Minął rok, od kiedy pierwszy raz tu przyszedłem. Nie wybaczę moim rodzicom za to. Oddawanie własnego dziecka do laboratorium za pieniądze? To jest popierdolone, nie chcę tak żyć. Za każdym razem, gdy nie chcę współpracować z lekarzami, ci podają mi jakieś tabletki, które powodują, że mam zawroty głowy. Te skurwysyny mi najprawdopodniej podają leki uspokajające. Nie jadłem od czterech dni, jestem wręcz PEWIEN, że coś dodają do tego jedzenia, które musimy codziennie jeść. Wczoraj wieczorem, zamknęli mój pokój, żebym dostał „nauczkę" za sprzeciwianie się. Jest szósta rano, powinni już nas wołać na zbiórkę. Codziennie muszą sprawdzać czy nie uciekliśmy.
- *puk puk* Numerze trzy, zbieraj się. Prawie skończyliśmy sprawdzanie pozostałych, zaraz się spóźnisz. A wiesz co się dzieje jak ktoś się spóźnia, prawda?
- Zgadza się.. już idę.*W stołówce*
- Numer siedemnasty?
- *podnosi rękę*
- Dzień dobry, panie Lakes.
- Och, dzień dobry, numerze trzeci. Myślałem że umarłeś.
- Chciałbym.
- Dobrze, cisza już. Mamy osobę, która do nas zawitała. Witaj z powrotem, numerze czwarty.Zauważyłem białowłosego chłopaka, stojącego przed nami. Wydawał się zirytowany, choć ja też byłem, gdy pierwszy raz tu wstąpiłem. Zauważyłem również coś dziwnego.. on nosił czarną koszulkę. Wszyscy w tym laboratorium zostali zmuszeni, do noszenia białych koszulek. Czy to ma jakieś głębsze znaczenie? Mam nadzieję że nie..
- Śniadanie jest podawane o ósmej, pamiętasz? Dziś mamy owsiankę.
- Tak jak zawsze.Tak zwany „numer czwarty" wydawał się lekko uśmiechać, gdy to powiedziałem. Lecz jego słodki uśmiech szybko znikł, jak zdał sobie sprawę, że go zauważyłem.
- Wracajcie do swych obowiązków, wolno wam opuszczać pokoje do dwudziestej godziny. Wczoraj mieliśmy spore problemy z naszymi próbkami, więc nie macie żadnych eksperymentów dzisiaj.8:00 rano
W tej chwili jestem w drodze do stołówki.. znowu. Nie mam zamiaru nic jeść, lecz gdy się nie pojawię, to pomyślą że się buntuję. Jest wiele konsekwencji, jak ktoś to zrobi.
Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Odwróciłem się, aby zobaczyć kto wychodził z pokoju. To był „numer czwarty", jego pokój był tuż obok mojego. Mam teraz sąsiada..
Wszedłem do stołówki, chociaż nie było tam mnóstwo ludzi. Usiadłem przy stoliku w rogu pokoju, nie spodziewałem się, że ktoś koło mnie usiądzie. Nie jestem tak społeczny, jak inni. Kucharka nam podała obiecaną owsiankę którą wszyscy „uwielbiamy". Mdli mnie na samą myśl o niej.. więc poczekałem aż kucharka wyjdzie, abym wyrzucił jedzenie do kosza. Nie zaakceptowałaby pełnego talerza, który w ogóle nie był tknięty. Wtedy poczułem parę oczu, spoglądających na mnie. Wystraszyłem się, że kucharka mnie zauważyła, jak marnuję swój posiłek. Ostrożnie odwróciłem się, by zobaczyć kto mi się przyglądał. To był.. „numer czwarty". Siedział, ze swoją głową opartą o jego dłoń. Gdy odwrócił szybko głowę, usłyszałem głośny dźwięk.. to brzmiało jak zbite szkło. Wszyscy w stołówce byli zaskoczeni, że to właśnie usłyszeli. Usłyszeliśmy także alarm..i krzyki..
„PRÓBUJE NAS DŹGNĄĆ!" „ZASTRZEL JĄ!"
Potem znowu usłyszeliśmy głośny dźwięk, lecz to nie był żaden alarm, zbite szkło, ani krzyk.. to był strzał.
CZYTASZ
Testy laboratoryjne na młodych (TŁUMACZENIE)
Teen FictionTrzynastoletni chłopak o imieniu "Aaron Licht" został przeniesiony do laboratorium przez jego rodziców. Po roku postanawia uciec, lecz to nie jest tak łatwe. Na swojej drodze napotyka o rok starszego Keir'a gdy próbuje uciec. Keir szybko się przywią...