Prolog

1.5K 190 11
                                    

Z góry przepraszam za literówki, które mogą się pojawić w książce. Są one moją zmorą, nad którą staram się ciągle pracować, aby było ich coraz mniej 😊


Laura

11 lat wcześniej


Strzały. Krzyki. Straszne przeczucie.

To właśnie wybudziło mnie ze snu. Nie wiedząc co się dzieje pierwsze co zrobiłam to rozejrzałam się po łóżkach sióstr. To było bezwiedne, ale jako najstarsza z nas wszystkich już tak miałam, że na pierwszy miejscu stawiałam ich dobro. Chroniłam je i właśnie teraz przyszła na to pora.

Lucia i Luisa zasnęły obok siebie oglądając bajkę. Tablet nadal leżał pomiędzy nimi, ale ekran był cały czarny. W dodatku pościel, którą się nakryły leżała w połowie na podłodze a ich małe nóżki wystawały zza ramy łóżka.

Lina podniosła się zaspana i przetarła oczy. Miała tylko pięć lat, ale momentami bała się spać sama przez co rodzice w końcu odpuścili i pozwolili jej spać z nami po tym jak ciągle zakradała się do naszego pokoju. Dostawili jej łóżeczko w kształcie serca a wokół niego leżały porozrzucane miśki.

Kolejne strzały sprawiły, że podniosłam się z łóżka włączając po drodze lampkę. Było to dla mnie coś nowego, ale wiedziałam co mam w takich sytuacjach robić. W razie, gdyby groziło nam niebezpieczeństwo miałyśmy ukryć się w specjalnie przygotowanym schronie i zadzwonić pod numer w komórce, która została tam zostawiona. Tak powiedział tata.

Strzały nabierały tempa a tym samym miałam wrażenie, że są coraz bliżej dlatego podbiegłam do sióstr, żeby się nie ociągały.

- Lauro co się dzieje? – wyszeptała Lucia i poruszyła się niespokojnie na łóżku. Moja bliźniaczka też to czuła, dlatego potrząsnęła naszą młodszą siostrą. Luisa podniosłą się z ociąganiem jakby nie usłyszała strzałów rozlegających się w całym domu.

- Nie wiem, ale musimy iść. – wyciągnęłam ją z łóżka.

Nie miałyśmy czasu, aby się przebrać, dlatego w tym w czym wstałyśmy musiałyśmy uciekać. Lina siedziała na łóżku nie wiedząc co się dzieje. Znalazłam się przy niej w kilku krokach i wzięłam ją na ręce. Nawet w wieku trzynastu lat wiedziałam, że pierwsze co muszę zrobić to zapewnić bezpieczeństwo siostrom. Czułam strach, ale nie mogłam pozwolić, żeby zawładnął on moim ciałem.

- Musimy iść do schronu. – oznajmiłam wiedząc, że mamy do przejścia zaledwie dwa metry, ale wymagało to od nas wyjścia z pokoju.

Dom został zaprojektowany tak aby nasze pokoje były jak najbliżej bezpiecznego miejsca, w którym mogłyśmy się ukryć, dlatego tata specjalnie miał gabinet w tym miejscu. Dzięki temu, że wszystkie pomieszczenia znajdowały się na tym samym poziomie pod nami zamiast piwnic były specjalne pomieszczenia do których można było się dostać z trzech miejsc w całym budynku. Wiedziałam o nich tylko ja i moje rodzice. Nikt więcej nie został o nich poinformowany właśnie dlatego aby nam nie zagrozić.

Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Kiedy nie zauważyłam ani jednej osoby szybko ruszyłam w stronę gabinetu taty wiedząc, że właśnie on jest naszym celem. Obejrzałam się do tyłu czy moje siostry idą za mną. Kiedy upewniłam się, że tak ruszyłam dalej.

Nacisnęłam klamkę wiedząc, że nie mamy zbyt wiele czasu, dlatego przyśpieszyłam kroku. Weszłam z siostrami do gabinetu zatrzaskując drzwi za sobą. Z Liną na rękach nie było to takie łatwe, ale w końcu mi się udało co dało nam kilka kolejnych minut. Podeszłam do biurka taty stawiając Linę na dywanie.

Przymykając oczy przypomniałam sobie co dokładnie mi mówił. „Lauro pod biurkiem znajduje się przycisk, który otwiera drzwi do schronu. Będziesz miała zaledwie trzydzieści sekund na to, żeby tam wejść a potem drzwi zamkną się automatycznie. Do czasu aż osoba, do której wyślesz wiadomości nie pojawi się i nie wpisze odpowiedniego kodu nie wyjdziecie, dlatego uważaj na siebie i swoje siostry."

- Musimy zrobić to szybko. – powiedziałam do sióstr patrząc na każdą po kolei. Kiedy pokiwały głowami nacisnęłam guzik a drzwi obok biblioteczki otworzyły się ze zgrzytem. – Idźcie. – krzyknęłam.

Ruszyłam tuż za siostrami wiedząc, że w pierwszej kolejności to one są priorytetem. Dotknęłam naszyjnika, na szyi który każda z nas otrzymała od taty na urodziny. Maleńka złota gwiazda, która miała przypominać nam, że jesteśmy dla niego całym światem.

Ledwie panując nad łzami weszłam do schronu za siostrami. Nie było tu nie wiadomo jakich luksusów, ale jedno wiedziałam na pewno. Miejsce zostało przygotowane dla czterech osób. Dla nas a nie dla rodziców. Oni wiedzieli, że kiedyś może do czegoś takiego dojść i zdawali sobie sprawę, że nie będzie ich z nami. Przygotowywali się na to od wielu lat.

Spojrzałam na drzwi widząc sekundnik, na którym pokazany był czas jaki pozostał do zamknięcia drzwi. Osiem sekund. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że jesteśmy bezpieczne.

Wtedy wśród strzałów rozległ się krzyk, który zmroził mi krew z żyłach a serce zaczęło galopować coraz bardziej. Kobiecy krzyk wołający imię mojego taty. Wiedziałam co to oznacza nawet jeśli moje serce się temu sprzeciwiało. Nasi rodzice byli straceni.

- To mama! – krzyknęła Luisa i nie czekając na nic wybiegła ze schronu.

Nie mogłam w to uwierzyć. Tyle razy mówiliśmy o tym, aby nigdy czegoś takiego nie robiła i zawsze się mnie słuchała. Chciałam ją zrugać za to co zrobiła, ale to nie była odpowiednia pora. Musiałam z powrotem wciągnąć siostrę do schronu zanim będzie za późno.

- Luisa. – krzyknęłam chcąc za nią pobiec, ale wiedziałam, że nie zdążę.

Ostanie co zobaczyłam do jak obraca się w moją stronę zanim drzwi zatrzasnęły się z głuchym łoskotem. Moje nogi same poniosły mnie do nich a ręce zaczęły uderzać w metal raz za razem. Nie przejmowałam się bólem w nadgarstkach nie mogąc przestać. Osunęłam się na podłogę wiedząc, że już zawsze będę wyrzucać sobie to, że nie zrobiłam więcej, aby ją ocalić.

- Luisa! – krzyczałam wiedząc, że to przeze mnie.

Miałam tylko jedno zadanie. Ochronić za wszelką cenę moje siostry, ale zawiodłam. Czułam jakby ktoś odebrał mi cząstkę mnie i nic już nie było takie jak dawniej. Łkałam wołając ją raz za razem dobrze wiedząc, że ona mnie nie słyszy.

Drzwi pozostały zamknięte i nic nie mogłam zrobić, aby to zmienić. Przeciągły dźwięk zjeżdżającego w dół bunkra wymieszany z moim szlochem był jak gwóźdź wbijający się w moje serce. Nie ważne jak bardzo bym chciała nie mogłam wrócić po siostrę, bo w tej chwili znajdowaliśmy się kilka metrów pod ziemią.

- Lauro? – usłyszałam cichy głos mojej bliźniaczki. – Musimy wysłać wiadomość.

Wiedziałam, że ma rację, ale jeszcze przez chwilę chciałam udawać i odciąć się od prawdy, bo była ona zbyt brutalna. Tej nocy nie straciłam tylko siostrę, ale też i cząstkę mojego serca.

Obiecałam sobie, że zniszczę każdego kto był odpowiedzialny za cierpienie moich bliskich. Wiedziałam, że tak oto powstaje anioł zemsty który nie cofnie się przed niczym, aby skrzywdzić tych którzy zniszczyli moją rodzinę.

#1.Siostry Agosti. LauraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz