Nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
Lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
Przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
Jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła🥀
Przeprawa na wyspy Skellige z reguły nie należała do najprostszych. Kapitan statku na szczęście znał szlaki, gdzie nie natknęli się na wrogie, pirackie okręty. Wiedźmin, czarodziejka i doskonała wojowniczka byli świetnymi sprzymierzeńcami w walce, ale udało im się dostać na miejsce bez zbędnej bitki, choć musieli wydać na to całe mnóstwo nowigradzkich koron.
Przybijając do portu już z daleka widzieli Cracha an Craite, który przybył im na przywitanie. Był bowiem dobrym przyjacielem Yennefer oraz Geralta, a Ciri znał gdy była małą dziewczynką. Wtedy żartowała sobie z jego synem, że gdy dorosną będą małżeństwem, a Crach wybijał im ten głupi pomysł z głowy.
Obok potężnie zbudowanego mężczyzny stał drugi, odziany w niebieskie szaty maga. Był o wiele wyższy od an Craite, a w dłoni trzymał kostur, którym się podpierał. Pomimo kaptura narzuconego na głowę, Ciri od razu poznała swojego przyjaciela i mentora w jednym.
Jak tylko zacumowali natychmiast rzuciła się w stronę elfa, by go powitać, przez co nieuprzejmie olała Cracha, choć ten wcale nie miał jej tego za złe. Przybysz Aen Elle opowiadał władcy Skellige jak długo nie widział się z Cirillą i jak bardzo pragnie ją ujrzeć. Martwił się o nią, gdy nie było jej obok. Od wielu lat podróżowali razem poprzez różne światy i czasy, lecz klątwa jaką rzucił na niego Dziki Gon sprawiła, że przez długi czas nie był w stanie jej pomagać. Rozeszli się, na zbyt długi okres.
- Zirael. - wypowiedział spokojnie elfi wiedzący, gdy tylko ujrzał radosną twarz popielatowłosej.
- Avallac'h! - krzyknęła rzucając mu się na szyję. - Wreszcie. - wyszeptała z błogością w głosie.
- Jesteś cała i zdrowa. - odparł tuląc ją jedną ręką. - Straszliwie się o ciebie martwiłem. - powiedział nieco ciszej, by tylko ona była w stanie go usłyszeć.
- Udało im się zdjąć klątwę. Opowiedz mi o tym. - dziewczyna złapała go pod ramię i razem, całkowicie zbywając resztę kompanów, udali się na krótki spacer po porcie.
- Niewiele z tego pamiętam. - odparł beznamiętnie. - Jedynie ogromne fale bólu przeszywające moje ciało. Liczy się to, że udało im się pozbyć tej pokracznej istoty, w którą zamienił mnie Gon. - stanął na chwilę i zdjął kaptur ukazując swe siwe włosy i choć wcale nie wyglądał staro, to wiedzący miał już ponad dwieście lat. - Najważniejsze jest to, że ty, Zirael, jesteś cała. I wreszcie bezpieczna, przy mnie. - chwycił jej dłoń i ucałował jej wierzch.
- Z ledwością byłam w stanie im uciec. Twoje nauki wiele mi pomogły, jednak z tobą miałam momenty, gdzie mogłam odsapnąć. Będąc sama takich momentów nie miałam wcale, przez lata.
YOU ARE READING
Starsza krew • Zirael & Avallac'h
FanfictionCiri i Avallac'h po latach rozłąki w końcu ponownie się spotykają, by razem stawić czoła nadchodzącym wydarzeniom.