1

1.2K 3 1
                                    

Pragnęłam tylko jednego - spokoju. Chciałam wynająć małe mieszkanie. Sama. Jak najdalej od rodzinnego domu. Awantury i libacje były tu na porządku dziennym. Moi rodzice wyciągali ode mnie  pieniądze na alkohol. Postanowiłam prysnąć z tego piekła. Część wypłaty i pieniądze z napiwków wpłacałam na konto i robiłam tak przez dobre parę miesięcy aż w końcu uzbierała się kwota wystarczająca na wynajmem kawalerki.

Spojrzałam w duże lustro i westchnęłam z frustracji. Wcale się nie dziwiłam się dlaczego Ash mnie zostawił dla Cindy. Ona była wysoka i śliczna a ja drobna i niska. Dość spory biust nijak pasował do mojej figury. Jednak Ash nigdy mi nie powiedział co było powodem rozstania. Domyśliłam się że Cindy bardziej zawróciła mu w głowie. Chciałam o niego walczyć, jednak nie odbierał moich telefonów a po jakimś czasie mnie zablokował. Nie chce mnie to trudno, ale powinien wyjaśnić przynajmniej dlaczego.

Podwijam rękawy białej koszuli i sięgam po podkład którym tuszuje paskudny siniak na policzku. Jest skutkiem wczorajszej awantury z matką. Na czubek głowy wsuwam materiałową opaskę która sprawia że kosmyki są zdyscyplinowane i nie sterczą we wszystkie strony. Docieram autobusem we wskazane miejsce. Jestem trochę przed czasem co pozwala mi na skupieniu myśli. Stresuje się rozmową z landlordem bardziej niż pierwszym dniem w pracy. Tak bardzo zależy mi na tym mieszkanku.

Podchodzę do wysokiego budynku z czerwonej cegły i dzwonię domofonem. Po chwili znalazłam się w przestronnej klatce schodowej. Wjeżdżam windą na szóste piętro i pukam delikatnie w jasne dębowe drzwi. Otwiera mi ciemnowłosy mężczyzna ubrany w białą koszulę i eleganckie spodnie. Jego mocną szczękę okala trzydniowy zarost a ramiona sprawiają wrażenie jakby były wykute w brązie. Bezsprzecznie jest obłędny. Mężczyzna obdarza mnie krzywym uśmiechem i zaprasza do środka.

- Dzień dobry Panie Styles. Nazywam się Lavender Willson i byłam z Panem umówiona - wykrztuszam.

- Wiem kim jesteś - jego głos jest głębszy niż podczas rozmowy telefonicznej - nie mam zbyt dużo czasu - oznajmia formalnie. Kiwam głową na znak że zrozumiałam.

- Zaprojektowałem mieszkanie tak, aby było funkcjonalne. Sypialnię zrobiłem osobno, jest tutaj szafa zabudowana na całą ścianę pełniąca funkcję garderoby.

Z zachwytem przyglądam się pomieszczeniu urządzonym w przyjemnych pastelowych kolorach.

- W łazience zamiast kabiny jest wanna i pralkosuszarka.

- Wspaniale - mówię pełna entuzjazmu.

- Nie masz pojęcia ile mam chętnych na to mieszkanie - dodaje chłodno.

- Rozumiem. Ze swojej strony mogę zapewnić że jestem wypłacalna i będę dbać o nie jak o własne.

- Gdzie pracujesz? - pyta intensywnie lustrując mnie od góry do dołu. Czuję jak moje policzki spowija gorąc, całe szczęście że kryjący podkład wszystko kamufluje.

- Jestem kelnerką - odpowiadam skrępowana jego wzrokiem.

- Zrobisz mi dobrą kawę gdy do Ciebie przyjdę?

- Tak, zapraszam do Peggy Cafe.

- Miałem na myśli te mieszkanie - unosi brew i spogląda na mnie z rozbawieniem

- Czy to znaczy że Pan wybrał mnie? - pytam zdumiona.

- Dokładnie tak. Usiądźmy do stołu, podpiszemy umowę - zdanie zabrzmiało jak rozkaz a nie jak zaproszenie. Idę za nim wdychając perfumy mężczyzny. Od dzisiaj jego woda kolońska jest moim ulubionym zapachem. Pan Styles odsunął dla mnie krzesło czekając aż na nim usiądę po czym zajął miejsce po drugiej stronie. Nie mogę przestać się w niego wpatrywać. On przygląda mi się również wzrokiem pozbawionym emocji.

- Czy dostanę jakiś dokument potwierdzający twoją tożsamość?

- Ach tak - gryzę się w policzek. Wyciągam z torebki dowód osobisty i podaje go mężczyźnie. Mam wrażenie że przebiega przeze mnie elektryczność gdy nasze palce spotykają się na moment. Stolik jest wąski więc kolanem ocieram się o jego nogę. Znowu czuję prąd. Unoszę się lekko i przesuwam krzesło odrobinę do tyłu.

- Przeczytaj i jeśli nie masz pytań, podpisz.

Śledzę szybko oczami tekst i składam podpis.

- Wprawdzie umowa obowiązuje od piątku, ale jeśli dzisiaj przelejesz pieniądze za czynsz i wyślesz potwierdzenie możesz się już wprowadzić.

Mężczyzna wstaje wyciągając do mnie dłoń z sygnetami na dwóch palcach. Trzyma moją rękę przez kilka dobrych sekund. Ogarniają mnie ciarki a serce wybija szybszy rytm.

- Dziękuję - chowam szybko dłoń aby nie zobaczył jej drżenia.

- Do zobaczenia niebawem, panno Willson.

His kittyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz