Rozdział 1

14 2 1
                                    

        Był początek lipca, gdy razem z przyjaciółmi siedziałam na plaży pijąc tanie piwo, jedząc kiełbasę z ogniska i świętując rozpoczęcie wakacji, na które tak bardzo czekaliśmy. I właśnie takie chwile doceniałam najbardziej. Beztroskie. Niebo zmieniło barwę na różowo-pomarańczową. W tym momencie byłam naprawdę szczęśliwa. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Vivian.

-Rora, grasz z nami?-powiedziała wskazując na piłkę, którą trzymała w ręce. Kiwnęłam głową dołączając do reszty.

-Luke ty grasz z Aurorą, a Zane ze mną-oznajmiła blondynka. Zbiłam z Lukiem piątkę i zaczynamy rozgrywkę.

-Vivi, kurwa miałaś odbić tą piłkę a nie uciec przed nią!-wkurzony głos Howarda rozniósł się po całej plaży.

-Złamałam prawie paznokcia-tak dokładnie wygląda związek mojej siostry oraz jednego z braci Howardów. Mieszanka wybuchowa. Kto by pomyślał, że takie dwa podobne do siebie-jednocześnie zupełnie różne charaktery-połączy tak silne uczucie.

-Dobra kurwa zmiana składu.

-Nareszcie ktoś kto ma krótsze paznokcie i nie boi się, że je złamie-wyszeptał Zane tak, abym tylko ja to usłyszała.

-Przecież ktoś musi być tą lepszą siostrą-odpowiedział mi uśmiech Howarda. Chwilę później zaczęliśmy kolejną rundę siatkówki.

Moja relacja z braćmi Howard była bardzo dobra. Od piaskownicy, w której bawiłam się z siostrą, która rzuciła wiaderkiem uderzając przypadkowo jakiegoś chłopca w głowę. Cóż nie był to zwykły chłopiec, a jej obecny chłopak - Zane. Brata postanowił obronić Luke co musiało komicznie wyglądać, gdy chłopak chciał uderzyć Vivi w ramach zemsty, lecz ja na to nie pozwoliłam i zaczęłam się przepychać i wyzywać z Lukiem dopóki nie rozdzielili nas rodzice. Od tamtego czasu jesteśmy dla siebie jak rodzina. Przyjaźnimy się jedenaście lat. Były cięższe chwile, ale nie daliśmy się im.

Z plaży zbieraliśmy się dopiero po zachodzie słońca. Przemierzaliśmy nocne ulice Malibu rozmawiając i co kilka sekund wybuchając śmiechem.

-Pamiętacie jak Rora wpadła do basenu, bo stwierdziła, że lód jest na tyle twardy i się nie załamie?

-A pamiętacie, że wszyscy wskoczyliście za mną gdy udawałam, że się topię?-taka była codzienność. Dogryzaliśmy sobie i śmialiśmy się wszyscy. Tak było i teraz. Luke postanowił zmienić temat.

-To co, jutro jedziemy na te wyścigi?

-Tak, o której są?

-My startujemy o 20. Miejsce wyścigów wam podeślę.

Reszta wróciła do rozmów podczas, gdy ja zaczęłam rozmyślać z kim jutro będą się ścigać bracia. Brali udział w nielegalnych wyścigach. Cholernych nielegalnych wyścigach. Tak jak zawsze, miejsce oraz osobę rywalizującą z Howardami, mieliśmy się dowiedzieć kilkanaście minut przed rozpoczęciem. Kochałam te wyścigi, lecz nigdy nie miałam na tyle odwagi, aby wziąć w nich udział. Nie wiem czym to było spowodowane, ale miałam szczerą nadzieję, że w dalekiej przyszłości uda mi się wystartować. I wygrać rzecz jasna. Wygrana byłaby tylko formalnością, bo mało kto wiedział o moim talencie do wyścigów. Moją pasję zapoczątkował mój tata. Od małego wpajał mi, żeby nie bać się próbować. On jedyny wie jakie to dla mnie ważne. Obiecałam sobie, że kiedyś spróbuję. Co mi zaszkodzi? Życie ma się jedno, trzeba próbować wielu nowych rzeczy. 

Jak się okazało miałam się przekonać już za niedługo. Miałam poczuć tą adrenalinę szybciej niż myślałam.       








Pierwszy rozdział za nami. Może on ulec zmianie! Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba. Rozdziały będę starała się publikować regularnie. Codziennie lub co 2 dni. Jeśli macie jakieś uwagi i rady odnośnie tego co mogę poprawić to piszcie w komentarzach. Liczę na wasz głos i szczery komentarz!

Do zobaczenia :)



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Środek GłębiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz