MOLLY
Jeszcze do niedawna bałam się ciemności. Prawdę mówiąc, bałam się wielu rzeczy, ale im częściej wystawiałam się na ich działanie, tym bardziej się do nich przekonywałam. Podobnie było z mrokiem, odkąd odkryłam, że jego pierwiastek siedzi w każdym z nas, po prostu u niektórych lepiej się ukrywa. Był trochę jak wirus – albo jesteś jego nosicielem, albo po prostu zżera cię od środka.
Ja byłam tym drugim przypadkiem.
W słuchawkach rozbrzmiewał The Kill Thirty Seconds to Mars, gdy biegłam przez znaną mi trasę. Park o tej porze był opustoszały, nie licząc bezdomnych, ludzi włóczących się po imprezie i dilerów polujących na klientów.
Bieganie pozwalało mi zachować kondycję na zawody, przebywać jak najdłużej poza domem i ucieczkę od zgiełku własnych myśli. Mój smartwatch wskazywał, że robiłam to przez niemalże dwie godziny.
Zawroty głowy zaczynały się nasilać, a drżenie nóg niczego nie ułatwiało. W ostatniej chwili chwyciłam się oparcia ławki, zanim bezwiednie na nią opadłam. Odchyliłam głowę w tył, dysząc ze zmęczenia, a gdy zawroty wezbrały na sile, pochyliłam się nad kolanami.
Pot spływał po absolutnie każdym calu mojego ciała, i chociaż wieczorna temperatura mi nie sprzyjała, rozpięłam suwak szarej bluzy, zanim kompletnie się jej pozbyłam, by zaczerpnąć więcej powietrza.
– Ach... no dalej – wycedziłam przez zęby. – Przestań się mazgaić.
Podgryzłam dolną wargę i odgarnęłam wilgotne kosmyki z czoła. Bolało, ale ból miał mi przypominać, żeby trzymać się od tego, co złe, a przede wszystkim, by się zdyscyplinować. Wzięłam głęboki wdech i na kilka sekund przytrzymałam powietrze w płucach.
Blask reflektorów samochodu oślepił mnie do tego stopnia, że zmuszona byłam przysłonić ręką oczy. Z łuny długich świateł wyłoniła się postać, a mocny zarys sylwetki zasygnalizował obecność mężczyzny.
W chwilach takich, jak ta, mózg sam wysyła sygnały, że coś jest kurewsko nie tak, nawet jeśli zrodziło się ono jedynie na skutek fantazji Wyciągnęłam telefon z opaski na ramieniu, szukając schronienia od niepokojących myśli. Jak tylko wyłączyłam tryb samolotowy, ekran telefonu zalały powiadomienia o nieodebranych połączeniach od mamy.
– Cześć, dziewczynko – dobiegł mnie męski głos. – Nie za późno, by spacerować tu w samotności?
Wznosząc wzrok, napotkałam twarz ledwo dostrzegalną w blasku świateł samochodu. Rozpoznałam ten akcent typowego carioca, to wyraziste brzmienie i nacisk na literki... jak ten z Rio.
– Pan się martwi o mnie czy o siebie? – Uniosłam podbródek, niezłomnie podtrzymując kontrakt wzrokowy.
Zaśmiał się, patrząc na mnie z góry. Kolejny krok z jego strony zmusił mnie do poderwania się z ławki. Jak tylko znalazł się z trzy... może dwa metry od mnie, mogłam wyraźniej dostrzec cechy męskiej twarzy. Nie był stary, ale młody też nie. Miał delikatną brodę, mocnego wąsa, gęste brwi i haczykowaty nos. Powodem, dla którego nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, stanowiły zielone oczy z wyrazem czegoś, co po raz kolejny w przeciągu tych kilku minut poczułam dziwne ukłucie w dole brzucha.
– Mieszkasz w okolicy? – zapytał.
– Nie, wpadłam na weekend do dziadków – skłamałam. – Dziadek dzwonił już kilka razy. Z samego rana idziemy na polowanie z naszymi strzelbami.
Skinął lekko głową, a kącik jego ust powędrował w górę. Zerknął to w jedną, to w drugą stronę, jakby oceniał, czy mieliśmy jakichkolwiek świadków, ale poza bezdomnymi okupującymi parkowe ławki, miałam raczej słabe szczęście.
CZYTASZ
Fading Red || JUŻ W SPRZEDAŻY +18
RomanceHistoria Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowane wyłącznie do dorosłych odbiorców. Powieść porusza wątki, które mogą przyprawić wrażliwe osoby o d...