Pewnego popołudnia, Ola jak zwykle związała włosy w luźny kucyk i udała się po jej ulubiona kawę do Starbucksa. W drodze do kawiarni spotkała swojego przyjaciela Williama, z którym znała sie juz od dzieciństwa.
- Hej, mała - powiedzial ze złośliwym uśmieszkiem.
O, jak ja nienawidzilam tego przezwiska...
- Hej, może w końcu byś przestał tak na mnie mówić?- odpowiedziałam z niechęcią.
- Nigdy. - po czym szybko odjechał dalej się śmiejąc.
Nie wiedziałam że takich debili jeszcze rodzą, szczerze. oo
- Dzień dobry, poproszę zwykłą czarną kawę.-
- Naprawdę? Rzadko spotykam takie piękne dziewczyny, które lubią taką kawę.- rzekł uśmiechając się.
Uśmiechnęłam się. Czy on ze mną właśnie flirtował? Zazwyczaj chłopcy widzą mnie jako ich przyjaciela, niekoniecznie jako prawdziwą dziewczynę z którą sie zazwyczaj flirtuje.
- To będzie 4 euro, dorzuciłem pani małą zniżkę.- uśmiechnął się.
Nie wiedziałam jak się zachować, próbowałam jak najszybciej uciec.
- Dobra, dziękuję.- i w mig odjechałam.
To było ciekawe.. zdarzenie. Nigdy bym się tego nie spodziewała po takim zwyklym i nudnym poniedziałku, serio.
Gdy już dotarłam do domu, zobaczylam moją mamę stojąca przy drzwuach z moimi walizkami.
-Mamo, co sie dzie-
-Cisza! Nic się nie uczysz! Sprzedalam cię na dark webie.- krzyknęła.
- CO! ALE, ALE KOMU?
- przewódcy mafii, może on w końcu nauczy cię manier!- powiedziała.
Zanim mogłam zareagować, poczułam się słabo, i po chwili upadłam na ziemie.