rozdział 1

3 0 0
                                    

Szykowałam się do pracy, zakładam mundurek nagle mama krzyknęła do mnie:
-Amelka, o ktorej dziś kończysz zmianę?!
- 16:15 a co?!-odkrzyknęłam.
-Bo mateusz ma dzis urodziny i gosia nas zaprosiła, wsumie dawno sie nie widziałyśmy to sobie wszystko obgadamy a ty tam z chłopakami posiedzisz.- powiedziała mama.
Gdy to usłyszałam serce mi stanęło. Jak to mam z nim gadać nawet nie mamy o czym, nie gadaliśmy już od tak dawna. Teraz mam Daniela na nim sie powinnam skupic, chociaż minęło tyle czasu, coś czuje ze dziwnie sie bedę czuła siedząc i z nim gadając.
- Aa musze iść, nie mogę zostać, miałam się z Danielem spotkać?-spytałam.
-Nie no chodź, wszyscy cie tak dawno nie widzieli pogadamy po wspominamy stare czasy. I tak już powiedziałam ze przyjedziesz wiec glupio tak przyjść bez ciebie.
Mimo wszystko stwierdziłam ze pójdę. zadzwoniłam jeszcze szybko do Daniela ze jednak się nie spotkamy.
-Halo, hejka kochanie jednak dziś nie uda mi sie spotkać. Musze pójść z mama do jej przyjaciółki bo młody ma urodziny.
- No dobra, okej to kiedy indziej sie spotkamy ale masz mi odpisywać.
-Dobrze będę, lece zaraz do pracy napisze na przerwie dobrze?
- Dobra leć kocham cie, miłej pracy.
- Kocham cie, dziękuję.
Daniel jest naprawdę slodki mily, ale czasami bywa toksyczny i strasznie tego nie lubie. Jest strasznie zazdrosny ale mówię sobie ze to powinna być zaleta, że lepiej że jest zazdrosny niż że nie jest. Też gdy nie odbiore od niego zarzuca mi ze gadałam z innym lub ze z innym sie spotkałam i dlatego nie odebrałam. Jest kochany martwi się o mnie ale ma też zjazdy emocjonalne i rozumiem go, wspieram, pomagam ale czasem nie wiem jak mam mu pomóc. Wtedy dobija mnie to że nie jestem wystarczajaca, gdy mówię mu to on mówi że to nie moja wina lecz nadal inaczej uważam.

Gdy wróciłam z pracy szybko sie przebrałam w czarny top na ramiączka i krótkie czarne spodnie do kolan na górę zarzuciłam jeszcze biała bluzę ze wzgledu na to ze pewnie bedzie zimno wieczorem jak bedziemy wracać.
- Weź coś jeszcze szybko przegryź i zaraz bedziemy jechali bo na 17 mamy u nich być. -poinformowała mnie mama.
Zjadłam serek waniliowy z bulka, a potym rozczesałam moje krótkie blond wlosy.
-Dobra zamówię ubera dobra?- spytałam.
- Dobrze zamawiaj na ul. Łódzką 2 i ze gotówką zapłacimy.
Wyszykowałyśmy się i wyszłyśmy przed dom. Mama oczywiście zapomniała prezentu i musiałam szybko biec po niego. Gdy dojechałyśmy na miejsce zobaczyłyśmy piękny biały drewniany dom. Gosia naprawde pięknie zaprojektowała ten dom z Maćkiem, Włożyli w niego dużo pracy i pieniędzy ale było warto, plus ten piękny ogródek z ogniskiem i placem zabaw dla mateusza. Gdy zadzwoniłyśmy dzwonkiem wyszła do nas właścicielka domu.
-Cześć kochane, boziu Amelka jak ty wyrosłaś . - i mnie przytulila a nastepnie mame.
Gdy weszłyśmy do domu wszyscy dorośli siedzieli przy dlugim zaokralonym stole. Podeszłam dać matiemu prezent i jejku taki już wysoki jest normalnie nie moge uwierzyć. Przywitałam sie z Maćkiem, siostra Maćka, siostra Gosi i ich małżonkami.
-Jezu gdzie ci chłopacy, nie zejdą nawet się przywitać, siadajcie częstujcie sie zaraz jeszcze przyniosę szpragi i karkówkę. - powiedział Maciek.
Nagle zeszli. Na początku podszedł Tymek czyli syn Maćka i przyrodni brat Michała.
- O! Wkońcu przyjechałyście myślałem ze już nie przyjedziecie. Hahah!- powiedział i przywitał się z uśmiechem. Tymek jest bardzo pozytywny poznałam go na weselu i jest bardzo rozgadany.
- Dzień dobry, Nikodem.- przedstawił sie syn cioci Michała czyli jego kuzyn.
I na sam koniec, Michał.
- Dzień dobry, cześć. - przywitał się.
Tak bardzo sie zmienił w przeciągu tych dwóch lat, wsumie co sie dziwić ma już 21 lat, ale i tak nie poznałabym go na ulicy. Odrosły mu jego czekoladowe włosy, oczy nadal te same,duze i ciemno brązowe, urósł, napewno teraz ma z 195 cm wzrostu. Chłopcy poszli znów na górę na balkon w pokoju Michała. Gdy zjadłyśmy ciocia stwierdziła ze nas oprowadzi po domu, ponieważ ostatnim razem zdążyłyśmy zobaczyć tylko salon, jadalnie i ogród. Pokazała nam piękna całą w bieli kuchnie z wyspą kuchenną na środku, następnie weszłyśmy na piętro zobaczyłyśmy pokój matuesza, ich sypialnie razem z garderoba, pokój Tymka aż naszła pora na pokój Michała zestresowałam się bo coś czułam ze mama będzie mi kazala zostać z chłopakami. Jego pokój nie był duży ale przytulny, pod ściana była sofa naprzeciwko biurko z krzesłem, obok biurka stały 3 elektryczne gitary. Były także schody na poddasze gdzie było łózko, telewizor i szafa. Gdy otworzyli drzwi na balkon chłopacy tam siedzieli.
-Amelka to idz posiedź z chłopakami. - powiedziała mama. Spojrzałam sie na nią błagałam żeby powiedziała "Albo wiesz co i tak zaraz będzie tort to posiedź na dole z nami" jednak nie powiedziała tego.
-Tak chodz siadaj! - powiedział Michał uśmiechnięty.
-No dobrze. - powiedziałam i przysiadłam sie.
Siedzieliśmy leciała muzyka chłopaki gadali ja sobie cicho siedziałam aż Tymek sie spytał:
-A tak wogole to ile ty masz lat?
-17 koncze we wrześniu- odpowiedziałam.
-Aa to wsumie fajny wiek, teraz sie możesz wyszaleć. A w jakiej szkole jesteś?-spytał.
- W liceum.
- O na jakim kierunku?- spytał sie Michal patrząc na mnie.
- Na kierunku wojskowym.
- Naprawdę?! Ja właśnie rzuciłem studia i bede szedł do wojska wiecej płacą. - powiedział nadal patrząc się na mnie popijając whisky.
- O to super. - odpowiedziałam.
- Aa do której podstawówki chodziłaś?- spytał Nikodem. Co to wywiad ze sie tak nagle wypytują wolałam cicho siedzieć.
-Do 13.
-O kurwa a kogo miałaś za wychowawce?-spytal Michal odstawiając szklankę. Cały czas czułam jego wzrok na sobie.
-Najpierw miałam Jelonek a potem Rybek.
-O boze Rybek była zajebista jako nauczyciel a jaka była jako wychowawca. - spytał nadal się na mnie patrzac.
-Szczerze chujowa, strasznie sie wkurwia la o wszystko i wpisywała ciągle uwagi.-odpowiedziałam patrząc sie na niego.
- Ej a ona nie była tez wychowawczynią Oliwii?-spytał się Nikodem.
-A weź nie wspominaj mi nawet o niej, jebana się ruchała z Jankiem w krzakach na weselu naszych rodziców przecież. - powiedział Michał i spojrzał się na Tymka odrywając wzrok ode mnie.
-No racja. Niby do kibla poszła, dobrze ze z nią zerwałeś stary.- po usłyszeniu tego nie wiem czemu, ale poczułam ulgę.
-Ale czemu wogolee liceum, jak na kierunek wojskowy chciałaś pójść nie lepiej było pójść tu blisko do technikum a nie jeździć do Łodzi?- spytał Tymek aby rozluźnić atmosferę.
-Wiesz co jednak wolałam chodzić 4 lata a potem na studia niż 5 lat.
Potem Tymek sie spierał sie z Nikodemem czy liceum jest lepsze czy technikum, a ja siedziałam cicho. Spojrzałam na telefon i kurwa zapomniałam go podłączyć i się rozładował, a miałam odpisywać Danielowi kurwa. Ale czemu cały czas czułam wzrok siedzącego obok Michała na sobie? Może się czymś ubrudzilam albo nie wiem.
-Chcesz jakaś nutę włączyć?- spytał się mnie podając mi telefon.
- Nie, nie mam pomysłu co puścić. - odpowiedział a on włączył Młody Mason od Young Multiego.
Po chwili wyciągnął papierosy i spytał się czy chce jednego:
-Nie, nie dziękuję. - odpowiedziałam.
-Weź ogarnij się, ona jeszcze nie ma tak wyjebane żeby palic szluga gdy jej mama siedzi na dole.- powiedział Tymek.
- A wogole to co wy teraz tam palicie, pewnie iqosy?- spytał się Nikodem.
-Wsumie głównie jednorazówki albo szlugi.
Nagle przyszedł mąż Mileny czyli siostry Gosi.
-Chodźcie bo zaraz tort będzie.
Pierwszy wstał Michal potem ja i chłopacy Michal mnie przepuścił w drzwiach usmiechajac się.
-Dziękuję. - cicho powiedziałam.
Zeszliśmy na dol on usiadł naprzeciwko mnie, zaśpiewaliśmy sto lat Mateuszowi i jedliśmy tort.
-Chcesz może mojito?-spytał się mnie nagle.
- O właśnie zapomniałam spytać czy chcesz cos do picia bo szamapana tylko wypiłaś. - powiedziała Gosia.
- Nie no spokojnie i tak poproszę. - powiedziałam
- Tylko bez alkocholu bo ona 18 nie ma.-krzyknął Maciek.
- Dobrze, dobrze. - powiedział i uśmiechnął się. Najbardziej mnie zastanawia ze nalewali mi normalnie zwykłego szampana ale mijto już nie mogę no ale trudno się mówi.
Gdy wzięłam łyka zrozumiałam czemu się uśmiechnął, dolał tam bacardi i to wchuj.
Potem wszyscy się już zbierali ale mama chciała jeszcze zostać i pogadać. Michał i Tymek poszli do swoich pokoju i dzięki bogu zostałam na dole i grałam w fife z Mateuszem.
Około 23:12 mama stwierdziła ze już się będziemy zbierały bo jest pozno a ja jutro idę do pracy i ona zreszta tez.
-Czekajcie to nie zamawiajcie ubera chłopaki was podwiązą, pójdę po nich.- powiedział Maciek.
Gdy zeszli przypomniało mi się ze przecież Michal pił więc nas nie zawiezie, tak się cieszyłam z tego powodu.
- To ja was zawiozę. - powiedział Michał.
- Przecież ty piłeś nigdzie nie pojedziesz, nie ma opcji. - powiedział Nikodem.
Poszłyśmy założyć buty pożegnałyśmy, lecz nadal czułam jego wzrok odprowadził mnie do samych drzwi.

Mam nadzieje ze sie wam podoba. Milego dnia!!

czy one wrócą...| romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz