Rozdzial 2

94 14 15
                                    

Edgar

Wczesnym rankiem zbudziłem się, leniwym krokiem zszedłem z łóżka i ogarnąłem się. Przemyłem twarz zimna woda, ułożyłem jako tako włosy i wyszedłem. Chłopak jeszcze spał, idealnie się złożyło. Poszedłem do kuchni, stanąłem na taborecie i sięgnąłem do szafki. Wyjąłem z niej białe pudełko, a z niego strzykawke i nabrałem substancji. Niby była na uspokojenie, ale jednak po jakimś czasie powodowała niesamowita senność. Musiałem mu ja podać, by mieć pewność że się nie obudzi przez najbliższą godzinę i się nie wybroni. Wyglądał na dość silnego i wysportowanego, a ja? Słaby anemik, w dodatku bez kondycji. Jakoś nie śniła mi się walka z chłopakiem.
Udałem się do salonu, na kanapie spał fioletowlosy. Wziąłem jego rękę i wbilem igłę precyzyjnie w żyłę tak, by nic nie poczul. Miałem w tym wprawę i nie było najmniejszego problemu, wszystko poszło gładko.
Po upewnieniu się ze śpi jak zabity wziąłem go przez ramię i jakoś zaciągnąłem do pomieszczenia, które przedtem otworzyłem. Pierw posadziłem go na krześle, by potem móc związać jego nadgarstki oraz kostki, oczywiście bez zbędnego dociskania oraz bólu, gdyż chciałem by reakcje na moje eksperymenty były wyraziste i by reagował tylko i wyłącznie na nie. Mądre, nieprawdaż?

Lekki time skip

Gdy mieszałem różnorakie substancje na moim biurku poczułem na sobie wzrok. Chłopak musiał się zbudzić.. ale czas mi szybko zleciał. Odwróciłem się by spojrzeć na nieco zdezorientowanego fioletowlosego, który w oczach miał nutę przerażenia. Uśmiechnąłem się do niego szeroko.

-Podoba Ci się twoje nowe lokum? -

Podszedłem do niego bliżej, nadal z wyrazistym uśmiechem. Temu za to jakoś do śmiechu nie było, próbował się wyszarpać.

-Ej ej, spokojnie.. Nie po to lekko zawiazywalem sznury by cię nie bolało żebyś teraz mi się z nich wyrwał. -

Prychnąłem oburzony i wróciłem do pracy nad nowym środkiem. Miał on zmieniać ubarwienie włosów, tylko że był om wstrzykiwany. Raczej nie był szkodliwy, ale to tylko raczej więc potrzebowałem sprawdzenia na szczurze doświadczalnym. Poza tym pasowały mi moje obecne włosy..

Przybliżyłem się do chłopaka, lecz na chwilę zatopiłem się w jego ciemnych oczach. Pierwszy raz dostrzegłem w człowieku ładna cechę. Były naprawdę śliczne, lekko skośne i prawie że czarne.

Wyrwałem się z rozmyśleń.

-Jeśli nie będziesz się wyszarpywał, rozmyśle się nad wypuszczeniem cię stąd..  ale to tylko opcja.-

Schyliłem się by sięgnąć jego ręki i ponownie wstrzyknąłem substancje w jego żyłę, teraz w trochę innym miejscu. W odpowiedzi otrzymałem syknięcie. Większość moich "ofiar" na tym etapie już wylewała łzy, a ten tylko syknal. Cóż za zupełnie inny przypadek, nie spodziewalem się.

-Będziemy cię obserwować. -

Zdjalem gumowe rekawiczki I wrzucilem je do kosza pod biurkiem. Fioletowlosy patrzał się na mnie nie to z śmiertelną powaga ni to z przerażeniem. Ten wzrok oznaczał raczej zaakceptowanie swojego losu. Naprawdę Był inny.. nikt nie zachowywał się tak jak on. Podobał mi się. Był ciekawy. Chciałbym znać więcej jego reakcji. Jak najwięcej.

Udałem się do łazienki, by umyć ręce po czym zmierzyłem do kuchni i z powrotem do pomieszczenia, a może laboratorium?... W każdym razie, podszedłem do chłopaka i nakarmiłem go bułką. Obiektów doświadczeń nie nelazy głodzić, bo wtedy ich reakcje są niezywe i mdle, a wtedy nie ma to najmniejszego sensu. Liczy się życie, w oczach, w mięśniach - nawet tych na twarzy, liczy się emocja, uczucie, każde najmniejsze drgnięcie. To tak potwornie fascynuje.. Naprawdę niesamowite. Mógłbym oglądać to w nieskończoność, a i tak by mnie to nie znudziło. Byłem od tego wręcz uzależniony.. Przecudowne uczucie, uwierzcie mi.

-Dobra, ja się zbieram do sklepu, bo nie będę miał czym cię żywić. - powiedziałem, na co otrzymałem skinięcie głową. Zamknąłem pomieszczenie, oczywiście była tam wentylacja. Duszność też przytłacza odczucia.

Udałem się do najbliższego dino, bo na tym zadupiu nie można liczyć na nic lepszego i zacząłem robić podstawowe zakupy. Grahamki, ser, wędliny, woda, cola zero, kawa, pierogi z mięsem bo to jedyne które można jeść, jabłka i plastry bo zaczęły mi się kończyć. Poszedłem do kasy, biorąc pod drodze gumy i tiktaki, bo to mogę wpierdalać tonami, przysiegam.

No w każdym razie..

Zapłaciłem pani przy kasie, która oczywiście po raz kolejny nie dala mi grosza. Za to co ona mi nie oddaje byłbym w stanie wykupić sobie wille z basenem, przysiegam.

Wróciłem do domu, wypakowujac produkty schowałem niektóre do lodówki, z wodą za to wszedłem do pomieszczenia. Cicho zamknąłem drzwi za sobą na klucz, który schowałem do kieszeni w środku bluzy.

-Przyniosłem ci picie.-
Przyblizylem sie do niego
-Tylko musisz mi obiecac, ze bedziesz grzeczny. -
Odwiązałem jego jedna rękę. Tak jak mogłem się spodziewać, od razy dostałem w pysk.

-Nie tak się umawialiśmy. -
Wyciągnąłem scyzoryk.
-Badz grzeczny, dobrze? Daje ci tylko wodę. Jeszcze nie zdarzyłem do niej nic dorzucić. -

Chłopak potem napił się, a przez kolejne pare godzin słuchał moich życiowych wykładów. No cóż, był na to skazany.

Tak właśnie minął pierwszy dzień.

BOZE W KONCU TO SKOŃCZYŁEM!
DZIEKUJE MYSIE PYSIE ZA PRZECZYTANIE, A SZCZEGOLNIE TOBIE ASH ZA MOTYWACJE! DZIKEUJE TEZ WILLIE, OLLIE I OSOBOM KTORE TO CZYTAJA! KOCHAM WAS

Doktor- fangar (Opuszczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz