II

31 13 63
                                    

     Gdy słońce zaczęło wschodzić nad horyzont, Erin była już gotowa, by wyruszyć w podróż. Gdy opuszczała mury Camelotu, czuła mieszankę strachu i ekscytacji. Wiedziała, że czeka ją trudna i niebezpieczna wyprawa, ale była zdeterminowana, by odkryć tajemnice zaginionego miasta.

     Wiedziała, że podróż będzie niebezpieczna, dlatego postanowiła przygotować się odpowiednio. Jako wieloletnia łuczniczka, zabrała ze sobą łuk i kołczan pełen strzał. Spakowała również niezbędne wyposażenie — pochodnie, jedzenie, wodę oraz mapę, którą znalazła w księdze. Wiedziała, że musi być gotowa na wszystko.

     – Do zobaczenia, Camelot – szepnęła, spoglądając na zamek, który zostawiała za sobą. Mam nadzieję, że wrócę z odpowiedziami – dodała w myślach.

     Las, przez który podróżowała, był gęsty i pełen nieznanych stworzeń. Erin musiała być czujna na każdym kroku, gotowa użyć swojego łuku, by szybko zareagować w razie niebezpieczeństwa. Jej wyostrzone zmysły i refleks pozwalały unikać pułapek i dzikich zwierząt. Każdy strzał, który oddała, był celny i precyzyjny, a jej umiejętności łucznicze były podziwiane przez tych, którzy mieli szczęście ją obserwować, zwłaszcza przez jej ojca, który z dumą patrzył na poczynania córki.

     Gdy słońce zaczynało zachodzić, Erin usłyszała hałas dochodzący z lasu. Szybko schowała się za drzewem, napinając łuk i przygotowując się na atak. Oddychała szybko, a na czole zaczęły zbierać jej się krople potu, do których przykleiły się pasma rudych włosów.

     – Kim jesteś?! Dlaczego mnie śledzisz? – krzyknęła Erin, trzymając łuk w gotowości. Policzyła do trzech i wyłoniła się zza drzewa. Natychmiast zaczęła szukać zagrożenia.

     Nagle z krzaków wyłonił się mężczyzna. Od razu wycelowała grot strzały w jego stronę. Szybko jednak opuściła łuk, zauważywszy, kto wyłonił się z zarośli. Był to wysoki, ciemnowłosy rycerz o imieniu Lancelot.

     Lancelot był jednym z najwierniejszych i najodważniejszych rycerzy Króla Artura. Jego zbroja lśniła w blasku zachodzącego słońca, a na twarzy malowała się determinacja.

     – Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem – odpowiedział uprzejmie Lancelot, podnosząc ręce w geście pokoju. – Nazywam się Lancelot i jestem rycerzem Króla Artura.

     – Wiem, kim jesteś. Jednak moje pytanie pozostaje bez zmian. Dlaczego mnie śledzisz?! – zapytała hardo.

     – Twoja siła woli i odwaga są godne podziwu, Erin. Jednak nadal jesteś damą i takie zachowanie ci nie przystoi, panienko. Nie powinnaś się włóczyć sama po lesie, zwłaszcza nocą. Twój ojciec przysłał mnie, żebym sprowadził cię do domu – powiedział Lancelot, spoglądając jej głęboko w oczy.

     – Nie przypominam sobie, abym kogokolwiek pytała o pozwolenie. Jestem dorosła. Mogę robić, co mi się podoba.

      Lancelot westchnął, widząc upór Erin. Jej zielone oczy płonęły gniewem, ale także pasją, która nie pozwalała jej zawrócić. W głębi serca wiedział, że go nie posłucha. Erin była jak ogień – dzika i nieokiełznana. Zawsze chciała podążać tylko sobie znaną ścieżką.

     Rycerz bardzo dobrze znał jej ojca, Edwarda. Nie raz opowiadał o swojej córce z pasją i zachwytem, tak samo, jak nie raz opowiadał, że wpędzi go do grobu swoją żądną przygód duszą. Edward często też porównywał córkę do swojej, przed laty zmarłej, żony.

     – Rozumiem twoje niezłomne dążenie do celu, Erin – powiedział spokojnie, opuszczając ręce. – Ale musisz zrozumieć, że świat poza murami Camelotu jest niebezpieczny. Jestem tutaj, aby cię chronić, a nie zabierać ci wolności.

Podziemia CamelotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz