drunk incident •Krychowiak x Szczęsny•

318 6 5
                                    

NOTKA:

czuję cringe (ludzie, których znam osobiscie irl i to czytają (wiesz, że to o tobie, mrs J) to wyjdzcie, plz, bo mi wstyd XDDDD)

teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że można iść to czytać

XD

***

[Szczęsny]

          Znowu przegraliśmy mecz. Co prawda z wynikiem 2:1, ale nadal — przegraliśmy. Ja — jak to ja — nauczyłem się przegrywać i jakoś bardzo nie ruszyła mnie ta przegrana — ba! byłem na nią gotowy od kilku dni. Zupełnie inaczej było z moim najlepszym przyjacielem — Grzesiem. Już przy schodzeniu z murawy zauważyłem, że jest strasznie zdołowany. Zdecydowałem się z nim o tym porozmawiać, gdy tylko zostaniemy sami.

          Przejmuję się samopoczuciem Grzegorza z wielu powodów. Między innymi dlatego, że jest moim najbliższym przyjacielem, w dodatku ostatnio ma gorszy czas. Krychowiak popadł w depresję i jest pod opieką terapeuty. Tak właściwie... nawet nie zauważyłem, kiedy jego stan aż tak drastycznie się pogorszył..

          Po prostu... na jednym z naszych spotkań dostrzegłem zmiany w wyglądzie i zachowaniu Grzesia — był chudszy, bledszy... miał kompletnie zagubiony wzrok, który całkowicie unikał dłuższych spotkań z moim spojrzeniem; jego dłonie okropnie drżały i były wręcz lodowate.. — tamtego dnia zmusiłem go do rozmowy i w taki właśnie sposób dowiedziałem się, że zaczął chodzić do psychologa i stwierdzono, że cierpi na depresję.

          Okazja do rozmowy nadarzyła się bardzo szybko. W szatni — po tym fatalnym meczu — zostaliśmy jako ostatni. Byliśmy sami, więc podjąłem się rozmowy.

      — Grzesiek... pogadamy? — spytałem i zapiąłem swoją torbę treningową.

      — Nie...

          Cicha, krótka odpowiedź Grzesia na moment sprawiła, że nie miałem pojęcia, co teraz mam zrobić; co powiedzieć...

          Szatyn w milczeniu zabrał swoją torbę i chciał wyjść z szatni. Kurwa, nie mogę go tak po prostu stąd wypuścić, widząc jego stan... Dlatego też szybko ruszyłem z miejsca i zagrodziłem mu drogę do wyjścia z szatni.

      — Oj.. nie, nie, nie... nie pójdziesz stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz. — rzekłem stanowczo. — Grzegorz, widzę przecież co się dzieje. Rozmawiaj ze mną, tylko o tyle cię proszę.

      — Daj mi spokój, chcę przeżyć tę porażkę sam. Rozumiesz? Sam. Chcę być sam.. — mówił coraz bardziej się denerwując. — Wojtek, wypuść mnie stąd. — powiedział drżącym głosem, gdy ja w dalszym ciągu stałem mu na drodzę.

      — Albo rozmawiamy tu, albo idziemy do pokoju i tam gadamy. Jedno z dwóch, szybka decyzja.

      — Ehh.. dobra niech już będzie, idziemy do mnie. — zdecydował się Krychowiak, po chwili milczenia.

***

          Siedzieliśmy w pokoju hotelowym Grzegorza, trwając w milczeniu. Widziałem po nim, że czuł się nieco skrępowany, lecz starałem się to zignorować.

      — Słuchaj.. — przerwałem ciszę, chcąc zwrócić uwagę Grzesia na mnie... lecz on siedział nic nie mówiąc. — Widzę, że bardzo przejmujesz się naszą porażką i..

      — A ty się nie przejmujesz?

      — Nie. — odpowiedziałem krótko, zgodnie z prawdą. — Fakt, szkoda, że przegraliśmy... ale już dawno nauczyłem się przegrywać.

one shoty bxb v2 !sportowo! ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz