduszony przez nią.Po paru minutach Kuroho nareszcie podszedł k ninja. Shan-he siędzała cicho schowana a szaliku. Koroho zakrywał twarz szalikem i czapką patrząc w ziemię, jego rogi byłyprzyciśniętedo plecówżebywyglądałoto na zwykleczerwone pasemka włosów.
-Man pytanie, może wiecie gdzie jest Klasztor?-Kuroho trochę podniosł głowę.
Trzery chłopaki spójrzali na niego
-tak jasne, idziesz stąd prosto aż do konca wioski, z tamtąd powinno już widać taką ogromną gurę. I na samej guże gury jest Klasztor.- odpowiedzał chłopak w niebieskim ubraniu, przytym pokazując rekami.
-"...aha... tak łatwo?"-Kuroho na chwilę się zamyślił
-Jay! - między chłopakami zaczęła się nie duża kłótnia przez to że Jay tak łatwo powiedział nie znajomemu o Klasztorze
-dziękuję-Kuroho szybkim krokiem zaczął iść w pokazaną drogę
-A?!-Cała czwórka popatrzyła na Kuroho który z każdym krokiem się oddał
-Czekaj!- Do Kuroho podbegł chłopak w czerwonym ubraniu i złapał go za rękę
-A!?-Kuroho w szoku popatrzył na czrrwonego
-Poci idziesz do klasztora?-do czerwonego podbegli i inni chłopaki
-Muszę oddać parę rzeczy Wu-Kuroho zabrał rękę
-Wesz co, jesteśmy uczniami Senseja Wu więc możemy mu oddać tę rzeczy-powedzał chopak w czarnym ubraniu
-Sorry ale na tyle ważne rzeczy nie chciałbym powierzać gościom w piżamach- Kuroho trochę się usmiechną
-Ej! To nie pizama!-Jey
-To są stroje ninja-chłopak w białym ubraniu
-Pa!-Kuroho nie chciał z nimi więcej gadać szybko poszedł w stronę Klasztora○Obok wielkiej góry ○
-Boże mój....-Kuroho stał obok wielkiej góry która szła aż do nieba,i patrząc na schody które wiodły na szczyt góry chopak był w szoku że będzie trzeba po nich wchodzić na sam szczyt
-no masz szansę potrenować technikę Skary i Adepta-powiedziała radośnie Shan-he.
-aha....Kuroho przełknął ślinę
(Jak coś to tylko mem.)
-....kurwa mać...-Kuroho próbował złapać oddech stojąc przy wejściu do klasztora
-nie tak ciężko było-Shan-he chciała trochę podenerwować Kuroho
-Co kurna!? Z naszej...boże..aah.. z naszej dwójki to ja używałem techik ze zwojów i szedłem po schodach!-Kuroho na dal nie móg złapać oddech
-dasz radę.... żyj-Wąż nadal trochę chciał podenerwować Kuroho
-ja ci zaraz w pierdole-Kuroho nareszcie złapał oddech.
Patrząc na klasztor w milczeniu i przypominając sobie wszystkie lata spędzone w nim, Kuroho całkowicie popadł w wspomnienia
-Ej! HALO! Ziema wzuwa Kuroho!-Shan-he próbowała wyrwać chłopaka z rozmyślen
-A?...-Kuroho popatrzył na nią
-oczym ty tak się zamysliłes?- Shan-he nie lubiła kiedy jej kompan wpadał w rozmyślenia i zapominał o realu
-a..nu.. jednak wolę po prostu zostawić zwoje i pójść sobie....-Kuroho nie zdążył do kończyć jak Shan-he pociągnęła go do przodu dusząc go
-Misako prosiła oddać je w ręce Wu! A nie ich zostawić-Shan-he pociągnęła ledwie żywego Koroho do dzwi
-a...powietrze...-Shan-he nareszcie przestała dusić Kuroho kiedy do ciągnęła go do ogromnych dzwi klasztora
-....-Kuroho milczał dłuższą chwilę, a potem zapukał do dzwi klasztora.Po jakiś 3 minutach dzwi klasztora otworzyła młoda piękna dziewczyny
-Dzień dobry, o pana tu sprowadziło?