Rozdział 1. Złe myśli.

4 1 0
                                    


Hej!!! Chce tylko powiedzieć, że to moja pierwsza książka (w zasadzie druga,ale pierwsza się nie liczy, bo była paskudna) i przysięgam naprawdę się starałam. Jeśli mimo wszystko pojawia się jakieś błędy to PRZEPRASZAM.

Gwiazdki i komentarze mile widziane❤️

Często w mojej głowie pojawiają się brutalne scenariusze i wiem, że każdemu czasami takie się mogą zdarzyć, ale u mnie jest to na tyle częste, że już nie rozróżniam co jest wymysłem mojej wyobraźni, a co dzieje sie naprawdę.

Wczoraj podczas odrabiania zadania domowego popłakałam się ponieważ wyobraziłam sobie jak podczas pogrzebu moich rodziców i brata muszę wygłosić mowę pożegnalną. To było okropne, a najgorsze jest to, że nawet nie umiem nad tym zapanować i dochodzi do momentu kiedy na lekcji zacznają samoistnie lecieć mi łzy.

- Panno Robinson to moje ostatnie upomnienie, jeżeli jeszcze raz zobaczę, że Pani nie słucha na mojej lekcji tylko siedzi panienka z głową w chmurach wyśle Panią do Pana dyrektora, a wydaje mi się, że Pan Roberts nie będzie zadowolony kiedy przed nim usiądzie najlepsza uczennica naszej szkoly - z zamyślenia wyrwał mnie karcący, krótki monolog nauczyciela.

- Przepraszam prosze Pana to się więcej nie powtórzy -powiedziałam na co Evans rzucił tylko, że na to liczy i wrócił do dalszego prowadzenia lekcji biologii.

Muszę dzisiaj naprawde porozmawiać z rodzicami, aby zapisali mnie do jakiegoś lekarza, bo tak nie może dłużej być. Przez te durne myśli o wiele ciężej mi się uczyć, a o normalnym funkcjonowaniu już nie wspomnę. To jest naprawdę męczące.

- Na dzisiaj to koniec. Bardzo dziekuję za uwagę. Możecie się spakować - poraz kolejny w trakcie tej lekcji Evens wyrwał mnie z zamyślenia - A Panią Robinson poproszę, aby została chwile po lekcji - uslyszałam głos nauczyciela, a gdy tylko się odwróciłam wszystkie oczy były skierowane na mnie.

Serio Evans?

Podeszłam do Pana Vincenta i poczekaliśmy, aż reszta uczniów opuści sale lekcyjną. Gdy tylko ostatnia osoba wyszła z sali ten kazał mi zająć miejsce w ławce i się zaczęło to co on ewidentnie odwlekał w czasie.

- Aurelia co się z toba dzieje? - zapytał zmartwiony - Od kilku miesięcy cały czas chodzisz jakaś przygaszona. Na lekcjach już w ogóle się nie udzielasz i twoje oceny się pogarszaję nie tylko z mojego przedmiotu, ale i innych - kontynuował- Pozwoliłem sobie zapytać reszty nauczycieli, którzy cię uczą, czy również zauważyli zmianę twojego zachowania, czy może poprostu mi się coś przewidziało, ale niestety okazało się, że nie tylko ja widzę różnice.

- Mogę Pana zapewnić, że wszystko jest w pożądku. Poprostu wie Pan to pierwsza klasa w liceum i każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, a ja chyba poprostu za bardzo się pochłonełam w ten cały ,,wyścig"- wytłumaczyłam robiąc cudzysłow z palcy.

- W pełni cię rozumiem, ale mimo wszystko muszę porozmawiać z twoimi rodzicami.

Gdy tylko doszło do mnie co on powiedział, moje ciało oblały zimne poty. Mogłabym dosłownie zrobić wszystko byleby tylko nie musieli przychodzić do szkoły, bo pewnie taki zamysł miałby Evans, gdyby zadzwonił.

- Naprawdę zapewniam Pana, że nie trzeba. Jak tłumaczyłam wcześniej najzwyczajniej za bardzo wkręciłam się w naukę przez co czasem zarywam noce i chodzę zamyślona.- powiedziałam na jednym tchu.

Porozmawiałam jeszcze chwilę z Panem Evans'em i na moje szczęście udało mi sie go przekonać, aby jednak nie dzwonił do moich rodziców, a moje zachowanie to poprostu stres związany z dużą ilością nauki oraz próbą zrobienia dobrego wrażenia jako pierwszoklasistka tej szkoły.

Ostatecznie z sali od Pana Vincenta wyszłam dopiero po dziesięciu minutach, a zaraz za drzwiami czekała na mnie Nancy- moja przyjaciolka.

Z Nancy znamy się od przedszkola, a nasi rodzice się przyjaznią przez co nawet gdybyśmy się pokłóciły byłybyśmy na siebie skazane.

- Jezu Aurelia co tak długo? - powiedziała od razu jak tylko mnie zobaczyła - Dłużej trzeba było tam siedzieć, żebym się na śmierć na tym korytarzu zanudziła?!

- Co sie drzesz? To nie moja wina, że tak długo mnie tam trzymał.

Nancy tylko rzuciła mi przelotne spojrzenie poczym zaczeła się kierować w strone sali od historii. Na szczęście to nasza ostatnia lekcja, bo dłużej już bym nie wytrzymała w tej szkole.

- Co on w ogóle od ciebie chciał? - zapytała zaciekawiona.

- Mówił coś o tym, że się o mnie martwi, bo ostatnio stałam się jakaś przygaszona i cały czas jestem zamyślona. - wyjaśniam na szybko, ale kiedy spojrzałam na Nancy ta nic nie powiedziała tylko wlepiła spojrzenie w podłogę - Co?

-Ari niestety muszę Cię zmartwić, ale Evans ma racje. Od jakiegoś dłuższego czasu muszę co chwila na lekcjach Cię szturchać, bo się wyłączasz, nawet gdy rozmawiamy ty czasami poprostu odlatujesz i trzeba powtarzać coś po cztery razy. - powiedziała zmartwiona.

Puściłam jej uwagę mimo uszu i weszłam do sali od historii, zajęłam swoje miejsce, a Nancy usiadła obok mnie. Reszta uczniów też zajęła swoje miejsce, a nauczycielka zaczęła prowadzić swoją lekcje, a ja się wyłączyłam, ale tym razem nie tylko na kilka minut...

Keep the SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz