ROZDZIAŁ2
Wracałamwłaśnie ze szkoły kiedy moim oczom ukazał się blondyn z którymdzisiaj zwyciężyłam. Kierował się w tę samą stronę co ja.Kiedy zauważył, że na niego patrzę pomachał do mnie, lekko sięuśmiechając. Niepewnie mu odmachałam. Byłam zażenowana i wdodatku cała się zarumieniłam. Usiadłam na ławce obok przystankuautobusowego. Mieszkałam dość daleko od szkoły i nie miałamjeszcze prawa jazdy, dlatego zawsze wracałam autobusem.
Chłopakusiadł obok mnie. Miał do dyspozycji przecież drugą ławkę idrugi koniec tej na, którejsiedziałam ja. On jednak siadł blisko mnie. Za blisko, jak napoczątek znajomości. udawałam, że go nie zauważyłam. Wyjęłamtelefon z kieszeni i weszłam w czat z przyjaciółką.Jednak nie mogłam skupić się na rozmowie z nią. Cały czas czułamna sobie wzrok blondyna. Irytowało mnie to a za razem... cieszyło?Chyba chciał się ze mną bliżej poznać. To... miłe.
-Ad, skończ w końcu udawać, że mnie nie widzisz - powiedział.
Podniosłamwzrok znad ekranu i popatrzyłam na blondyna. Uśmiechał się, ajego ciemne oczy przeszywały mnie na wylot.
-Ja... Ja serio cię nie zauważyłam - odpowiedziałam nie pewnie.
Zaśmiałsię.
-Addie, proszę cię. Gdybyś mnie nie zauważyła to nie udawałabyś,że piszesz z Emily.
Nodobrze może trochę udawałam. Wcale nie odpisywałam ,,ok"na wszystkie wiadomości. Jednak z drugiej strony. On patrzył mi wtelefon. To on zachował się chamsko, nie ja. Nie skomentowałamjednak jego wypowiedzi. Miałam gdzieś co sobie o mnie myślał. Jużmiałam się przesiąść na drugą ławkę, kiedy złapał mnie zarękę i powiedział, wciąż nie puszczając mojej dłoni.
-Adeline, ja chcę cię tylko poznać. Nie musisz uciekać -powiedział i uśmiechnął się miło.
-Ale ja nie chcę poznać ciebie.
Wkurzałmnie. Mógłnie dodawać tego całego ,,niemusisz uciekać".Myślał pewnie, że wszystkie dziewczyny będą się do niego kleićjak mucha do gówna.Może i był ładny, ale tak irytujący, że miałam ochotę zrzucićgo z jakiegoś wysokiego budynku. Wnerwiającyksięciunio.
Wyrwałamrękę z jego uścisku i usiadłam ławkę dalej.
Kiedyprzyjechał autobus odrazu wsiadłam do środka i dałam kierowcyparę drobnych. Usiadłam przy oknie i już miałam spokojnie wracaćdo domu, kiedy obok mnie pojawił się blondyn. Westchnęłam zirytacją na jego widok. Teraz będę musiała spędzić przy nimnajbliższe piętnaście minut mojego życia.
-Przepraszam - powiedział. - Nie chciałem być nie miły.
Obróciłamgłowę w jego stronę, może serio nie powinnam była go taktraktować? Z drugiej strony to on patrzył mi się w ekran. Jednakwyrzuty sumienia zdominowały inne emocje.
-Okej - powiedziałam. Po krótkiej chwili dodałam - To ja cięprzepraszam.
-Nic się nie stało, Ad.
Nielubię jak ktoś aż tak skraca moje imię. Nie powiedziałam jednaktego. Jakiś czas jechaliśmy w milczeniu, jednak nie trwało todługo. Chłopak podał mi jakąś karteczkę po czym po prostuwysiadł.
Okazałosię, że był to numer telefonu. Prawdopodobnie jego. Wyjęłamkomórkę i zapisałam go jako ,,Irytujący blond książę".Jego idealny opis, prawda?