Rozdział 16

915 155 5
                                    

Laura

Ubrałam się z samego rana w wygodne ubrania składające się z siwych dresowych spodni które nie krępowałyby moich ruchów do tego czarny krótki top. Na ramiona zarzuciłam bomberkę w takim samym kolorze. A na nogi postawiłam założyć adidasy jakby przyszło do ucieczki co mogło być nawet realne.

Nie jedząc śniadania od razu wyszłam z domu. Potem i tak dostanę tyradę od Liny za to, że o siebie nie dbam, ale to będzie później. W tej chwili musiałam pokazać moim ludziom, że jestem kimś komu mogą zaufać i powierzyć swojej życie a nie zrobię tego siedząc w domu.

Samochód na podjeździe już stał więc chyba tym razem moi niby ochroniarze chcieli się przyłożyć do swojej pracy. Nie wiem, ile powiedział im Romero, ale miałam nadzieję, że wysłuchał mojej prośby i zbytnio ich nie poturbował. Weszłam do samochodu obserwując bacznie dwóch mężczyzn, którzy nie wiedzieli jak mają się zachować.

- Jak rozumiem Liam i Max. – spojrzałam na każdego z nich po kolei.

- Ja jestem Liam. – odezwał się ten za kierownicą. Wyglądem przypominał mi niejednego aktora ze swoimi blond włosami zaczesanymi na jedną stronę i błękitnymi oczami. Do tego na jego ramionach rozpościerały się tatuaże zaczynające się od samych knykci.

- Max. – kiwnął mi głową ten drugi bardziej gburowaty. Jego włosy były w kolorze jasnego brązu tak samo jak oczy, dlatego bardziej kojarzył mi się z Romero. Zwłaszcza kiedy patrzył na mnie tak jakby był obrażony.

- Rozumiem, że przejażdżki się udały? – zapytałam od niechcenia zapinając pas.

Ich miny były bezcenne i po części było mi ich szkoda. Mieli na tyle przyzwoitości, że nie wykłócali się o to co się stało a milczeli. Jak widać ich duma ucierpiała, ale tak czasami bywa. Niekiedy człowiek zawodzi i popełnia błędy dlatego że jesteśmy tylko ludźmi a nie robotami.

- Nie macie się czym przejmować. – powiedziałam nie okazując złości. - Nie tylko was udało mi się wywieźć w pole. Romero też przecież nie wiedział, że żyję a to on był waszym szefem przez tyle lat. – mówiłam spokojnie nie chcąc im dowalać a przedstawiałam same fakty.

Samochód sunął powoli ulicami miasta mijając nic nieznaczących ludzi. A oni niczego nieświadomi jakie sprawy toczyły się pod ich nosami cieszyli się z normalnego życia. Kiedyś kilka lat temu miałam ochotę być jak oni, ale szybko zostałam sprowadzona na ziemię. Andrew miał rację mówiąc, że byłam bezpieczna, ale zawsze znajdzie się ktoś kto odkryje prawdę, dlatego musiałam być gotowa, aby wykonać atak jako pierwsza. Wiązało się to z wyeliminowaniem wszystkich potencjalnych celów które chciałyby mojej śmierci.

- Ale szefowa jest kobietą. – wyartykułował Max jakby to było coś obraźliwego.

- No i?

- O mężczyznach mówi się, że są silniejsi i bardziej odważni a to szefowa nas okantowała.

- Musicie zrozumieć jedno. – założyłam nogę na nogę. – Nauczyłam się już dawno temu, że nikt nie docenia kobiet myśląc, że są słabe i nieporadne, ale tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Kobieta potrafi zabić dla tych których kocha a ja ma kilka takich osób dla których zrobiłabym wszystko więc mam motywację.

- Ale motywacja to nie wszystko. – dodał Liam patrząc na mnie przez ramię.

- Oczywiście że nie, ale kiedy twoja rodzina może być w niebezpieczeństwie zrobisz wszystko, aby ich ochronić. Możesz zabijać, torturować a nawet okaleczać, jeśli to zapewni im bezpieczeństwo.

#1.Siostry Agosti. LauraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz