II

122 14 10
                                    


TW POBICIE

( Rozdział Poprawiony ! )

Mój wzrok nadal sylwetkę mężczyzny który wzbudzał w moim ciele euforię szczęścia gdy tylko mnie zauważył. Oczy zapiekły mnie boleśnie a serce podskoczyło do przełyku, mięśnie spięły się przez co stałem sztywno wryty w brudne  płytki łazienkowe. To nie może być prawda..to się wszystko śni..

- Felix muszę zadzwonić do twoich rodziców wiesz o tym..?-  wystarczyło jedno zdanie by wybudzić mnie z bolącego transu

- Nie! - Krzyknąłem czując jak używką zaczęła działać a moje źrenice delikatnie się zmniejszyły, Pan Hwang widząc jak się zachowuje aż z się załamał..nie dziwię się ją się załamałem od początku pierwszej klasy gdzie musiałem udawać perfekcyjne dziecko..boli mnie fakt że nie mam się komu wygasać, nawet nie mogę mieć założonego innego pamiętnika czy zeszytu bo rodzice by coś wyczuli a bolące uczucie samotności towarzyszyło mi na co dzień. Gdy otwierałem oczy i witałem nowy dzień. 

Duża ręką nauczyciela wylądowała na moim prawym barku głaszcząc je kciukiem chcąc mnie uspokoić, wyrwałem się z jego delikatnego i przyjemnie ciepłego uścisku łapiąc za woreczek wydalając go do toalety by go potem spuścić. 

- Felix, proszę cię, nie rób nic w takim stanie - powiedział a moje serce zabiło mocniej gdy słyszałem w jego głosie tyle troski i miłości zamiast jadu i kwasu w jaki sposób mówili do mnie moi rodzice.. jeżeli można ich tak jeszcze nazwać. 

- Niech mnie pan zostawi ! - Niech mnie pan nie zostawia a pozwoli mi oddać swoje serce panu by się nim pan zaopiekował - Czemu pan tu wszedł?! - krzyki wychodziły z mojego gardła powodując fale furii jaka zaczęła przeze mnie przepływać, oczy ponownie mnie zapiekły co spowodowało atak paniki jak i płaczu, gorzkie jak kawa łzy spływały po moich pokrytymi piegami policzki, ręce jak i ciało zaczęło dygotać a z ust wyszedł bezsilny krzyk, palce swoich dłoni wplątałem w włosy zaczynając za nie sięgnąć. 

Mocny chwyt za nadgarstki spowodował cze spojrzałem na swojego nauczyciela w najgorszej swojej prawie odsłonie, czy czerwonymi oczami z małymi źrenicami jak i w cholernym ataku paniki. Jego wzrok nadal badał moje oczy gdyby chciał wyszukać odpowiedź na to dlaczego, D L A C Z E G O to zrobiłem.

- Weź wdechy i wydechy dobrze..? Podążaj za mną - powiedział zabierając moje ręce delikatnie poryte pojedynczymi włosami które zdążyłem wyrwać, zaczął oddychać głęboko a ja mu zaufałem.. zaufałem i zacząłem oddychać tak jak on..

- Bardzo ładnie..a teraz dla czego wziąłeś to świństwo ? - wiedziałem że kiedyś będzie musiał zadać to pytanie jak nie teraz to później lub jutro

- Nie...to moja odskocznia.. - skłamałem - czuję się lepiej po niej - to było prawdą, tylko szkoda że to co jest kłamstwem jest prawdziwe a to co jest prawdą jest kłamstwem..

- no dobrze..ale wiesz że muszę u tak zadzwonić do twoich rodziców?

- niech pan tego nie robi..proszę niech pan mi to obieca - powiedziałem czując łzy pod powiekami, mężczyzna ścisnął brwi i westchnął wypuszczając z świstem powietrze z ust

+ Dobrze, obiecuje - pogłaskał swoją dłonią moje włosy chcąc mnie po cieszyć

I jakim ja byłem I D I O T Ą że mu zaufałem. 

...

Po wejściu do mieszkania zostałem zaatakowany przez swoich rodziców, matkę Yurin i ojca Mingu. Matka była prawa ręka naszego ukochanego burmistrza miasta a za to ojciec dobrze zarabiającym prawnikiem w sprawie pobić i przestępstwach na tle seksualnym jak i pobiciach domowych nad dziećmi. Ale pojebane jest to ze obydwoje nie robią sobie z tego nic gdy robią mi jebana krzywdę gdy ojciec ratuje inne dzieci a mnie krzywdzi, matka mówi burmistrzowi że jestem najlepszym dzieciakiem w mieście z nauki a sama niszczy mnie od środka swoimi ostrymi słowami nie mając ani grama urazy tego co wymawia jak wymawia i do kogo..idealna rodzina.? Ta bardziej ośrodek dla osób które mają za niedługo zwariować. 

- Czy możesz mi powiedzieć co cię szczeliwo do tego pierdolonego łba ?! skąd to miałeś szmato?! Co?! Może dalej dupę pierwszemu lepszemu żulowi z miasta by dał ci dragi co? - twarz Yurin poczerwieniała do tego stopnia że mogłem nazwać ją pomidorem, na szyi wyskoczyli żyłki przez jej krzyk a w ręku trzymała swoje ulubione białe wino które znajdowało sie w kieliszku, było ubrana jak zwykle w czarna elegancka sukienkę, za to ojciec siedział z boku pijąc z kryształowej szklanki bursztynowy płyn trzymając pomiędzy palcami papierosa. 

- J-ja.. - nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć a matka mi przerwała rzucając we mnie kieliszkiem który odbił się o ścianę brudząc ją a samo szkło pękło na milion kawałków. Gdy kątem oka widziałem jak Mingu wstał widziałem że nie będę miał możliwości się już normalnie podnieść, skupiłem się na błaganiu by mi przebaczyli jednak oni byli nie ugięci. Słysząc wyciągnięcie paska z szlufek aż zawyłem. 

- na kolana smarkaczu, zdejmuj koszule i ręce w górę - warknął popijając płyn z szklanki patrząc jak zdejmuje swoją koszule, matka złapała nie za nadgarstek widząc pełno pociętych już dawno zacięć na skórze które zamieniły się w blizny uderzyła mnie w policzek 

- Mingu nasz syn się ciął, bij go..bij niech wie że powinien cieszyć się z tego co kurwa ma !- czułem jak na mnie splunęła, w pokoju rozbrzmiał dźwięk świstku paska a po chwili uderzenie krew było w cholere pieczące że nikomu bym tego nie radził, nie wiem ile miałem uderzenia ale ledwo co widziałem na oczy, świat mi po prostu wirował a ja chciałem zniknąć z tego świata..niech mnie zabiją będę miał święty spokój..słysząc jak ojciec podchodzi do mojego ciała wiedziałem że coś zrobi.  

Cichy krzyk wydobył mi się z płuc gdy nadal paląca się końcówka papierosa zaczęła parzyć moją skórę na barku na którym wcześniej leżaka dłoń mojego nauczyciela..nauczyciela którego kocham i mu zaufałem..obiecywał mi...obiecał złożył mi obietnice. Wiedziałem że na jednym przypaleniu się nie skończy więc jedynie mogłem krzyczeć mając zagryzioną wargę z której dawno poleciała krew a z oczu lały się łzy nienawiści do pana Hwang'a i do rodziców. Palce rodzica pociągły mnie do miejsca gdzie było rozwalone szkło

- klęcz, klęcz na szkle szujo - mruknął i splunął na moje pokaleczone i poparzone plecy, z krzykiem kolanami stanąłem na ostrych kawałkach szkła czując jak z łatwością wbijają się w moją skórę chcąc wejść jeszcze głębiej, ręce ojca mocno dociskały mnie do ziemi a z ust wydobył cię krzyk pomieszany z płaczem, najlepsze było to...że matka siedziała z boku oglądając to wszystko z założonymi rękoma jak by była na jakimś pięknym spektaklu..była na spektaklu pod tytułem ,,Niszczenie swojego dziecka,, po mnie już nieco nie zostało...nie czuje już nic, uczucie szczęścia i miłości uleciało ze mnie niczym powietrze z balonu, dzisiaj zraniły mnie trzy osoby...a najbardziej pan Hwang...który do cholery jasnej mi obiecywał!!


.........


Powracam moi drodzy haha dziękuję za 100 obserwujących jesteście kochani! 

Więc mogę wam powiedzieć tylko tyle że szykuje się dla was miła niespodzianka!!

Miłego czytania!!!

Silence | HyunLix |¹⁸+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz