To wszystko było niczym film.
Ale to nie był film.
Byli przyjaciółmi z dzieciństwa, znali się od małego. Razem bawili się w piaskownicy, razem grali w berka, razem dostawali pierwsze jedynki, razem pisali testy, wzajemnie sobie pomagając, razem polowali na te najpiękniejsze dziewczyny, razem zdawali maturę. Byli razem od zawsze i mieli być na zawsze. Ufali sobie. Pomimo że Emmanuel od zawsze miał problemy z zaufaniem, to on był tym żywszym, tym szalonym. Był duszą towarzystwa, miał dużo pomysłów, zawsze żył w środku grupy i doskonale odnajdywał się w roli przywódcy. Za to Jean-Charles, był nieco bardziej wycofany, ale odnajdywał się w grupie na tyle dobrze, aby nadążać za przyjacielem.
W szkole, Emmanuel był postrzegany za nieco... innego. Kolekcjonował w swoim szkicowniku martwe pająki, robaki, zbierał ciekawe rośliny. Opowiadał innym dzieciom, że chciałby kiedyś mieć węże i pająki - nic w tym dziwnego, gdyby nie chciał mieć ich zwłok. Był tym jednym dziwnym, ale mimo wszystko fajnym i śmiesznym dzieckiem, z którym większość lubiła przebywać.
W grupie zawsze był tym, który proponował szalone pomysły. Skakanie po dachach opuszczonych domów, zwiedzanie starych budynków, robienia dziwnych żartów nauczycielom oraz innym uczniom. Często mówił dziwne teksty, które były nie na miejscu. Proponował bicie psów i kotów, i rozczłonkowywanie robaków. Często mawiał, że zastanawia się, jak to jest trzymać ludzkie życie w garści, być panem jego przeznaczenia. Ale mimo jego dziwnoty, Jean bardzo go lubił.
Z kolei Jean-Charles, był raczej spokojny. Jak każdemu dzieciakowi, czasami do głowy uderzały jakieś niestworzone głupoty, ale znacznie rozsądniejsze - jakby to nie brzmiało - niż u Emmanuela. Jean'owi bardzo zależało na ocenach, dużo się uczył i miał bardzo dobry kontakt z rodzicami. Natomiast te kruczoczarne oczy, rzadko kiedy zaglądały do książek, a mimo to dostawały bardzo dobre stopnie, o które w ogóle nie musiały się starać. Ten chłopak o bardzo latynoskiej urodzie, często kłócił się ze swoimi rodzicielami, organizował zbiorowe ucieczki z domów, przez co nauczyciele uważali go za rozrabiakę, co mało powiedziane. Często dostawał nagany za swoje zachowanie, nawet poza szkołą. Mimo to, nigdy go nie wyrzucono. Przeznaczenie?
Jean wyglądał bardzo europejsko, nieegzotycznie. Proste, ciemnoblond włosy, które układał na szczotkę. Niebieskie oczy, obdarzone bardzo długimi rzęsami, kilka piegów w okolicach nosa i cienkie, jasne usta. Nie miał zbyt widocznego umięśnienia. Był średniego wzrostu, kilka centymetrów niższy od przyjaciela. Nie wyróżniał się zbytnio wyglądem.
Emmanuel, jak już wspomniałam, miał węgielki zamiast oczu i równie ciemne, kręcone jak sprężynki włosy, gęste brwi, które nadawały mu charakterystycznego spojrzenia. Jego skóra była zdecydowanie ciemniejsza niż skóra Europejczyków, przez jego korzenie w Ameryce Południowej. Miał około metra osiemdziesiąt wzrostu i również nie był bardzo postawny, lecz bardziej umięśniony od Jeana.
Opisuję ich w momencie, w którym opijali zdanie matury na przyzwoity, nawet całkiem dobry wynik. Świętowali we dwójkę, jak to mieli w zwyczaju. Wypili po kieliszku szampana, tylko symbolicznie, ponieważ oboje nie przepadali za alkoholem. Potem obejrzeli film, o właśnie takich jak oni. Dwóch przyjaciółkach, które po dostaniu się na studia dokonały zbrodni. Emmanuel zafiksował się na punkcie tworu, który obejrzał. Jean-Charles przestawał go poznawać. Emmanuel bardzo się od niego odosobnił. Odosobnił się od wszystkich. Zerwał kontakt ze wszystkimi, z którymi do tej pory go utrzymywał. Zmienił numer telefonu, rodzice wynajęli mu mieszkanie w innej dzielnicy Paryża, tak mu powiedziano. Prawda była jednak z goła inna.
CZYTASZ
to nie był film
Fanfiction"patrz jak pięknie, prawie tak jak w filmach, zapamiętaj to" pamiętam, prawie tak jak w filmach ale to nie był film