Prologue

3 0 0
                                    

Słowa: 747

Yeonjun właśnie wychodził z jednego z niewielu większych sklepów w okolicy, gdyż zorientował się, że ma spore braki w lodówce. Było dość ciemno, ale pogoda nie była wcale zła. Można było wręcz stwierdzić, że była bardzo dobra, ponieważ ani nie padało, ani nie wiało, ale z kolei nie było też duszno. Lekko kropiło, dzięki czemu było rześko. Rudowłosy uwielbiał taką pogodę. dla niego było idealnie.
Wyjął sprawnym ruchem telefon z kieszeni i spojrzał na godzine. Zoriętował się że miał dosłownie kilka minut do odjazdu jedynego autobusu w okolicy, który jechałby w stronę jego mieszkania. Postanowił więc postąpić, jak zrobiłby to każdy rozumny człowiek – przyśpieszyć krok. Niestety Choi życie niezbyt sprzyjało. Torba, w której miał całe zakupy rozerwała się na spodzie. Heh, a jednak stara torba po babci nie wytrzyma wszystkiego. Dwudziestolatek nie zdążył przeklnąć wsztstkich bóst, a za jego plecami usłyszał nieznajomy głos, który ewidentnie skierowany był w jego strone.

- Pomóc ci? - Zapytał nieznajomy, próbując powiedzieć to jak najbardziej przyjaznym głosem.

- Serio byś mógł? - Powiedział jakby niedowierzając Jun, na co czarnowłosy odpowiedział kiwnięciem głowy. - Nawet nie wiem jak ci dziękować.

Właśnie takim sposobem, dwójka dorosłych mężczyzn zbierała kartofle na środku chodnika. Na szczęście o tej godzinie nie było tam nikogo innego (poza miejscowymi żulami). W końcu nie każdemu zdażało się wychodzić o prawie północy na dwór, zwłaszcza iż nie był to środek miasta, tylko jakieś zadupie, no ale przynajmniej nie było drogo. Gdy w końcu udało im się zgarnąć z ziemi wszystkie rzeczy Yeonjun postanowił jeszcze raz podziękować nieznajomemu, który pomógł mu zbierać zakupy w środku nocy. Wyższy odpowiedział, że to nie problem i odszedł.

Ani jeden, ani drugi nie myśleli zbytnio o tym, co się wydarzyło. Mężczyzna, którego spotkał Choi powędrował do domu, a sam Yeonjun jechał autobusem. Odpalił jego ulubioną playliste, która była praktycznie do wszystkiego i nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Na szczęście wysiadał na ostatnim przystanku.

Brązowowłosy chłopak, również znajdujący się w tym pojeździe, zauważając, że poza kierowcą są tam tylko we dwójkę, postanowił obódzić rudowłosego. Potrząsnął nim, co niestety nie podziałało. Postanowił więc powtórzyć czynność. Tym razem Yeonjun mruknął tylko coś pod nosem, że nie chce jeszcze wstawać i, że jest zbyt zmęczony, aby go budzić, lecz w tej chwili zdał sobie sprawę, że zasnął w autobusie, więc musiała go obudzić obca mu osoba. Natychmiast  podniósł się z fotela, niemal zdeżając się z mężczyzną stojącym tuż przy nim.

- Boże, przepraszam, naprawdę – powiedział, mając szczerą nadzieję, że trochę niższy od niego, mężczyzna nie będzie zły. Czemu on musiał być taki niezdarny?

- Nic się nie stało – odpowiedział, lekko rozbawiony sytuacją.

Choi postanowił, nawet nie odzywając się, po prostu, wysiąść z autobusu. Stwierdził, że ma już dość wrażeń na dziś i już nie będzie kombinować oraz prostą drogą uda się do domu. Gdy doszedł, tylko wykąpał się, położył na łóżku i nawet nie zauważył, kiedy zasnął.

Następnego dnia, Choi budząc się, niemal spadając z łóżka, szybko sięgnął po telefon, aby sprawdzić godzinę. Gdy na wyświetlaczu ujrzał ósemkę, tylko uśmiechnął się do siebie, bo poprzedniego dnia zupełnie zapomniał, że dzisiaj miało być rozpoczęcie roku w jego „ukochanym’’ liceum. Zupełnie nie rozumiał, dlaczego jego rodzice przepłacali za prywatną edukację, skoro tak czy siak, ani nie był tam nie wiadomo jak wyższy poziom, ani ludzie tam nie byli lepiej wychowani. Ale w końcu czymś trzeba było pochwalić się sąsiadom. Do szkoły miał udać się na dziesiątą, więc miał jeszcze trochę czasu, aby wyszykować się tak, aby każdy na niego patrzył. No, a jak inaczej.

Gdy Jun wykąpał się oraz ubrał na galowo, postanowił już wychodzić z domu, gdyż nie chciało mu się dziś jechać zatłoczonym autobusem. Po raz kolejny odpalił playliste, z której korzystał codziennie i mijając całą masę fałszywych ludzi, udał się w stronę ceglanego budynku.

Kiedy prawie spóźniony, dotarł na salę gimnastyczną, na której ledwo mieścili się uczniowie, wraz z nauczycielami, spróbował dostrzec twarz Taehyuna, który może tym razem zda. Niestety Kang Taehyun do najwyższych nie należał, a w związku z tym – nie było go tak łatwo dostrzec w tłumie ludzi. Koniec, końców Yeonjun wyłapał niebieską czuprynę i natychmiastowo podbiegł do chłopaka.

- Cześć – przywitał się, trochę zdyszany Choi, na co Kang odpowiedział mu tym samym oraz przykładając palec do ust oznajmnił wyższemu, iż  w tym momencie trzeba zachować ciszę, gdyż nowy nauczyciel, akurat się na nich popatrzył. Yeonjun odruchowo odwrócił głowę w sronę powodu ciszy pomiędzy nimi, a na jego twarz wstąpiło coś pomiędzy niedowierzaniem i zakłopotaniem. Tak, to chyba będzie dobre stwierdzenie. Twarz, którą ujrzał należała do mężczyzny, który dzień wcześniej pomógł zbierać mu zakupy.

-----

Oto powracam z kolejnym ff, tym razem Yeonbinem. Ogólnie to mam nadzieję, że nie ma błędów. Niby sprawdzała mi to przyjaciółka, a później jeszcze raz ja, no ale różnie może się zdarzyć. I też przepraszam za to, że ten rozdział nie pojawił się wczoraj, ale jakoś o 23 miałam go dopiero napisanego, a coś przed północą, był sprawdzony przez moją przyjaciółkę, więc wolałam jeszcze raz ja go sprawdzić, ale byłam tak zmęczona, że nie dałam rady. Mam też nadzieję, że wszystkie pomysły, które mam na tego ff nagle nie wyparują, tak jak było w przypadku smkm. Powodzenia w czytaniu tego gówna.

0X1 I Know I Love You || YeonbinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz