W otchłani zamkniętej zjeżdżalni

Prolog

Wydano na niego miliardy, tysiące ludzi pracowało by go zbudować. I wreszcie powstał. Największy w kraju park wodny pełen atrakcji i zabaw, przeznaczony dla każdej osoby niezależnie od wieku.

Ale ten basen byś skazany z zagładę już w dniu otworzenia go.

Pierwsze dziwne oznaki zaczęły pojawiać się miesiąc po otwarciu- zaczęły znikać różne rzeczy zostawione w szafkach przez odwiedzających- zegarki, telefony, ubrania.

Ludzie na początku uznawali to za przypadek i prosili ochronę o lepsze zabezpieczenia. Ale co się okazało kamery za nic nie pomogły. Złodziej nie pozostawiał żadnych śladów po sobie.

Ludzie zaczęli się denerwować, zgłaszali zaginięcia na policję. Ale nawet oni nic nie znaleźli.

Później zaczęły się pojawiać gorsze rzeczy.

A dokładniej problemem była wielka, kilkunasto metrowa zamknięta zjeżdżalnia, główna atrakcja basenu, serce całego parku wodnego.

Ludzie którzy weszli do tej zjeżdżalni... Nigdy już nie wyszli. Wjeżdżali i ani raz już nie pojawili się po drugiej stronie.

Zaczęła się panika, wzywano policję, a nawet raz pojawił się urbrojony oddział specjalny. Zaginionych nie znaleziono, a nikt nie odważył się wejść do zjeżdżalni a była zbyt wielka by ją rozebrać.

Właściciele zaczęli bankrutować gdy przerażeni ludzie przestali odwiedzać park wodny.

Aż w końcu...

Porzucono go. Tak jak stał bez brania czegokolwiek, bez ruszania najmniejszej rzeczy. Potężny, drogi budynek zostawiono na pastwę losu, rdzy i pleśni.

Stał się on jedną z największych tajemnic kraju ale nikt już tam nie wrócił. Wypytywano świadków, wypytywano rodziny zaginionych.

Jedynym sposobem na odkrycie tajemnic było zapytanie właścicieli.

Ale...

Słuch o nich zaginął.

Jak wam się podoba? Piszcie w komentarzach! To sprawi że będę mieć wenę do pisania 🥰
A i jak zobaczycie jakiś błąd nie bójcie sie o nim napisać, to pomaga mi w poprawieniu moich historii