Rozdział 1

54 5 1
                                    

Był spokojny styczniowy poranek. Ja jak zwykle byłam od rana na siłowni i prowadziłam zajęcia. Naprawdę lubiłam tą pracę. Jedynym minusem było to że moja wypłata zależała od ilości moim klientów. Jeszcze trzy miesiące temu nie mogłam narzekać na brak chętnych. Natomiast życie lubi zaskakiwać i zaskoczyło mnie a w zasadzie nas i tym razem. Niedaleko siłowni na której pracowałam otworzył się nowy obiekt. Wiecie jak jest nowe miejsce, każdy zainteresowany i konkurencja to wykorzystała. W swojej ofercie mają tańsze trening personalne niż u nas przez co spora ilość klientów niestety poszła tam. Kamil nie mógł pozwolić na obniżenie kosztów, ponieważ nie miałby z czego pokryć czynszu oraz naszych wypłat. Odbiło się to tym że została tylko garstka stałych klientów. Nie jest to najlepszy czas dla naszej siłowni. A Kamil łapie się czego może. Dlatego jak do mnie przyszedł wiedziałam że coś jest na rzeczy.
- Hej Michalina. Jak tam dzień Ci mija?
- Hej całkiem w porządku. Właśnie mam przerwę między klientkami a co tam potrzebujesz? - zdążyłam się domyśleć że nie przyszedł bezinteresownie
- Przychodzę z taką jedną propozycją- wiedziałam
- Jaką? - nie powiem nieco mnie zaintrygował
- Chce dać ci awans. - Jezu jak cudownie - Na księgową. Wiesz dużo mam papierologii a Ewka jest na macierzyńskim nie wyrabiam sam
- Okey, ale zdajesz sobie sprawę że ja z księgowością nie miałam za dużo doczynienia i praktycznie nic nie wiem o tym?
- Wiem dlatego przychodzę z propozycją rozpoczęcia kursu
- Kursu? - ja się chyba przesłyszałam
- No tak pójdziesz na kursy i w tygodniu będziesz pracować. Jest to przyszłościowe, bo po kursach więcej osób będzie chciało dać ci pracę
- Ale ja nie zamierzam zmieniać pracy- przynajmniej nie na ten moment. Owczem przeszła mi taką myśl przez głowę ale jeszcze nie jest tak źle z moimi zarobkami
- Nie będę Cię oszukiwał. Wiesz jak wygląda sytuacja. Znamy się już długo i naprawdę Cię lubię dlatego nie chcę abyś została na lodzie jak będę zmuszony zamknąć biznes- co? Chce zamknąć siłownie?
- Nie możesz tego zrobić!? Damy sobie radę i wyjedziesz na prostą. Zobaczysz- nie widziałam innej opcji
- Chciałbym być takim optymistą jak ty, ale bądźmy realistami. Dlatego proszę zgódź się na moją propozycję. Jako że będziesz się uczyć dostanę na ciebie dofinansowanie więc 70% opłat za kursy poniosę ja. A ty będziesz się szkolić i w przyszłości znajdziesz zajebistą pracę
- Nie jestem jakoś przekonana do tego pomysłu - w ogólnie nie byłam przekonana do tego pomysłu - Jak ty to sobie wyobrażasz? Nawet nie wiem czy mnie przyjmą na takie kursy - niby matura nie poszła mi tak źle. No oprócz jednego przedmiotu z którego modliłam się aby zdać
- O to się nie martw. Mam znajomego na tej uczelni i już nawet od następnych zajęć możesz być na liście kursantów
- Co? Ale jak to?- jak to jest możliwe że może mi to załatwić od tak?
- Powiedzmy że wisi mi przysługę i właśnie ją odbieram. To co zgadzasz się? - czy ja chciałam się w to bawić i znowu zacząć swoją przygodę z nauką? Kiedyś sobie wyobrażam jak będzie wyglądać moje życie jako studentki, ale później moje życie jakoś inaczej się potoczyło. Czy jestem gotowa zacząć nowe etap w moim życiu jakim jest ponowne rozpoczęcie nauki?
- A na czym to miało by polegać? Jak by miała wyglądać moja nauka?
- Już ci wszystko tłumacze. Zjazdy są co tydzień ale z racji że ty zaczniesz naukę od 2 części będziesz musiała być codziennie aby nadrobić tą część. Ale niech cię to nie przerazi naprawdę nie jest ciężko i na pewno dasz sobie radę. Jak zaliczyć egzaminy z pierwszej części to już normalnie będziesz miała zjazdy co tydzień. Tego nie ma dużo max 3-4h w sobotę i niedzielę. - nie brzmi źle
- A co jak nie dam rady tego zaliczyć?
- Dasz na spokojnie będziesz miała czas do końcu drugiej części, czyli jeszcze spokojnie 3 miesiące, bo cały okres tych kursów to pół roku, a tych egzaminów naprawdę nie ma dużo. Uwierz że to ogromna szansa dla ciebie.
- Eh no dobra. A czego ja tak w zasadzie będę się uczyć?
- Jezu jak cudownie!!! No ogólnie księgowości więcej dowiesz się na najbliższych zajęciach które masz w sobotę. Adres wysłałem ci już na e-maila i plan zajęć. Dobra to jak już wszystko mamy dogadane to ja ci nie przeszkadzam. Miłego- nie zdążyłam nawet nic powiedzieć bo już był na drugim końcu sali. Ale że znowu nauka? Czy ja zwariowałam. I to już w tą sobotę. Mamy wtorek!! Jak zwykle nie zastanowię się dłużej tylko od razu odpowiadam. To teraz mam kursy z księgowości gdzie ja o tym nie mam żadnego pojęcia. Coś czuję że ten weekend zapowiada się bardzo ciekawe.

Jak zawsze cieszyłam się na weekend to teraz liczyłam, że nie nadejdzie. Jednak tak stać się nie mogła, a ja zanim się obejrzałam stałam już pod moją nową uczelnią. Jak to w ogóle brzmi. To jakiś absurd czemu ja się na to zgodziłam? Eh no dobra koniec tego. Stoję pod tym wejściem już 10 minut pora ruszyć do sali. 

Pierwsze zajęcia miałam w sali wykładowej numer 14. Szczerze najbardziej przerażała mnie myśl o tym indywidualnych zajęciach, gdzie miałam nadrobić tą pierwszą część. Choć z tego co się na całe szczęście dowiedziałam nie byłam jedyna, która ma taką sytuację. Na te zajęcia miało nas chodzić 5 osób. Na moje nieszczęście nie będą to stałe osoby, tylko ludzie który zawalili jakiś przedmiot w poprzedniej części. Ale dobrze liczmy, że nie będzie tak źle. Plus że nie będę sama, wtedy to by była masakra. Przeżyłabym drugie załamanie i na pewno był zrezygnowała z tych kursów. Pierwsze załamanie odbyło się jak zobaczyłam na swój plan zajęć. I nie chodziło wcale o godziny zajęć, a o przedmioty jakich mam się uczyć, a w zasadzie jeden przedmiot. Ten jeden jedyny który chyba będzie mnie prześladował do końca życia. Miałam szczerą nadzieję, że już nigdy w życiu nie doświadczę tego cholerstwa. I po raz kolejny zadam to pytanie. PO CO JA ZGODZIŁAM SIĘ NA TE CHOLERNE KURSY!??? Kiedy już wypłakałam się i wykrzyczałam na całe osiedle, że jestem idiotką, że się na to zgodziłam to zadzwoniłam do Kamila, bo miałam ochotę wydłubać mu oczy.

- Kamil zabiję cię!!!!!!! - wydarłam się od razu jak odebrał

- Michalina? Co się stało?

- Co się stało? Ty się jeszcze pytasz co się stało? - zabiję go. Przysięgam, że go zabiję - Czemu mi nie powiedziałeś, że na tych twoich cudownych kursach jest MATEMATYKA! Dobrze wiesz, że to moja zmora odkąd pamiętam.

- No... bo... no wiedziałem, że jak Ci powiem to na pewno się nie zgodzisz. A ja Cię na prawdę potrzebuję i chce abyś zrobiła ten kurs. Uwierz, że nie będziesz żałować. - coś czuję, że będę i to już na pierwszych zajęciach z tego cholerstwa - A matematyką się nie przejmuj, jest tam na prawdę prosta i 90% osób od razu ją zdaje

- No tak, ale zdajesz sobie sprawę, że w tych 10% na pewno będę ja. Nawet jakby to było 2% to i tak to ja bym się znajdowała w tych 2% - ja na prawdę byłam okropna z tego przedmiotu

- Nie będziesz zobaczysz dasz sobie radę. Na luzie można tam ściągać, a sprytu ci akurat odmówić nie można. Michalina proszę Cię uwierz w siebie, że dasz radę - powiedział to tak błagalnym tonem, że nie coraz bardziej miękłam 

- Yhhh nienawidzę Cię. Będziesz mi stawiał alkohol jak będę płakać przed zaliczeniem i jak już zdam. Tylko się przygotuj, bo jak zdam to piję bez ograniczeń

- Haha dobra mogę się na to zgodzić 

Ale czemu ja się na to zgodziłam, jak wiedziałam, że będę ostro żałować. Szkoda tylko, że nie wiedziałam, że aż tak. W tamtym momencie decyzja, którą podjęłam mogła, albo mnie zniszczyć na nowo, albo sprawić że wrócę silniejsza 


I znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz