Prolog

2 1 0
                                    

Trzy lata wcześniej

-Kocham cię- wyszeptał mi wprost do ucha.
Przygryzłam wargę by znów się nie rozpłakać.

- Ja ciebie też- powiedziałam równie głośno jak on- i nigdy nie przestanę
Wiliam uśmiechnął się słabo, po czym ucałował w czoło. Spojrzałam na jego ciemne oczy, które w nieoświetlenym pomieszczeniu zdawały się być całkowicie czarne. Jedynym światłem w mojej sypialni był księżyc, który świecił przez okno.  Zmrużyłam oczy starając się ukryć łzy gromadzące się w moich oczach. Lecz szło mi to marnie. Wiliam zauważył to, gdyż w mgnieniu oka mnie przytulił. Schowałam twarz w zagłębieniu w jego szyji po czym zaczęłam płakać. Jego spocone i ciepłe ciało dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Był moją oazą spokoju, która niedługo miała wyjechać na drugi koniec kraju.

- Nie płacz kochanie- powiedział miękko i złożył krótki pocałunek na czybku mojej głowy- Będziemy codziennie pisać i rozmawiać. Może nie będzie to to samo co teraz ale zawsze coś.

- Nie rozumiesz ,że to nie ma sensu?- wysyczałam w jego szyję- związki na odległość nigdy nie kończą się dobrze...
Nie opowiedział. Siedział cicho tak samo jak ja. Wiedział dobrze ,że mam rację ,będzie dzieliło na kilkaset kilometrów. To nie miało by większego sensu.

- Obiecasz mi jedno?- spytał po dłuższej chwili ciszy- Postrasz się być szczęśliwa bezemnie?- spytał a ja wkońcu się od niego oderwała i ponowie spojrzałam na jego oczy.

- Co w ogóle za pytanie?- spytałam z irytacją

- Chce żebyś była szczęśliwa ze mną, czy też bezemnie- uśmiechną się smutno po czym dodał- kiedy twój ojciec wraca?

Ta nagła zmian tematu mnie zaskoczyła ale po chwili opowiedziałam

- Nie wiem, pewnie gdzieś późno rano, a co?- opowiedziałam, po czym zobaczyłam chytry uśmieszech na jego twarzy. Za dobrze go znałam.

- To co kolejna rundka?- pyta z uśmiechem na twarzy

- W twoich snach- odpowiadam chamsko po czym odsuwam się lekko od niego. Na co on się tylko odpowiedział cichym śmiechem.

- To co chcesz robić resztę nocy?- pyta się mnie z błyskiem w oku

- Nie wiem Wiliam noc nie jest tylko od ruchania jest wiele innych rzeczy do robienia jak na przykład spanie czy też rozmowa na jakieś ważne tematy lub mniej ważne- opowiedziałam obojętnie

- Spać raczej nie będziesz, więc została nam tylko rozmowa, a więc o czym będziemy rozmawiać- spytał po czym przewrócił się na bok by mieć lepszy widok na mnie

- Nie wiem- oparłam cicho

- No dalej wymyśl coś, jesteś bardzo mądra i kreatywna dziewczynką- powiedział lekko podekscytowany

- Jak nazwał być swoje dziecko?- wypowiedziałam pierwsze lepsze pytanie, które narodziło się w mojej głowie.
Wiliam spojrzałam na mnie z lekkim nie dowierzaniem, przechylił lekko głowę w bok jakby nie rozumiał pytania. Jego ciemne włosy spadły mu ma czoło zasłaniając oczy, na co ja lekko się zaśmiałam po czym złapałam kosmyk spadających włosów i zarzuciłam mu je za ucho.

- Co to za pytanie?- opowiedział pytaniem na pytanie oraz bardziej wtulił się w moja dłoń, która trzymam na jego policzku- wystarczy mi Leo.

Zaśmiałam się na wspomnienie jego młodszego brata. Mimo ,że Wiliam i Leo dzieliło zaledwie trzy lata różnicy byli dla ciebie jak ojciec i syn. Wiliam, który zawsze wyplątywał go z kłopotów i Leo, który zawsze się w nie wplątywał. To nie tak ,że nie mieli rodziców. Poprostu Wiliam jest już pełnoletni a Leo za rak dopiero będzie miał 18-stke. Ma ochotę się jeszcze wyszaleć zanim osiągnie pełnoletność. Cóż jego pomysły nie zawsze kończą się idealnie i właśnie w tedy zwraca się do Wiliama by ten mu pomógł. Zazwyczaj tak się dzieje gdy jest tutaj w Cofield. Rodzice rodzeństwa rozwiedli się kilka lat temu, starszy z barci poszedł do ojca, a młodszy do matki. Co prawda często się widywali ,czasami w dni wolne jedno z rodziców brało ich dwóch do siebie, czasami sami się spotykali. Domy ich rodziców dzieliło zaledwie 20 minut drogi. Lecz w końcu mieli zacząć mieszkać nieopodal siebie w jednym mieście. To całkiem miłe ze strony rodziców Leo i Wiliam ,że zechcieli połączyć siły w walce o zdrowie ich dziadka i o edukacje ich dzieci. Szkoda ,że ten mieszka na drugim końcu kraju...

- Więc syna masz załatwionego, to jakbyś nazwał córkę?- spytałam z zaciekawieniem

Wiliam milczał wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Patrzyłam na niego kilka długich sekund po czym odpuściłam. Wzdechlam głośno i przesunęłam się bliżej niego. Położyłam głowę na jego kładce piersowej, która w wolnym tępię podnosiła się u upadała. Przymkłam oczy czekając na błogi sen.

- Aurora- powiedział po kilku długich minutach ciszy

-Hm?

- Aurora, nazwał bym ją Aurora.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love witheredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz