Rozdział 2

101 7 0
                                    

Podczas podróży do tego, jakże fantastycznego miejsca, siedzieliśmy w ciszy. Do szkoły mieliśmy około 20 minut samochodem. Pierwszą lekcję miałam na 8, a była 8:40. Gdy tylko zaparkowaliśmy, wybiegłam z samochodu i wpadłam z impetem do sali chemicznej, zwracając przy tym uwagę wszystkich zgromadzonych.

-O Evans. Jak miło, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością. Powiesz nam, czym sobie na to zasłużyliśmy?-Zapytała ta stara żmija.

-Niech mi pani nie ubliża!-Krzyknęłam-Niech pani sobie zapamięta, nigdy ale to NIGDY nie przyszłabym oglądać pani krzywej mordy z własnej woli. A teraz przepraszam, ale jak już tu przyszłam, to chciałabym usiąść.-Powiedziałam patrząc na zszokowaną nauczycielkę.

-Skoro jesteś taka wyszczekana, to poproszę cię o wyciągnięcie telefonu i zadzwonienie do rodzica. Chętnie porozmawiam sobie z twoim opiekunem prawnym na temat twojego zachowania.-Kontynuowała Smith.

-Dobrze, skoro pani tak chcę, ja zadzwonię do mamy, ale ostrzegam, to nie będzie dla pani przyjemna rozmowa.-Odpowiedziałam nadwyraz spokojnie i wybrałam numer do mamy. Kobieta odebrała po trzech sygnałach.

-Co tam córciu? Nie jesteś na lekcji?- Zapytała moja rodzicielka.

-Tak się składa mamo, że jestem, ale ten atom od chemii kazał mi do ciebie zadzwonić, chuj wie po co.-Powiedziałam dość zdenerwowanym głosem do Catrine.

-Spokojnie kochanie, daj proszę telefon na głośnomówiący i poproś panią Smith do telefonu.

-Dobrze mamo już przełączam.-Powiedziałam do mamy-Moja mama prosi o rozmowę z panią.-Oznajmiłam głosem przepełnionym jadem, babie od chemii.

- Dzień dobry-Ashley zwróciła się do mojej mamy sztuczne miłym głosem.-Kazałam Catrine zadzwonić do pani, ponieważ pani córka zachowuje się karygodnie. Spóźniła się na lekcje ponad 40 minut, a po pojawieniu się na nich, odnosi się do nauczyciela bez jakiegokolwiek szacunku mówiąc, że nigdy z własnej woli, nie oglądałaby mojej krzywej mordy.

-Proszę pani, ja nie mam na to czasu. Jeżeli pani coś nie pasuje, to proszę wyjść z sali i ochłonąć, a nie wyżywać się na mojej córce. A teraz nie mam czasu, dowidzenia pani.-Powiedziała do nauczycielki moja mama.-A ty córeczko pamiętaj, że dzisiaj jedziesz na zakupy z bratem. Miłego dnia w szkole pa pa.-Zwróciła się do mnie kobieta, po czym się rozłączyła.

Po tej jakże niezwykle miłej rozmowie, skierowałam się do swojej ławki, gdzie czekali na mnie moi przyjaciele. Jako pierwszy zdecydował odezwać się Mason.

-Ej stara to było dojebane!-Krzyknął na całą klasę Davies, na co spotkał się z nieprzyjemnym wzrokiem tej głupiej baby.

-Wiem-Odpowiedziałam obojętnie.

-Ej Cassie..-Tym razem głos zdecydowała się zabrać Ava.-Nie wiem czy cię to interesuje, ale cały czas gapi się na ciebie przyjaciel twojego brata.

Przeniosłam wzrok na chłopka, z którym złapałam kontakt wzrokowy. Zawzięcie toczyliśmy walkę na spojrzenia. Ja nie zamierzałam odpuścić. Z wielką determinacją wwiercałam się w umysł chłopaka z bardzo ciemno brązowymi tęczówkami. Choć jestem bardzo dobra w odczytywaniu emocji, z niego nie mogłam wyczytać totalnie nic. Zero. Po jakimś czasie, naszą bitwę postanowiła przerwać pani Smith, mówiąc że na randki, to mamy umawiać się po lekcjach, a teraz skupić się na nauce. Na jej słowa tylko prychnęłam i powróciłam wzrokiem do moich przyjaciół, którzy wpatrywali się we mnie z głupimi uśmiechami.

-Co się tak gapicie?-Sarknęłam nieprzyjemnie.

-My? Na ciebie? No skąd.-Mówiła ze śmiechem Ava.

I will love you like no one else Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz