Rozdział X

49 2 0
                                    

*Rozdział nie sprawdzony*

Znaleźliśmy jakąś kawiarnie, po godzinnym spacerze, była piękna wiosna. Kwiaty kwitły w każdym ogrodzie, bądź w parku. Usiadliśmy na kanapie przy oknie, oparłam łokieć o blat i podtrzymałam głowę ręką, spoglądając za okno. Podziwiałam ludzi, którzy chodzili chodnikiem. W Bostonie chodzą same zakochane pary. Co druga osoba tu trzyma za ręką swoją drugą połówką. Niektórzy chodzą z dziećmi a inni z psami lub sami. Grupki znajomych, które spotykają się po ukończonych zajęciach. Bądź i nawet starszę osoby na plotki pędzą. Riven poszedł zamówić nam po mrożonej herbacie.
Dzisiaj stwierdził, że musi mi kupić telefon, ponieważ ma dość, że biorę od niego i to dość podejrzane dla rodziców.

— Wzięłem nam na wynos.— Usłyszałam zdenerwowany głos.

Odwróciłam się w jego stronę, był bledszy niż przedtem, ciężko oddychał, jakby zobaczył ducha. Po chwili zrozumiałam dlaczego. On nie był zły. On spanikował, chłopak patrzył w stronę lady, gdzie kobieta w pięknych lśniących, brąz włosach zamawiała zamówienie. To była Samantha Lee - Scott. Mama Rivena. Widocznie nie trzeba się starać, aby szukać, bo to co trzeba znaleźć znajdują się pod nosem. Chwyciłam chłopaka za rękę, aby dodać mu otuchy. Kobieta odebrała zamówienie i szybko wyszła z kawiarni, wyglądała jakby się spieszyła. Riven bez słowa pociągnął mnie zabierając nasze herbaty. Ruszyliśmy za kobietą. Dziwne, poruszyła się na piechotę, a przeważnie ludzie tutaj używają transportu, ale jest dużo możliwość, że była bliżej nas, niż myśleliśmy. Musi mieszkać gdzieś nie daleko, bądź ma tu pracę.

— Jesteś pewien, żeby za nią iść bez żadnego przygotowania. Może będzie wiedzieć, że za nią idziemy?— Szepnęłam.

— Jeśli się nie zamkniesz to wtedy będzie wiedzieć.— Odszepnął.

Riven po chwili stwierdził, że mogę mieć rację, więc za chowaliśmy odstęp, aż po chwili doszliśmy do miejsca z gdzie się udała. Poczekaliśmy chwilę, aż kobieta wejdzie do środka. Gdy zniknęła z pola widzenia rozpoczęliśmy rozmowe z wiedzą, że nas nie słyszy.

— Chcesz iść do niej?— Pytam.

Chłopak chwilę się zastanawiał wpatrując się w dom.
— Nie.— Odparł.— Miałem ją tylko znaleźć. Nie planowałem być tu długo, ale plany się komplikują. Za dwa dni ojciec i twoja matka wracają. Musimy wracać do domu. Jak wyjdą na kolejne spotkanie wtedy wrócimy.— Stwierdził.— Będę gotowy na spotkanie z nią. Teraz idziemy po twój nowy telefon , a jutro wracamy. Kupię później bilety.

***

Około 19:30 wróciliśmy do pokoju. Miałam dość dzisiejszego dnia. Poszłam do łazienki się ogarnąć, a gdy wróciłam to Riven zamawiał bilety. Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy. Po sekundzie wydałam z siebie głośny jęk mówiąc " mam dość". Najwidoczniej bruneta to rozbawiło, ponieważ zaczął się śmiać. Słyszałam jak odkłada laptop na stolik i kładzie się obok mnie. Otwieram Jedno oko i widzę ten krzywy ryj. Poprawiłam się i patrzeliśmy na siebie. Nic w tym dziwnego, bo odkąd tam zamieszkałam toczymy jakieś wojny na wzrok. I to mi się podoba, zabiłabym za takie oczy jakie ma. Chłopak ruszył ręką i schował nią za moje ucho opadający kosmyk włosów. Zjechał wzrokiem na moje usta, a po chwili znów powrócił do moich oczu. Instynktownie się cofnełam prawie , że na skraj materaca i zwróciłam głowę do sufitu. Nie dam się mu pocałować mimo , że tego chcę.

— Przepraszam, ale nie mogę. Nie chce mieć problem z Lindsay.— Odparłam.

— Nie chodzę z nią.— Przyrzekał.

— To i tak nie ma znaczenia. Jest Harry.— Spoglądałam na niego. Chłopak zacisnął szczękę. Widocznie wzmianka na temat blondyna się mu nie podoba.

— Czyli to coś poważnego?— Dopytał.

— Nie wiem. To się okaże, na razie znamy się zbyt krótko.

Brunet kiwnął głową. Bez słowa ruszył do łazienki. Boje się uczucia, które nad nami krąży. Raz go cholernie pragnę, a później mam ochotę go zabić. Było słychać jak leci woda. Zamknęłam oczy wyobrażając sobie , że znajduję się w jakimś spokojnym miejscu. Moja głowa wyobraziła sobie piękny wodospad. Uśmiecham się do siebie czując jak powoli ochłaniam. Przerwałam swoją strefę wyciszenia, przypomniało mi się , że w pudełku mam nowy telefon, który muszę zrobić, aby mama mogła do mnie drzwonić. W między czasie chłopak wrócił, nie odzywając się. Podał mi swój telefon, abym mogła przepisać potrzebne numery. Po całym ogarnięciu urządzenia, wróciłam do łóżka. Kręciłam się ze strony na stronę, próbując usnąć. Moje spokojne myśli zakłócał pewny piekielnie przystojny brunet. Spojrzałam w jego stronę, nie spał.

— Riven.— Zawołałam chłopaka.

Chłopak się odwrócił w moją stronę i mruknął.

Zastanawiałam się chwilę co mam do przekazania.
— Nie mogę zasnąć.— Stwierdziłam.— Mógłbyś.... mógłbyś się ze mną położyć.— Przeniosłam wzrok na niego, chłopak nic nie odpowiedział, tylko ruszył w stronę łóżka.

— Mogę się przytulić?— Zapytałam.— Zawsze jak nie mogę spać i jestem z Liv to się nawzajem przytulamy. Wiem , że to dziwne, ale pomaga.

— Możesz.— Odparł.

Przy sunął się bliżej mnie, przez to mogłam się wtulić w jego klatkę piersiową. Czułam jak jego serce przyspieszyło. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale napewno jest to spowodowane mną. Uśmiechnęłam się , gdy poczułam jak chłopak mnie obejmuje. Po chwili poczułam jak odpływam.

Riven

Rano obudziła mnie noga dziewczyny, która została przerzucona przez moje biodro. Jej głową była na mojej klatce piersiowej, a ręce obejmowały mój kark. Nie wiem jak do tego doszło, ale nawet wygodnie. Wczorajszy dzień był zwariowany. Gdybym był tu sam, stwierdziłbym , że mam zwidy, ale ona też ją widziała. Cały czas w głowie siedzi mi czy ona odeszła bo musiała, a może mnie nie chciała. Liczę na to , co zrobi jak mnie zobaczy.  Jakby ojciec nie napisał, że jutro wracają to prawdopodobnie był bym po rozmowie z nią. Wyglądała na szczęśliwą. Może nie powinienem się jej pokazywać. Jeszcze się zawiodę. Skończyłem swoje rozmyślenia przez brunetkę, która chrapnęła, a bardzo chrumkneła.
Stwierdziłem , że zrobię śniadanie przed wyjazdem. Tylko problem był taki, że nie mogłem się ruszać, mogłem obudzić Dinę, ale była zbyt... urocza. Po 5 minutach kąbinowaniu, w końcu udało mi się wydostać z jej objęć. Okrążałem łóżko patrząc na nią. Jestem dupkiem i byłem. To się nie zmieni, ale fakt, że mogłem ją stracić mnie dobija. Została zaatakowana, a ja nawet o tym nie wiedziałem. Gdyby nie pani, która ją znalazła to nie wiem czy by tu była. Nie wyłączył bym siebie. Podszedłem do lodówki z gdzie były już resztki jedzenia, które kupiliśmy. Wczoraj gadała, że smakowała jej moja jajecznica, więc wybór był prosty. Pokroiłem pomidory i wrzuciłem do boczka, który się smażył. Na końcu dodałem jajka i posypałem szczypiorkiem. Między czasie słyszałem jak dziewczyna narzeka. Po chwili znalazła się w kuchni.

— Hej.— Przywitała się .

— Cześć.— Odpowiedziałem, podstawiając jej śniadania.

Dina się uśmiechnęła i rozpoczęła jedzenie. Kiedy tak się patrzy na dziewczynę, którą jeszcze kilka tygodni chciałeś zabić, a teraz siedzicie razem i się dogadujecie uśmiech sam pojawia się na twarzy.
Zabraliśmy swoje rzeczy z hotelu i ruszyliśmy na lotnisko. Zamówiłem nam taksówkę, która nas tam dowiozła. Nasz lot był o 12:00 a była 11:50 więc udaliśmy się na pas startowy gdzie stał samolot i zajęliśmy miejsca. Wieczorem udało mi się pobrać jakieś filmy na drogę, abyśmy się nie nudzili. Po 5 godzinach lotu i 1 godzinie wracania do domu w końcu dojechaliśmy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm his love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz