1. A drap pan podłogę

9 0 0
                                    

"A drap pan podłogę"


Słońce świeciło niemiłosiernie oślepiając i utrudniając prowadzenia auta. Więc wychylił się i nie zwalniając prędkości pojazdu, ze schowka wyciągnął okulary przeciwsłoneczne. Akurat wjechał do tunelu, których tu dość sporo i różnica w oświetleniu spowodowała w tych okularach, że nic tym razem nie widział. Zaklął pod nosem cicho. Gdyby nie światło omiatające środkowy pas straciłby całkowicie orientację. Po chwili wszystko wróciło do normy. Rzut oka na zegarek, w sam raz z czasem, zdąży do pracy. Zjechał z autostrady gdzieś przed Lucern, dwa razy światła i ... na parkingu przed firmą, na jego ulubionym miejscu stał centralnie, zajmując dwa miejsca parkingowe, czerwony Mini.

- Cholera, a to co za jeden? – powiedziałem tym razem na glos. Auto miało co prawda rejestrację lokalną kantonu, ale na tym parkingu było mu całkowicie nie znane. Ktoś nowy, czy jak? Nie mógł sobie znaleźć innego miejsce tylko to jego, o którym wszyscy wiedzieli, że jest właśnie jego?

Trochę trwało zanim znalazł nowe miejsce, oczywiście gdzieś na końcu, chwycił po drodze na parterze budynku kawę z expresu w korytarzu za 1 CHF i już prawie biegiem leciał do windy. Teraz to już był spóźniony, a jeszcze musiał się przebrać. Zły jak osa za zepsucie tak dobrze zapowiadającego się dnia tym zajęciem jego miejsca parkingowego wcisnął przycisk w windzie na 2 piętro.

Drzwi nie zdążyły się zamknąć do końca, gdy prawie ulegając zgnieceniu wpakowała się między nie drobna blondyneczka. Zapachniało delikatnymi perfumami.

- Natalii... o cześć, znaczy przepraszam Pani Natalio, Natalio, ty – poprawił się, zamotał, zaczerwienił się i cofnął pod ścianę pod lustro. Dziewczyna od projektów, wygadana, wręcz pyskata, cięta w ripoście, ale fajna.

Lubił ją mimo, że co jakiś czas dokonywali szermierek słownych było w niej coś sympatycznego. Czasami te szermierki szły po bandzie. Nie był dobrym strategiem i pewnie wiedziała, że się jemu podoba. A to ją bawiło i wykorzystywała jak tylko mogła to w żartach z nim. Można powiedzieć, że się kolegowali o tyle o ile. Nie mógł się nauczyć, że tutaj wszyscy mówili do siebie po imieniu i on co jakiś czas lawirował pomiędzy Pan, Pani i imię rozmówcy, personalnie na Ty , nie wiedząc czy obrazi kogoś czy nie obrazi. Nawyki z różnych miejsc pracy.

- Spóźniłem się do pracy, bo jakiś pajac zaparkował na moim miejscu takim małym gównem jak Mini – zagadnął próbując nawiązać rozmowę

Natalia spojrzała na niego i przymrużyła oczy jak wąż marszcząc przy tym śmiesznie nos. To zapewne miało świadczyć o wyrazie dezaprobaty i potępienia. Ale nie zrozumiał do końca jej intencji. Więc podniósł górną część warg jakby w żartach chciał na nią zawarczeć.

- A ty co? Zobaczysz, doigrasz się, kiedyś winda się zatnie i będziemy tu sami a wtedy ...

- No co wtedy? - przerwała mu prowokacyjnie stawiając na sztorc jakiś notatnik w twardej okładce, mający służyć za oręż. – To że wczoraj na chwilę zabrakło prądu w windzie to nie znaczy, że coś tu się wydarzy

- Jeżeli pozwolisz bym Ciebie przeleciał to staniesz się moją własnością. Takie mam zasady – uśmiechnął się szczerze do własnych słów oraz pomysłu jaki mu się zrodził w głowie

- Pfff. Jeżeli pozwolę się przelecieć? Mój drogi, możesz wyć i prosić, skomleć i pazurami podłogę drapać. Jak będziesz jak pies mój, wtedy pomyślę – zaśmiała mu się w twarz

Winda w tym momencie wjechała na drugie piętro, drzwi otworzyły się i nie zdążył rzuć riposty. Zero jeden dla Natalii. Musiał już iść.

- A jeszcze jedno, ten pajac i jego gówniane Mini to moje auto i ja. Potrzebuję dwa miejsca do parkowania, aneksuję twoje. Pa

Drzwi zamknęły się ponownie, zostawiając go zaskoczonego. Na cholerę jej dwa miejsca do tam małego auto? Wiedział, że z dzisiejszej pracy nic dobrego już nie będzie. Natalii zdewastowała go całkowicie. 

Była tu NataliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz